Kierowco, pamiętaj o tej zasadzie. Można stracić kilkaset złotych, a nawet samochód

Ignorowana przez wielu, często zapominana, ale wyjątkowo kosztowna – niepozorna reguła może sprawić, że dzień zakończy się nie tylko mandatem, ale i poważnym uszczupleniem portfela. Chodzi o parkowanie. Można stracić kilkaset złotych, a nawet samochód. Czy naprawdę warto ryzykować?
Kierowcy wpadają w pułapkę własnych przyzwyczajeń
Niemal każdy kursant uczący się do egzaminu na prawo jazdy słyszy o podstawowych zasadach zatrzymywania się i parkowania. Jedną z najważniejszych jest tzw. zasada 10 i 15 metrów – brzmi znajomo? Mimo że wiedza ta przekazywana jest na etapie nauki, wielu kierowców szybko o niej zapomina. Dlaczego?
Jednym z powodów może być niedobór miejsc parkingowych w miastach, przez co część osób decyduje się na zostawienie auta tam, gdzie jest po prostu „jakaś przestrzeń” – bez większego zastanowienia się, czy jest to zgodne z przepisami. Inni z kolei mogą nawet nie wiedzieć, że zatrzymanie auta kilka metrów bliżej skrzyżowania czy przystanku to już wykroczenie.
Wielu kierowców kieruje się błędnym przekonaniem, że "jeśli nikomu nie przeszkadzam, to mogę tu stać". Niestety, ten tok myślenia nie uwzględnia rzeczywistych konsekwencji prawnych oraz wpływu na bezpieczeństwo innych uczestników ruchu. Czy zatem samo „wydaje mi się” wystarczy, by uniknąć problemów?

Przepisy, których nie warto ignorować. Co mówi prawo o parkowaniu w mieście?
Zasada 10-15 metrów jest jasno opisana w polskim prawie – konkretnie w art. 49 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Dokument ten precyzyjnie wskazuje, w jakich miejscach zatrzymywanie się pojazdu jest zabronione – i to pod groźbą mandatu, punktów karnych, a w skrajnych przypadkach nawet odholowania pojazdu.
Zgodnie z przepisami, obowiązuje zakaz zatrzymywania pojazdu w odległości mniejszej niż 10 metrów od:
- skrzyżowań,
- przejazdów tramwajowych i kolejowych,
- przejść dla pieszych,
- przejazdów rowerowych,
- oraz znaków i sygnałów drogowych – jeśli pojazd mógłby je zasłaniać.
Jeśli chodzi o drogę dwukierunkową z dwoma pasami ruchu, zasada działa podwójnie – 10 metrów obowiązuje zarówno przed jak i za przejściem dla pieszych.
Natomiast w przypadku niektórych elementów infrastruktury, przepisy wymagają zachowania jeszcze większego dystansu. Kiedy to dokładnie następuje?
Można stracić kilkaset złotych, a nawet samochód
Dopiero w tym miejscu warto spojrzeć na konkretne konsekwencje, które grożą kierowcom za zlekceważenie zasady 10 i 15 metrów. Jak informuje Auto Świat, mandaty za takie wykroczenia zaczynają się od 100 zł, ale mogą sięgnąć nawet 300 zł, w zależności od sytuacji. To jednak dopiero początek problemów.
Zgodnie z przepisami, zakaz zatrzymywania pojazdów w odległości mniejszej niż 15 metrów dotyczy dwóch szczególnych przypadków:
- przystanki komunikacji miejskiej – pojazd musi znajdować się co najmniej 15 metrów od słupka lub tablicy informacyjnej,
- wysepki na jezdni z jednym pasem ruchu – 15 metrów od krańca wysepki.

W przypadku naruszenia tych zasad, poza mandatem można otrzymać nawet 5 punktów karnych. Co więcej, jeśli zaparkowane auto utrudnia ruch lub zasłania widoczność, policja lub straż miejska może zlecić jego odholowanie. Koszty? Nawet 700 zł za odholowanie, do czego dochodzi jeszcze opłata za parking depozytowy – od kilkudziesięciu złotych za dobę.
Warto pamiętać, że bezwzględny zakaz zatrzymywania się obowiązuje również:
- w tunelach,
- na mostach i wiaduktach,
- na jezdniach wzdłuż linii ciągłej,
- w pobliżu końcówek tej linii, jeśli zmusza to innych kierowców do najeżdżania na nią,
- oraz na pasach rozdzielających jezdnie.
Podsumowując, jeden nieprzemyślany manewr może kosztować kierowcę nawet kilkaset złotych, kilka punktów karnych i nerwy związane z odzyskaniem pojazdu. Ignorowanie prostych zasad – jak ta o 10 i 15 metrach – może być bardziej kosztowne, niż się wydaje.




































