Wyszukaj w serwisie
polska i świat praca handel finanse Energetyka Eko technologie
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Lockdown gastronomii przekroczył czwarty miesiąc. Co piąty lokal może nie powrócić
Radosław Święcki
Radosław Święcki 25.02.2021 01:00

Lockdown gastronomii przekroczył czwarty miesiąc. Co piąty lokal może nie powrócić

Gastronomia zaczyna 5 miesiąc lockdownu
Flickr/Marco Verch

Z tego artykułu dowiesz się:

  • 4 miesiace temu doszło do lockdownu branży gastronomicznej

  • Jakie straty odnotowała w tym czasie branża

  • Ile lokali gastronomicznych może upaść

4 miesiące lockdownu gastronomii

Czwartek 25 lutego to początek piątego miesiąca lockdownu branży gastronomicznej. Dokładnie 24 października ubiegłego roku zaczęły obowiązywać obostrzenia zgodnie z którymi doszło do ponownego znaczącego ograniczenia działalności lokali gastronomicznych (wcześniej podobne ograniczenie obowiązywały od 14 marca do 17 maja). Od tego czasu nie mogą one przyjmować gości, a jedynie dowozić dania, bądź sprzedawać na wynos, co de facto oznacza dla części branży lockdown i całkowite zamknięcie.

Dane nie kłamią. Jak podaje Business Insider Polska, powołując się na analizy Izby Gastronomii Polskiej, tylko co piąty lokal prowadzi działalność w ten sposób, a w przypadku restauracji sprzedaż na wynos bądź z dowozem pozwala na wypracowanie nie więcej niż 10 proc. przychodów sprzed okresu pandemii.

Wielu dotychczasowych klientów restauracji nie ma zwyczaju zamawiania dań na wynos, a jeżeli już to robią, to rzadko. Ponadto zamówienia poza lokalem nie są tak duże jak na miejscu, gdy np. do obiadu klienci kupowali jeszcze deser bądź napoje alkoholowe, objęte dużą marżą. Obecna sytuacja wyklucza również organizację imprez rodzinnych oraz spotkań biznesowych.

Cztery miesiące lockdownu i wcześniejsze dwumiesięczne zamknięcie spowodowało, że w 2020 roku – jak podaje za Izbą Gospodarczą Gastronomii Polskiej Businenss Isider Polska – branża gastronomiczna straciła ok. 30 mld zł, a aż 90 proc. rynku straciło płynność finansową. Z danych przywołanych przez portal propertynews.pl wynika, że długi branży sięgnęły na koniec zeszłego roku 281 mln zł, teraz kwota ta może już przekraczać 300 mln zł.

Lockdown gastronomii bez pomocy

Choć branża została objęta tarczą branżową 6.0 i tarczą finansową PFR 2.0, to wielu przedsiębiorców zostało wykluczonych z pomocy, jak np. ci, którzy założyli działalność po listopadzie 2019 roku, przez co nie mogą wykazać odpowiedniego spadku dochodów. Lokale te, jak zapowiadał niedawno w rozmowie z naszą redakcją sekretarz generalny Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej Sławomir Grzyb, mają przystąpić do pozwu zbiorowego przeciwko Skarbowi Państwa.

- Przygotowujemy do złożenia pozew zbiorowy gastronomii przeciwko Skarbowi Państwa. Mamy już ok. 200 firm, które się zgłosiły. Zakładamy, że złożymy pozew, jak będziemy mieli ponad 650 firm – mówił przed dwoma tygodniami w rozmowie z BiznesInfo Grzyb.

Żądaniem pozwu zbiorowego jest ustalenie odpowiedzialności Skarbu Państwa za szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem działania i zaniechania przy wykonywaniu władzy publicznej, w związku z wystąpieniem stanu zagrożenia epidemicznego oraz stanu epidemii COVID-19. Przedsiębiorcy przystępujący do pozwu oczekują odszkodowań za poniesione straty – dodał sekretarz generalny Izby, podkreślając, że wykluczone z rządowej pomocy przedsiębiorstwa „nie mają pieniędzy na życie, na utrzymanie lokali i na pracowników”. 

Gdy w połowie stycznia rząd zasugerował częściowe odmrożenie gospodarki, branża gastronomiczna liczyła na choćby częściowe poluzowanie restrykcji. Tak się jednak nie stało. Doszło do ponownego otwarcia sklepów w galeriach handlowych, wróciły kina, teatry, opery czy stoki narciarskie, natomiast restauracje, kawiarnie czy bary. Jak stwierdził niedawno największy w rządzie zwolennik liberalizacji restrykcji wicepremier Jarosław Gowin, muszą liczyć się z tym, że będą jedną z ostatnich odmrażanych branż.

Tymczasem wielu przedsiębiorców ma już dość czekania i zdecydowało się wbrew przepisom na wznowienie biznesu w pełnym zakresie. Jak zauważa Business Insider Polska, mamy tu do czynienia z dwoma typami firm. Pierwszy to lokale, które działają w konspiracji (wchodzi się do nich „na hasło”), chcąc uniknąć konfrontacji z sanepidem i policją. Drugi typ to lokale, który oficjalnie informują o ponownym otwarciu na gości.

Konkretna liczba lokali, które otworzyła się na gości nie jest znana. Z przytoczonych przez portal statystyk serwisu Faktura wynika, że w skali całego kraju zdecydowało się na ten krok raczej kilkaset, a nie kilka tysięcy restauracji, barów czy hoteli.

Co 5 lokal nie wróci?

Niektóre lokale czekają, niektóre wracają, inne już upadły, a kolejne ku upadkowi już się chylą. Z szacunków Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej wynika, że po zakończeniu obostrzeń nie wróci nawet co piąty biznes. Zlikwidowanych zostałoby ok. 15 tys. lokali, co wiązałoby się z utratą pracy ok. 250 tys. osób.

Tym którzy wrócą, Izba zapowiada pomoc. - Jak się już uporamy z ponownym otwarciem restauracji i pozwem zbiorowym przeciwko państwu za dwukrotne zamknięcie naszej branży, zajmiemy się pomocą dla branży – mówił w rozmowie z naszą redakcją Sławomir Grzyb.

Sekretarz generalny Izby zdradził, że wśród postulatów organizacji pojawi się m.in. konieczność obniżenia do 8 proc. VAT na wszystkie usługi i produkty gastronomiczne, a także czasowa abolicja CIT czy obniżka ZUS o 50 proc. wartości.