"Pożera" cztery razy więcej prądu niż nowa lodówka. Polacy wciąż mają ten sprzęt w swojej kuchni

Gasimy światła, wyłączamy ładowarki, rezygnujemy z czajnika. Mimo to rachunki za prąd nie spadają? Być może winowajca czai się znacznie bliżej, niż sądzisz. W dodatku działa bez przerwy i robi to w ukryciu. Wciąż wielu Polaków ma go w swojej kuchni.
Prąd drożeje, a Polacy szukają oszczędności
Kiedy ceny energii biją rekordy, coraz więcej Polaków zaczyna analizować swoje rachunki. Zmieniamy żarówki na LED-y, wyłączamy sprzęty z gniazdka, kupujemy programatory. Ale czy to wystarcza?
Statystyki pokazują, że w wielu gospodarstwach domowych najwięcej prądu wcale nie zużywa telewizor ani czajnik elektryczny. Największe straty mogą wynikać z działania jednego konkretnego urządzenia – takiego, które nigdy nie odpoczywa i którego nie da się wyłączyć „ot tak”.
Według danych GUS i URE, nawet 30 proc. rocznego zużycia energii może przypadać na jedno, stale działające urządzenie. Problem w tym, że w wielu domach ma ono ponad 10 lat i zużywa nawet 3–4 razy więcej prądu niż nowsze modele.

"Pożeracz" prądu kryje się w kuchni
Zastanów się, który sprzęt w Twoim domu działa 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, przez 365 dni w roku. Nie chodzi o telewizor, komputer ani ogrzewanie – te uruchamiane są okresowo. Tu mówimy o urządzeniu, które pracuje nawet wtedy, gdy nikogo nie ma w domu.
Jego działanie jest ciche, niezauważalne, nie wymaga ingerencji. A jednak ma wpływ na każdy rachunek, jaki trafia do Twojej skrzynki.
Różnice między modelami potrafią być gigantyczne. Przykład? Starsze urządzenia tego typu zużywają nawet 500–600 kWh rocznie, podczas gdy nowoczesne – 120–180 kWh. Przy obecnych stawkach za energię (ok. 1,20–1,50 zł/kWh brutto) różnica w rachunku może wynieść nawet kilkaset złotych rocznie.
I to tylko za jedno urządzenie.
Nie komputer ani pralka. Przez ten sprzęt rachunki idą w górę
Lodówka – sprzęt, który działa nieprzerwanie, często przez ponad dekadę, a mimo to zupełnie nie zwracamy na niego uwagi. Wiele gospodarstw domowych nadal korzysta z modeli kupionych 10–15 lat temu, które w momencie premiery były zgodne z ówczesnymi normami energetycznymi.
Dziś jednak realia są zupełnie inne. Nowoczesne lodówki klasy energetycznej C, D czy E zużywają o kilkadziesiąt procent mniej energii niż ich poprzednicy. A różnice te mogą mieć bezpośrednie przełożenie na domowy budżet.

Stare modele, szczególnie te sprzed 2010 roku, potrafią zużywać rocznie nawet 500–600 kWh, co przy obecnych cenach energii (około 1,30 zł za kilowatogodzinę) daje koszt rzędu 650–780 zł rocznie. Tymczasem nowoczesna lodówka w klasie C lub D zużywa średnio 150–180 kWh rocznie, co oznacza koszt na poziomie 195–235 zł.
Różnica? Nawet ponad 500 zł rocznie – tylko za to, że trzymasz w kuchni przestarzały sprzęt.
Zanim następnym razem wyłączysz ładowarkę z gniazdka lub odłączysz dekoder, zastanów się, czy największy problem nie kryje się za drzwiami kuchennej zabudowy. Lodówka to cichy, ale stały konsument energii – i jeśli ma już swoje lata, to może kosztować Cię znacznie więcej, niż myślisz.





































