Oszustwa „na historię pojazdu". Właściciele aut dają się na to nabrać

Kwitnie nowa gałąź działalności przestępczej związanej z handlem samochodami. Według analityków ofiarą mogły paść już miliony osób w całej Europie – skala zjawiska ma być ogromna. Dzięki żerowaniu na niewinnych kierowcach oszuści osiągają gigantyczne zyski. Ofiarą przestępców może paść każdy, kto chce szybko sprzedać auto.
Sprzedawcy używanych samochodów na celowniku
Szacuje się, że w Polsce od 80 do 82 proc. wszystkich kupowanych co roku samochodów to pojazdy używane. Rynek wtórny jest trzykrotnie większy od pierwotnego i mimo upływu lat relacja ta się utrzymuje. Sprzedaż nowych aut rośnie, ale proporcjonalnie do wzrostu sprzedaży samochodów używanych.
Przy takiej strukturze rynku kluczowy jest dostęp do rzetelnej historii pojazdu dostępnej jeszcze przed zakupem. To właśnie ten element postanowili wykorzystać oszuści, o których informuje niemiecka firma CARFAX.

Kwitnie nowe oszustwo – narażony każdy, kto wystawia samochód na sprzedaż
Na zakrojony na niezwykle szeroką skalę proceder miał się natknąć Johannes Loose, szef marketingu CARFAX. Zaczął on otrzymywać zgłoszenia o wykorzystaniu na rynku nowych narzędzi raportowania o historii używanych samochodów. Jego wykorzystanie proponowali rzekomi kupcy w serwisach sprzedażowych zainteresowani zakupem samochodu.
Kupcy zgłaszali się do sprzedawców pojazdów z atrakcyjną ofertą kupna – akceptowali cenę ofertową bez negocjacji. Stawiali jednak warunek – koniecznie chcieli otrzymać raport historii pojazdu wygenerowany z użyciem wskazanego, rzekomo renomowanego, serwisu internetowego.

Liczba ofiar ma iść w miliony, sprawcy rozproszeni po całym świecie
Co ważne, oszuści przekonywali, że raport na stronie może wygenerować wyłącznie aktualny właściciel pojazdu. Po dostarczeniu linku sprzedawca przechodził pod adres, gdzie miał pobrać dokument. Konieczne było jednak w tym celu uiszczenie opłaty. Jej wysokość zazwyczaj wynosiła od 85 do ok. 250 zł.
Nietrudno się domyślić, że żaden raport nie był generowany, a z potencjalnym sprzedawcą urywał się kontakt. Tak naprawdę witryna mająca pomagać w uzyskiwaniu informacji o historii pojazdów była własnością samego oszusta i służyła wyłącznie do wyłudzenia pieniędzy od sprzedawców aut. Liczba ofiar oszustwa ma iść w miliony:
Oszuści nieustannie tworzą nowe strony internetowe, które wyglądają wiarygodnie. Zazwyczaj są one zamykane po 3-4 tygodniach, a następnie ponownie uruchamiane pod nową domeną. To lukratywny interes dla oszustów. Bardzo niewiele osób zgłosi się na policję z powodu straty takiej kwoty, a za pomocą zautomatyzowanych narzędzi można skontaktować się z milionami użytkowników bez większego wysiłku.
O sprawie powiadomione zostały służby, jednak wiele wskazuje na to, że odpowiedzialni za proceder są rozproszeni. Część śladów prowadzi do Rumunii i Bułgarii, inne nawet do Pakistanu, co sugeruje, że procederem zajmuje się wiele niezależnych od siebie organizacji. Dzięki ogromnej liczbie ofert sprzedaży, a więc potencjalnych ofiar, oszustom udaje się wciąż zarabiać krocie na oszustwie, pozostając nieuchwytnymi.





































