Dramatyczna sytuacja w znanej fabryce. Ponad 140 pracowników trafi na bruk

Zamknięte bramy, niepewność i pustki na kontach. Sytuacja jednej z łódzkich fabryk staje się symbolem szerszego problemu, który może dotknąć tysiące Polaków. Co wydarzy się, gdy pracownicy postanowią nie milczeć?
Niepokojące sygnały z rynku pracy
Problemy łódzkiej fabryki nie są jednostkowym przypadkiem. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w maju zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw spadło o 13,5 tys. etatów względem kwietnia. To najgłębsza redukcja od czasów pandemii. Eksperci z PKO BP mówią wprost – mamy do czynienia z narastającą falą zwolnień, która dotyka niemal wszystkie sektory gospodarki.
Szczególnie ucierpiały branże takie jak przemysł, budownictwo czy handel, a liczba osób zwalnianych z przyczyn zakładu pracy wzrosła o niemal 10 proc. w porównaniu do ubiegłego roku. W tym samym czasie bezrobocie liczone metodą BAEL wzrosło do 3,4 proc., co zaskoczyło wielu analityków.
W kontekście tych statystyk sytuacja łódzkiej fabryki nie wydaje się odosobniona. Ale co tak naprawdę się tam dzieje?

Zamknięte hale, czekające pensje i cisza ze strony właściciela. Problemy w znanej fabryce
Aquinos Bedding Poland, producent materacy należący do portugalskiego inwestora, od miesięcy pogrąża się w chaosie. Po dwumiesięcznym braku wypłat, pracownicy w końcu otrzymali zaległe pensje — ale tylko za kwiecień. Majowe wynagrodzenia nadal nie wpłynęły na konta.
Jak donosi „Express Ilustrowany”, 143 osoby mają zostać objęte zwolnieniami grupowymi. Największy cios spadnie na pracowników produkcyjnych – 114 z nich straci pracę, a kolejne osoby odejdą z biura, magazynu i działu utrzymania ruchu. Do związków zawodowych wpłynęło już oficjalne pismo w tej sprawie.
Zakład przy ul. Granicznej w Łodzi pozostaje zamknięty. Ochronę zewnętrzną zastąpiły służby właściciela obiektu.
— Dyrektor nie potrafił powiedzieć, kiedy i czy w ogóle możemy spodziewać się wypłat pensji za maj — powiedziała Aleksandra Domańska, przewodnicząca NSZZ „Solidarność” w Aquinos Bedding, cytowana przez „Express Ilustrowany”.
Równie dramatyczna jest sytuacja byłych pracowników.
— Dostałem wypowiedzenie w lutym. W końcu maja powinienem otrzymać odprawę w wysokości trzech pensji. Do dzisiaj pieniądze nie wpłynęły — relacjonuje jeden z nich na łamach dziennika.
Inni, zwolnieni jeszcze w styczniu, również nie otrzymali należnych odpraw.
143 osoby bez pracy, wypłat i odpraw. Załoga rusza szukać pomocy u ambasadora
Wszystko wskazuje na to, że łódzki zakład Aquinos Bedding znalazł się na granicy upadłości, choć formalnie takiej informacji jeszcze nie ogłoszono. Mimo wcześniejszych zapowiedzi o wznowieniu produkcji, fabryka pozostaje zamknięta, a pracownicy — zdezorientowani i rozgoryczeni — rozważają protest pod ambasadą Portugalii w Warszawie. Wyjazd zaplanowany jest już na przyszły tydzień.
— Załoga nie może dalej milczeć. Musimy szukać pomocy, gdzie tylko się da. Padła propozycja wyjazdu do ambasady Portugalii i została przyjęta jednogłośnie — przekazuje osoba związana ze związkiem zawodowym.

Przyszłość firmy oraz pozostałych 120 zatrudnionych wciąż jest niejasna.
— Nie wiemy, co się stanie. Czy zakład ruszy, czy ogłoszą upadłość. Odpowiedzi nie daje nikt — ani dyrektor, ani właściciel — mówi dalej Domańska dla „Expressu Ilustrowanego”.
Cała sytuacja unaocznia nie tylko dramat jednostkowy, ale również rosnące problemy systemowe na rynku pracy w Polsce. Choć rząd zapewnia o stabilności gospodarki, takie przypadki rzucają cień na rzeczywisty obraz sytuacji pracowniczej w wielu sektorach. W tle zaś pozostaje pytanie: ilu jeszcze pracowników w Polsce usłyszy, że zostali zwolnieni — bez pensji, bez odpraw, bez perspektyw?
Problemy łódzkiej fabryki materacy Aquinos Bedding Poland to nie tylko dramat 143 pracowników, ale także symbol szerszego kryzysu na polskim rynku pracy. Zaległości płacowe, zwolnienia grupowe i niepewna przyszłość zakładu wpisują się w niepokojący trend spadku zatrudnienia i rosnącej niepewności w przemyśle.





































