biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat O nas
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Takie dzieci nie będą przyjęte do żłobka. GIS przyklaskuje, rodzice się burzą
Julia Bogucka
Julia Bogucka 18.10.2025 06:40

Takie dzieci nie będą przyjęte do żłobka. GIS przyklaskuje, rodzice się burzą

Żłobek
Fot. oksanashufrych/CanvaPro

Miejsc w żłobkach w Polsce jest wciąż za mało, a rodzice walczą o punkty, aby umieścić dziecko w miejskiej placówce. Okazuje się jednak, że na horyzoncie pojawia się nowe ograniczenie. W tym mieście do żłobków nie dołączą konkretne dzieci, ta decyzja podoba się Głównemu Inspektoratowi Sanitarnemu. Inne zdanie ma część rodziców.

Polacy walczą o miejsca w żłobkach

System opieki nad dziećmi do lat trzech w Polsce to arena codziennej walki dla setek tysięcy rodziców. Zmagania te mają wymiar zarówno finansowy, jak i logistyczny, a ich tłem jest strukturalny niedobór miejsc w placówkach publicznych. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego na koniec 2023 roku w Polsce funkcjonowało 4,6 tysiąca żłobków, które oferowały łącznie ponad 213 tysięcy miejsc.

Jednakże znaczącą większość, bo aż 2245 placówek, prowadziły podmioty prywatne, głównie osoby fizyczne. Gminy odpowiadały za jedynie 1289 żłobków. Ta dysproporcja tworzy realną barierę dla wielu rodzin. Publiczne żłobki, z czesnym często kilkukrotnie niższym niż w sektorze prywatnym, są oblegane, a listy oczekujących ciągną się w nieskończoność. Dla wielu rodziców, a w praktyce głównie matek, brak miejsca w publicznej placówce oznacza konieczność sięgnięcia głęboko do kieszeni, koszty prywatnej opieki w dużych miastach potrafią przekroczyć 2000 złotych miesięcznie, co stanowi ogromne obciążenie dla domowego budżetu, nawet przy uwzględnieniu rządowych dopłat. W tej sytuacji to często dziadkowie stają się głównymi opiekunami, co jednak nie zawsze jest możliwe.

żłobek dzieci.jpg
Fot. LRCL/pixabay/CanvaPro

Właśnie ten deficytowy charakter usługi publicznej sprawia, że możliwość warunkowania dostępu do niej staje się potężnym narzędziem w rękach samorządowców. Nie można przy tym zapominać, że żłobek to środowisko o podwyższonym ryzyku epidemicznym. Skupisko małych dzieci, których system odpornościowy dopiero się kształtuje, to idealne warunki do transmisji wirusów i bakterii, prowadzących do chorób takich jak ospa wietrzna, grypa, angina czy infekcje rotawirusowe, które mogą skutkować groźnymi dla zdrowia powikłaniami.

Tak warto dbać o zdrowie publiczne

Obowiązkowe szczepienia ochronne, wpisane w polski Program Szczepień Ochronnych od dziesięcioleci, stanowią jeden z filarów zdrowia publicznego. To dzięki nim udało się niemal całkowicie wyeliminować choroby, które w przeszłości zbierały śmiertelne żniwo, takie jak polio (choroba Heinego-Medina), błonica czy tężec, a także drastycznie ograniczyć zachorowalność na odrę, świnkę i różyczkę. Mechanizm działania szczepionki polega na wprowadzeniu do organizmu antygenu, który stymuluje układ odpornościowy do wytworzenia przeciwciał, nie wywołując przy tym pełnoobjawowej choroby.

Kluczowym elementem skuteczności programów szczepień jest osiągnięcie tzw. odporności populacyjnej (zbiorowiskowej). Występuje ona, gdy zaszczepiony jest odpowiednio wysoki odsetek społeczeństwa, przykładowo dla odry jest to aż 95 proc. Taki poziom wyszczepialności tworzy barierę ochronną, która uniemożliwia swobodne krążenie patogenu w populacji, chroniąc tym samym również osoby, które z przyczyn medycznych (np. obniżona odporność, silne alergie) nie mogą zostać zaszczepione. Niestety, ten fundament bezpieczeństwa zdrowotnego jest coraz mocniej podkopywany.

szczepienie.jpg
Fot. Aflo Images/CanvaPro

Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - PZH wynika, że w 2023 roku odnotowano rekordową liczbę ponad 87 tysięcy odmów szczepień, podczas gdy jeszcze w 2003 roku było ich zaledwie 3 tysiące. Ten alarmujący trend, napędzany przez dezinformację szerzoną w internecie przez ruchy antyszczepionkowe, ma już swoje tragiczne konsekwencje. Poziom zaszczepienia pierwszą dawką szczepionki MMR (przeciw odrze, śwince i różyczce) w 2022 roku spadł do niebezpiecznego poziomu 90,8 proc. Efektem jest powrót chorób, które wydawały się już pokonane, przykładowo liczba zachorowań na odrę wzrosła z 35 w 2023 roku do 279 w roku 2024. Między innymi z tego powodu poszczególne żłobki podejmują kontrowersyjne decyzje.

Zobacz: Tyle zarabiają pracownicy w Biedronce i Lidlu. Wiadomo, który dyskont płaci najlepiej

Takie dzieci nie zostaną przyjęte do żłobka

Decyzja władz Białegostoku nie jest w Polsce zupełnym novum, podobne rozwiązania, choć często w formie dodatkowych punktów w rekrutacji, a nie twardego wymogu, wprowadziły wcześniej inne miasta. Stolica Podlasia zdecydowała bowiem, że o przyjęciu do miejskich żłobków będzie decydowało między innymi to, czy dziecko jest zaszczepione. Jest to jednak krok najdalej idący i najbardziej stanowczy, który wpisuje się w szerszy, europejski trend. W krajach takich jak Włochy czy Francja obowiązek szczepień jest warunkiem przyjęcia dziecka nie tylko do żłobka, ale i przedszkola.

Tamtejsze władze uznały, że prawo całej społeczności do ochrony przed chorobami zakaźnymi jest nadrzędne wobec indywidualnych przekonań rodziców. Uchwała z Białegostoku z pewnością stanie się przedmiotem analiz prawnych i być może zostanie zaskarżona do sądów administracyjnych. Przeciwnicy podnoszą argumenty o dyskryminacji i ograniczaniu praw rodzicielskich. Jednakże zwolennicy, w tym wielu ekspertów z dziedziny zdrowia publicznego i epidemiologii, wskazują, że jest to działanie konieczne w obliczu rosnącego zagrożenia epidemicznego.

Główny Inspektorat Sanitarny od lat alarmuje o spadającej wyszczepialności i apeluje o skuteczniejsze egzekwowanie prawa. Do tej pory głównym narzędziem były grzywny, które jednak okazały się mało skuteczne. Białostockie rozwiązanie przenosi ciężar odpowiedzialności na samorządy i tworzy realną, niefinansową konsekwencję dla osób uchylających się od szczepień. 

Jeśli chcesz posłać dziecko do żłobka, to inni też muszą czuć się bezpiecznie - mówi o decyzji Białegostoku szef GIS dr Paweł Grzesiowski.

Jeśli ten model obroni się prawnie i okaże skuteczny w podnoszeniu lokalnego wskaźnika wyszczepialności, możemy spodziewać się, że w ślady stolicy Podlasia pójdą kolejne miasta. Byłby to początek nowej ery w polskiej polityce zdrowotnej, w której dostęp do deficytowych usług publicznych staje się kartą przetargową w walce o nasze wspólne bezpieczeństwo.

BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: