Polacy wciąż nie mają pojęcia. Za ten błąd trzeba płacić wysokie kary i rozbierać ogrodzenie

W Polsce wciąż wielu właścicieli działek narusza przepisy bez świadomego zamiaru. Chodzi o stawianie ogrodzeń bez znajomości obowiązujących przepisów. Za ten błąd grożą wysokie kary finansowe oraz nakazy rozbiórki. Sytuacja jest na tyle powszechna, że interwencje są prowadzone w dziesiątkach przypadków.
Jakie przepisy regulują budowę ogrodzeń w Polsce?
W Polsce obowiązują szczegółowe przepisy dotyczące stawiania ogrodzeń, zarówno na terenach prywatnych, jak i w przestrzeni publicznej. Choć wiele osób traktuje je jako sprawę drugorzędną, ich nieprzestrzeganie może prowadzić do poważnych konsekwencji — zarówno finansowych, jak i formalnych. Zasady te regulowane są m.in. przez prawo budowlane oraz przepisy lokalne, które mogą różnić się w zależności od charakteru nieruchomości i jej otoczenia. W praktyce oznacza to, że nie każde ogrodzenie można postawić w dowolny sposób i w dowolnym miejscu, nawet jeśli chodzi o własną działkę.
Ogrodzenie można postawić bez konieczności uzyskiwania pozwolenia, pod warunkiem że jego wysokość nie przekracza 2,2 metra. Jeśli jednak planowana konstrukcja ma być wyższa, niezbędne będzie uzyskanie stosownej zgody z urzędu. Warto przy tym pamiętać, że żywopłot również jest traktowany jako forma ogrodzenia i podlega tym samym regulacjom, co mur czy płot wykonany z drewna. Co więcej, jeśli ogrodzenie ma mniej niż 1,8 metra wysokości, nie można montować na nim żadnych ostrych zakończeń, takich jak kolce czy drut kolczasty. Takie zabezpieczenia dopuszczalne są jedynie w szczególnych przypadkach — na przykład wokół budynków o charakterze zamkniętym, takich jak zakłady karne czy areszty śledcze. Ta wiedza jest dość powszechna, jednakże są przepisy, które są powszechnie ignorowane. Tylko w tym roku zakończyło się to wieloma wysokimi karami i nakazami rozbiórki. O co dokładnie chodzi?

ZOBACZ TEŻ: Tych dokumentów nie wyrzucaj przez 5 lat. Wielu Polaków wciąż nie ma o tym pojęcia
W taki sposób nie można stawiać ogrodzeń
Właściciele nieruchomości położonych bezpośrednio przy jeziorach, rzekach i stawach muszą liczyć się z poważnymi konsekwencjami, jeśli ich działania powodują ograniczenie swobodnego dostępu do linii brzegowej. Zgodnie z obowiązującym Prawem wodnym, zabronione jest grodzenie działek w odległości mniejszej niż 1,5 metra od brzegu wód publicznych. Ten przepis ma na celu zapewnienie tzw. prawa przejścia — możliwości swobodnego poruszania się wzdłuż brzegów jezior i rzek należących do Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego.
W ostatnich miesiącach Wody Polskie nasiliły kontrole w tym zakresie. Wydano już dziesiątki decyzji administracyjnych nakazujących rozbiórkę nielegalnych ogrodzeń. Za samowolne ograniczanie dostępu do wody grozi kara finansowa w wysokości do 7,5 tys. zł. W skrajnych przypadkach sprawy mogą być kierowane do organów ścigania.
Prawo przejścia nie wymaga zgody właściciela działki, ale nie oznacza prawa do korzystania z gruntu w inny sposób np. do biwakowania czy wędkowania. Ustawodawca dopuszcza jedynie przejście wzdłuż brzegu. Ogrodzenia naruszające ten przepis mogą być zgłaszane do Wód Polskich, które przeprowadzają kontrole i wydają decyzje nakazujące demontaż. Brak reakcji właściciela może skutkować karą administracyjną, a także interwencją służb. Liczne wykroczenia w tym zakresie sprawiły, że brane jest pod uwagę zaostrzenie dotychczasowych przepisów. Na co trzeba się przygotować?

Te przepisy dotyczące ogrodzeń mogą zostać zaostrzone
Jak podaje Portal Samorządowy, tylko w 2025 roku Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Białymstoku przeprowadził 76 kontroli dotyczących nielegalnego grodzenia dostępu do wód. W ich wyniku w 34 przypadkach nakazano rozbiórkę ogrodzeń, 5 spraw skierowano do organów ścigania, a w 11 przypadkach nie stwierdzono naruszeń. Pozostałe postępowania są nadal w toku.
Problem nielegalnego grodzenia występuje w całym kraju. W Moryniu właściciel prywatnej działki nad jeziorem Morzycko mimo wielu wezwań nie usunął ogrodzenia, które blokuje przejście. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Szczecinie wydał mu formalne polecenie usunięcia płotu pod rygorem interwencji służb. Samorządowcy również zwracają uwagę na skalę zjawiska — burmistrz Mikołajek wskazuje, że nad jeziorem Tałty nie ma dziś fizycznej możliwości spaceru wzdłuż brzegu, ponieważ całe nabrzeże zostało ogrodzone przez prywatnych właścicieli.
W związku z narastającym problemem do Sejmu wpłynęła petycja dotycząca zaostrzenia przepisów. Jej autorzy postulują m.in. podniesienie kar za nielegalne grodzenie, argumentując, że obecna maksymalna kara w wysokości 7,5 tys. zł jest zbyt niska, aby skutecznie odstraszać właścicieli nieruchomości od naruszania przepisów.
Wody Polskie przypominają, że każdy właściciel działki położonej przy wodach publicznych, przed postawieniem ogrodzenia, powinien złożyć wniosek o ustalenie dokładnego przebiegu linii brzegowej. To podstawowy krok, który może uchronić przed naruszeniem przepisów i konsekwencjami prawnymi. Zachowanie minimalnego, 1,5-metrowego pasa dostępu do brzegu jest obowiązkiem, a nie dobrą wolą właściciela.

































