Rosyjskie drony wleciały do Polski. Zagrożone 3 rejony, natychmiast uruchomiony procedury obronne

W środę 10 września 2025 roku w godzinach nocnych kilkanaście rosyjskich dronów naruszyło polską przestrzeń powietrzną. Część bezzałogowców zestrzelono, a wojsko natychmiast wdrożyło procedury obronne. Do Polaków zamieszkujących konkretne województwa wystosowano już pilne ostrzeżenie.
Wstrzymane loty i zamknięta przestrzeń nad wschodem kraju
Operacja rozpoczęła się przed świtem, gdy systemy radiolokacyjne wykryły serię obiektów wlatujących od wschodu. Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) określiło naruszenie jako „bezprecedensowe” i poinformowało o natychmiastowym uruchomieniu procedur obronnych; gotowość podniosły zarówno polskie, jak i sojusznicze środki obrony powietrznej. W konsekwencji czasowo zamknięto przestrzeń powietrzną nad częścią kraju i wstrzymano operacje na czterech polskich lotniskach.
To jasny sygnał, że wojsko uznało ryzyko za realne: przy obiektach o nieprzewidywalnej trajektorii celem nr 1 jest dekonfliktacja ruchu cywilnego z działaniami obrony. To standard w NATO podczas operacji prowadzonych „na żywo”. Do Polaków rozesłano specjalne komunikaty ostrzegawcze.
Wschodnie województwa w gotowości. Rozesłano nadzwyczajne ostrzeżenie
Z meldunków wynika, że główne kierunki zagrożenia objęły trzy rejony: Podlasie, Mazowsze i Lubelszczyznę — tam kierowały się rosyjskie drony i tam skoncentrowały się działania obrony. Równolegle policja ogłosiła alarm dla garnizonów w województwach podlaskim, mazowieckim, lubelskim i podkarpackim, apelując do mieszkańców o stosowanie się do komunikatów służb i zgłaszanie niepokojących zdarzeń. Wojska Obrony Terytorialnej (WOT) skróciły czas stawiennictwa i rozwinęły zespoły poszukiwawczo-ratownicze w pasie przygranicznym.
Krótki przykład z poranka pokazuje namacalny wymiar zagrożenia: w Czosnówce na Lubelszczyźnie policja zabezpieczyła uszkodzonego drona; służby wezwały, by nie zbliżać się do szczątków i nie podejmować prób ich przenoszenia.
Mieszkańcy Podlasia, Mazowsza i Lubelszczyzny otrzymywali ostrzeżenia od służb, a patrole kierowano w miejsca potencjalnych upadków. W odróżnieniu od wielu incydentów z lat 2023–2024, gdy bezzałogowce zawracały po krótkim naruszeniu, tym razem polskie wojsko użyło uzbrojenia nad własnym terytorium.
Polityczna odpowiedź: Tusk alarmuje NATO, MON potwierdza zestrzelenia
Poinformowałem Sekretarza Generalnego NATO. Jesteśmy w stałym kontakcie — powiedział rano premier Donald Tusk, zwołując nadzwyczajne posiedzenie rządu i koordynując działania z sojusznikami.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz potwierdził, że polskie statki powietrzne użyły broni wobec celów mogących stwarzać zagrożenie; decyzje o neutralizacji zapadały na poziomie Dowództwa Operacyjnego. DORSZ oceniło poranne naruszenia jako “akt agresji”, wskazując realne ryzyko dla obywateli. Konsekwencje? Po pierwsze, operacja potwierdziła interoperacyjność z systemami NATO i gotowość do użycia środków kinetycznych. Po drugie, w najbliższych dniach linie lotnicze muszą liczyć się z punktowymi NOTAM-ami i przekierowaniami, dopóki służby nie zakończą dokumentacji i poszukiwań szczątków.
Po trzecie, eksperci zakładają, że rosyjskie drony mogą dalej „mapować” czas reakcji państw NATO. Dla mieszkańców wschodnich województw oznacza to okres wzmożonych alarmów, ale i jasny sygnał: naruszyciel może zostać zestrzelony nad terytorium RP.





































