Nie tylko Santander. Szykuje się kolejne wielkie przejęcie: tym razem stacji paliw

Nieoficjalne oświadczenia zestawione z wynikami finansowymi dwóch gigantów rynku paliwowego sugerują, że wkrótce może dojść do przejęcia i, w konsekwencji fuzji, stworzenia międzynarodowego hegemona, rywalizującego już tylko ze spółką paliwową Rockefellera. Jedna ze stron domniemanej transakcji nieco studzi emocje.
Przejęcie na rynku paliw. Shell ma apetyt na BP: na horyzoncie żółto zielona fuzja
O rozważaniach ws. potencjalnego przejęcia aktywów BP przez Shell poinformował 3 maja Bloomberg – amerykańska agencja prasowa, która niedawno raportowała o przejęciu polskiego Santandera [Więcej o sprawie: Santander sprzedany. Wiadomo, kto przejmie wielki bank w Polsce. Zmiany dotkną ok. 6 mln klientów]. Nie pomyliła się ws. nadwiślańskiego oddziału hiszpańskiego banku, bo jego przejęcie ogłoszono niecały miesiąc później. Tym razem perspektywa zdaje się być nieco bardziej odległa, ale skala transakcji – dalece większa. Z nieoficjalnych ustaleń Bloomberga wynika, że może dojść do przejęcia pomiędzy dwoma londyńskimi graczami rynku paliw: Shell i BP. Do myślenia daje fakt, że według kwietniowych raportów spółki BP, jej główny udziałowca – Elliott Investment Management – wezwał zarząd do dalszego obniżania kosztów i sprzedaży części aktywów. W tym czasie Shell rośnie.
Zobacz też: Nie tylko wielki biznes. Rafał Brzoska przepchnął zmianę, za którą podziękują miliony Polaków

Shell może wypłynąć na głębokie wody
Bloomberg spekuluje w tym kontekście, że wewnątrzlondyńskie przejęcie dałoby Shell jeszcze większy potencjał globalny – po fuzji z BP mógłby konkurować udziałami w rynku z m.in. firmą pośrednio zakładaną przed Rockefellera: ExxonMobil, czy kalifornijskim Chevron Corporation.
Tego rodzaju przejęcie byłoby czujnie obserwowane przez organy nadzorcze, biorąc pod uwagę skalę transakcji. Bloomberg anonimizuje swoich rozmówców, ale podaje, że źródła bliskie sprawie potwierdzają, że w zarządzie koncernu trwają rozmowy z doradcami: analiza ryzyka i korzyści. Jako jeden z kluczowych wątków wymienia się notowania BP, tj. w sytuacji, gdy nadal będą na londyńskiej giełdzie nurkować, Shell może czuć się zachęcony. A problemy BP są tu ważnym kontekstem.
Sprzedaż BP może oznaczać symboliczną klęskę zerowej emisji?
Zarówno Bloomberg jak Reuters, relacjonując potencjalne przejęcie, odnotowują kluczowe decyzje BP sprzed lat. Koncern postawił sobie ambitne cele klimatyczne w 2020 r., deklarując osiągnięcie neutralności emisyjnej do 2030 r.: wówczas BP miało redukować wydobycie o 40 proc. i jednocześnie inwestować w OZE. W środowisku paliwowym taka deklaracja odbiła się szerokim echem po światowych, także polskich, mediach. Aż do czasu, gdy nowy dyrektor generalny BP – Murraya Auchinclossa — przejmując tę funkcję w styczniu 2024 r., zmienił strategię. Ogłosił powrót do ropy, zapowiedział duża sprzedaż aktywów. Do tego doszła, niedługo później, polityka Donalda Trumpa i zwiększenie podaży ropy naftowej.
Finalnie kapitalizacja giełdowa Shell wycenia potentata na blisko 150 miliardów dolarów, podczas gdy BP – na niecałe 58 mld. A warto odnotować, że te firmy długo miały zbliżoną wartość.
Co na to władze Shell?
Dyrektor generalny Shell Wael Sawan, pytany o doniesienia Bloomberga przez Financial Times nieco stonował emocje. FT przekazuje, że Sawan wolałby “raczej odkupić więcej akcji Shell” [niż inwestować w fuzję z BP - red.].
Reuters z kolei opiniuje, że zarząd Shell może w gruncie rzeczy czekać na pierwszy ruch ze strony BP, lub - po podaniu informacji o potencjalnym przejęciu – czekać na zainteresowanie innych podmiotów. Zarząd BP odmówił komentarza.






![Kenneth Campbell, prezes P4, operatora sieci Play [Europejski Kongres Gospodarczy 2025, Katowice, Spodek]](https://images.iberion.media/images/origin/kenneth_campbell_prezes_play_4d087db17c.jpg)






























