Kiedyś w domu miał je prawie każdy, teraz to prawdziwe białe kruki. Sprawdź, są warte fortunę

Moda, nostalgia i niepozorna kolekcja z szafy – to wystarczy, by obudzić kolekcjonerskie emocje. Za to, co kiedyś było w każdym domu, dziś płaci się naprawdę spore sumy. Warto przejrzeć rzeczy na strychach i w piwnicach — mogą się w nich kryć skarby warte fortunę.
Powrót do przeszłości, który zaskakuje skalą
W świecie cyfrowej muzyki i streamingu trudno uwierzyć, że czarne płyty znów królują na salonach, jednak liczby mówią same za siebie. Trend, który kiedyś wydawał się niszowy, dziś rozlewa się szerokim strumieniem przez rynek muzyczny – od fanów retro brzmień po inwestorów szukających alternatywnych form lokaty kapitału.
Jak podaje The Guardian, w 2024 roku w Wielkiej Brytanii sprzedano 6,7 miliona egzemplarzy płyt winylowych, co oznacza wzrost o 9,1 proc. względem roku poprzedniego (źródło: The Guardian). Co więcej, aż siedem z dziesięciu najlepiej sprzedających się winyli stanowiły nowe wydawnictwa, z czego najchętniej kupowaną płytą była "The Tortured Poets Department" Taylor Swift – sprzedała się w liczbie 111 tys. egzemplarzy.
To zjawisko nie jest jedynie kaprysem młodych kolekcjonerów – wiele osób sięga po winyle z tęsknoty za dawnymi czasami, jakości analogowego dźwięku czy wręcz rytuału słuchania muzyki z gramofonu.

Czego szukają kolekcjonerzy i ile są w stanie zapłacić?
Moda na winyle nie kończy się na Taylor Swift czy nowym albumie Harry'ego Stylesa. W rzeczywistości, najbardziej poszukiwane są unikatowe wydania, płyty z autografami i rzadkie egzemplarze z limitowanych nakładów. To właśnie takie wydawnictwa trafiają na aukcje i budzą prawdziwe emocje wśród kolekcjonerów.
Czasami wystarczy, że album zawiera podpisy artystów, został wydany tylko w kilkunastu egzemplarzach, lub ma szczególne znaczenie historyczne. Przykład? Legendarne "The White Album" The Beatles w wersji z numerem seryjnym 0000001 należącym do Ringo Starra sprzedano w 2015 roku za 790 tys. dolarów. Inny egzemplarz zespołu – "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" – osiągnął na aukcji kwotę ponad 290 tys. dolarów, głównie dzięki autografom wszystkich członków grupy.
Jeszcze bardziej kontrowersyjna historia wiąże się z winylem "God Save the Queen" zespołu Sex Pistols, którego część nakładu została zniszczona ze względu na kontrowersyjną treść utworu. Pojedyncze, zachowane egzemplarze osiągają obecnie ceny rzędu 20 tys. dolarów (źródło: biznes.interia.pl).
To pokazuje, że kultura kolekcjonowania starych winyli staje się nie tylko formą nostalgii, ale i sposobem na realny zysk.
Niektóre egzemplarze z polskich szaf mogą przynieść spory zysk
Choć w Polsce rynek starych winyli dopiero się rozkręca, to i tutaj nie brakuje zaskoczeń. Nie trzeba być kolekcjonerem The Beatles, by znaleźć płytę wartą kilkaset złotych. Z pozoru niepozorne wydania z PRL-u osiągają na krajowych aukcjach zawrotne – jak na lokalne warunki – ceny.
Według danych z serwisu aukcyjnego Onebid winyl Komeda Quintet – "Astigmatic" z 1967 roku został sprzedany za 880 zł. Jeszcze więcej zyskał krążek Lucio Dalla – "Nuvolari / Il Motore Del 2000" z autografem artysty, za który kolekcjoner zapłacił 5 297 zł. Nieco mniej, ale nadal godnie, wyceniono albumy:
- Eric Dolphy – "Out To Lunch" – 297 zł
- Czesław Niemen – "Niemen vol. 2" – 396 zł
- Breakout – "Kamienie" (1974) – 118 zł
- Słuchowisko "Dziady" Mickiewicza – z ceny wywoławczej 10 zł sprzedane za 281 zł

Warto też wspomnieć, że za zestaw trzech płyt Włodzimierza Wysockiego, który startował od 15 zł, ktoś zapłacił finalnie 125 zł.
To wszystko oznacza jedno: jeśli masz w domu stare winyle, nie wyrzucaj ich pochopnie. Może się okazać, że zamiast kurzyć się na strychu, są w stanie zasilić Twój budżet – i to nie tylko symbolicznie.





































