Szymon Hołownia chce postawić bankom ultimatum. Tego boją się jak ognia

Zysk netto sektora bankowego w 2024 r. wyniósł 42,2 mld zł. To o ok. 50 proc. więcej niż rok wcześniej. Choć kredyty w Polsce należą do najdroższych w UE, przedsiębiorstwa nie kredytują się w celach rozwojowych, a na rynku nieruchomości hula bezprecedensowy kryzys, to trudno wskazać działania rządu, które miałyby ograniczyć szkody. Wyjątkiem pozostaje Polska 2050, której lider właśnie powrócił do pomysłu spędzającego sektorowi bankowemu sen z powiek.
Po wyborach Szymon Hołownia wraca do problemu akumulacji kapitału przez banki
Na razie brakuje potwierdzeń tego, że majowa decyzja Rady Polityki Pieniężnej wyraźnie pobudziła akcję kredytową – publikowane dane są często zawyżone lub zmanipulowane, by wywołać u potencjalnych inwestorów efekt FOMO, a na rzetelne odczyty trzeba będzie zaczekać. Decyzja o obniżeniu stóp procentowych – pierwsza od października 2023 r. – zdaje się jedynym działaniem państwa, która sygnalizuje, że problem jest w ogóle dostrzegany.
Pod koniec lutego br. o obniżenie stóp procentowych zabiegał – wbrew konstytucji – marszałek Hołownia, dostrzegając równocześnie, że jest to rozwiązanie doraźne. Problemem ma być chciwość sektora bankowego, którą już w poprzednim kwartale zapowiedział ukrócić. Teraz wraca do tego pomysłu.

Podatek od nadmiarowych zysków może stać się częścią nowej umowy koalicyjnej
W środowisku Polski 2050, czy to ze strony marszałka Sejmu, czy ministry funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej od wielu tygodni powtarzany jest postulat nałożenia na banki podatku od nadmiarowych zysków, tzw. podatku od manny z nieba lub windfall tax. Pomysł nie jest nowy, przeciwnie, sprawdzał się w historii wielokrotnie, gdy dochodziło do nadmiernej akumulacji kapitału.
Celem tego podatku zwyczajowo jest redystrybucja. W teorii fiskusowi nie chodzi o to, aby na nim zarabiać, lecz aby odstraszać przedsiębiorstwa od osiągania nadmiarowych zysków, tj. w naszym przypadku nakłonić do obniżenia marsz i pobieranych opłat, co zwiększyłoby dostępność kredytów. Tego chce Szymon Hołownia i ma w ręku mocny argument.

Marszałek Sejmu chce postawić bankom ultimatum. Tego banki boją się jak ognia
Marszałek Sejmu na antenie Polsat News nie tylko zadeklarował, że jest zwolennikiem objęcia polskiego sektora bankowego podatkiem od manny z nieba, ale też, że zamierza wnieść tę kwestię podczas nadchodzących negocjacji umowy koalicyjnej. Czy po sukcesie ustawy o jawności cen ofertowych nieruchomości można się spodziewać kolejnych skutecznych działań Polski 2050?
Niewykluczone, bo Hołownia ma także pomysł na to, jak zabezpieczyć Polaków przed przerzucaniem na nich kosztów podatku przez banki:
Ja mówię bardzo jasno: windfall tax, czyli ten podatek od manny z nieba. Jeżeli banki będą – a już to twierdziły – przerzucać to na klientów, no to wtedy odpalamy wakacje kredytowe.
Gdy po raz ostatni marszałek Hołownia wspomniał o powrocie do wakacji kredytowych pod koniec lutego, w sektorze bankowym zapanował popłoch. Błyskawicznie media zostały zalane narracją dot. rzekomej szkodliwości tego pomysłu na czele z memiczną już okładką "Pulsu Biznesu", która przekonywała, że "kredyt jest drogi, bo musi być drogi".
Nie inaczej jest tym razem. Widniejący na niesławnej okładce prezes Związku Banków Polskich Tadeusz Białek stwierdził, że pomysł wprowadzenia podatku od nadmiarowych zysków to zły pomysł. Powołuje się na tym na ministra aktywów państwowych i ministra finansów, którzy w ocenie Białka lepiej niż marszałek Hołownia wiedzą, jak wielkimi podatnikami są w Polsce banki:
Pomysły, aby sektor bankowy dodatkowo dokładał się do budżetu państwa w sytuacji, kiedy musi mieć kapitały na finansowanie gospodarki, bo przecież jest krwioobiegiem gospodarki, uważamy za czysty populizm.
W ocenie prezesa ZBP wystarczającym impulsem do zwiększenia dostępności kredytów jest obniżenie stóp procentowych przez bank centralny. W tym roku przewidywana jest jeszcze jedna taka decyzja Rady Polityki Pieniężnej.




































