Gigant z Polski otworzy fabrykę w USA. W kraju odbił się od ściany. "Stracił na tym region i Polska"

Doniesienia, że duża polska firma produkcyjna zmuszona jest przenosić produkcję do USA, powinny być alarmujące, zwłaszcza gdy władze przekonują o konieczności repolonizacji gospodarki. Jej prezes nie ukrywa, że próbował rozwoju nad Wisłą, jednak napotkał nieprzychylność lokalnych władz. W tle jest wieloletni konflikt nie tylko z samorządem, ale też z mieszkańcami, na czym tracić ma – przynajmniej w ocenie prezesa spółki – wyłącznie Polska.
Fakro uruchamia montownie w Karolinie Północnej. W Polsce miało zabraknąć przychylności władz
Ryszard Florek, prezes firmy Fakro znanej najbardziej z produkcji okien dachowych, ale też dostarczającej liczne inne produkty solarki pionowej, w rozmowie z PAP poinformował o uruchomieniu produkcji w USA. Zarzucił on przy okazji władzom w Polsce brak przychylności rozwojowi biznesu.
O fabryce Fakro w Elizabeth City w Karolinie Północnej już przed rokiem informowało biuro tamtejszego gubernatora Josha Steina. Teraz montownia ma rozpocząć produkcję, a sam Florek przekonuje, że jeśli ktokolwiek na tym straci, to wyłącznie Polska.


W tle wieloletni konflikt z władzami Nowego Sącza
W Elizabeth City Fakro będzie montowało dwa modele schodów strychowych, które zakupić będzie można wyłącznie na amerykańskim rynku. Dostosowane na lokalnych norm i wymogów, opatrzone metką "made in USA" mają szansę na rynkowy sukces w warunkach prezydentury Donalda Trumpa.
Prezes Fakro nie poprzestaje na chwaleniu inwestycji, ale także krytykuje warunki do rozwoju biznesu w Polsce. Pierwotnie planował bowiem, aby schody adresowane na rynek amerykański powstawały w Nowym Sączu. Nie udało się to, przez – jak twierdzi – brak dobrej woli ze strony władz Nowego Sącza.

"Nie straciła firma FAKRO, tylko stracił region i Polska"
Przegląd archiwalnych wydań lokalnej prasy pozwala stwierdzić, że prezes Fakro od lat jest skonfliktowany nie tylko z władzami Nowego Sącza, ale też z częścią mieszkańców. Plany ekspansji zakładów miały się bowiem odbywać kosztem kolejnych należących do miasta terenów, a także dróg, z których mieszkańcy korzystali do dojazdu na swoje posesje.
W ciągu trwającego co najmniej od 2019 r. konfliktu prezes Fakro m.in. złożył pozew sądowy przeciw prezydentowi Nowego Sącza, skarżył też jego decyzje u wojewody. Teraz twierdzi, że nie mógł dłużej czekać, zapotrzebowanie na produkty Fakro w USA jest zbyt duże, aby czekać na decyzje administracyjne samorządu:
Początkowo planowaliśmy produkcję na rynek amerykański zorganizować w Polsce, lecz w obecnych obiektach mieliśmy za mało miejsca. Chcieliśmy wybudować w Nowym Sączu halę pod tę produkcję, jednak nie uzyskaliśmy zgody od Urzędu Miasta. [...] Walczyliśmy cztery lata z biurokracją w Polsce, a w USA poszło to dużo łatwiej. Na braku dobrej woli ze strony władz Nowego Sącza nie straciła firma FAKRO, tylko stracił region i Polska.
Wśród zalet warunków do relokacji produkcji do Północnej Karoliny Florek wymienia w rozmowie PAP m.in. swobodę w wycince drzew:
Zaskoczyło nas, że w Stanach właściciel nie ma żadnych ograniczeń do wycięcia drzew, czy nawet lasu, co często w Polsce jest bardzo dużym ograniczeniem w rozwoju, szczególnie w turystyce.
Sprzyjające mają być także warunki fiskalne, na czele z 2,25-procentowym CIT-em, ważną rolę odegrała bliskość portu morskiego w Norfolk i autostrady. Według informacji pochodzących z biura gubernatora Josha Stein, zakład montujący w Elizabeth City schody strychowe będzie zatrudniał 23 osoby. Florek przekonuje, że znajdą się wśród nich osoby polskiego pochodzenia.






















![Kenneth Campbell, prezes P4, operatora sieci Play [Europejski Kongres Gospodarczy 2025, Katowice, Spodek]](https://images.iberion.media/images/origin/kenneth_campbell_prezes_play_4d087db17c.jpg)














