Pilny komunikat GIS. Chrupki znanej marki wycofane ze sprzedaży. Te osoby nie powinny ich jeść
  Główny Inspektorat Sanitarny właśnie zakomunikował, że doszło do wycofania kolejnego lubianego przez Polaków produktu spożywczego. Dla dużej grupy osób jego spożycie może się wiązać z niepokojącymi objawami. Pomimo zapewnień na opakowaniu, artykuł ten zawiera składnik, który bywa szkodliwy dla układu pokarmowego.
Te instytucje czuwają nad bezpieczeństwem żywności
Polski konsument, wkładając produkt do koszyka, zazwyczaj nie zastanawia się nad skomplikowanym systemem, który czuwa nad jego bezpieczeństwem. A jednak nad jakością żywności w Polsce czuwa cały "patchwork" wyspecjalizowanych instytucji, których kompetencje czasem się przenikają. Mamy Inspekcję Weterynaryjną, która nadzoruje produkty pochodzenia zwierzęcego, pilnując ich od ubojni po mleczarnię. Działa też Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS), która skupia się na standardach handlowych i sprawdza, czy "masło" jest masłem, a "polska szynka" rzeczywiście pochodzi z Polski i spełnia normy jakościowe.

Jednak na pierwszej linii frontu walki o zdrowie konsumenta stoi Główny Inspektorat Sanitarny, czyli popularny "Sanepid". To właśnie GIS, działając przez sieć terenowych stacji sanitarno-epidemicznych, monitoruje żywność już wprowadzoną do obrotu, tę na sklepowych półkach, w magazynach i restauracjach. Do jego głównych celów należy ochrona zdrowia publicznego. Obejmuje to nie tylko nadzór nad wodą czy higieną w placówkach, ale przede wszystkim reagowanie na zagrożenia w żywności. Działania GIS nie są przypadkowe, a wynikają z rocznych planów monitoringu, ale także z celowanych kontroli (np. sprawdzania obecności alergenów) oraz zgłoszeń od samych konsumentów.
Gdy badania laboratoryjne wykażą nieprawidłowości, czy to groźne bakterie, jak Listeria, czy niezadeklarowany alergen, GIS natychmiast uruchamia procedury. Najważniejszą z nich jest publiczne ostrzeżenie i nakaz wycofania skażonej lub błędnie oznakowanej partii produktu z rynku. Cały system jest też wpięty w europejską sieć RASFF (Rapid Alert System for Food and Feed), dzięki czemu informacja o zagrożeniu błyskawicznie trafia do innych krajów członkowskich.
Coraz więcej Polaków nie je tego składnika
W ostatnich latach gluten stał się jednym z najbardziej medialnych składników żywności. Dla zdecydowanej większości społeczeństwa białko to, obecne w pszenicy, życie czy jęczymieniu, jest całkowicie nieszkodliwe. Jednak dla rosnącej grupy konsumentów stanowi realne zagrożenie. Mowa przede wszystkim o osobach chorych na celiakię, czyli trwałą nietolerancję glutenu o podłożu autoimmunologicznym. Szacuje się, że w Polsce może na nią cierpieć nawet 1 proc. populacji, choć wiele przypadków pozostaje niezdiagnozowanych.
Obok nich jest też rosnąca grupa osób z nieceliakalną nadwrażliwością na gluten. Jednak największy popyt generuje trzecia grupa, czyli konsumenci wybierający dietę bezglutenową z pobudek lifestylowych, utożsamiając ją ze zdrowszym odżywianiem. Ta moda, często nieuzasadniona medycznie, paradoksalnie napędziła cały rynek. Producenci odpowiedzieli szeroką gamą produktów "gluten-free", a wartość polskiego rynku żywności bezglutenowej szacuje się już na setki milionów złotych, z prognozami stałego, dwucyfrowego wzrostu.


Konsumenci przyzwyczaili się już, że za te produkty trzeba zapłacić więcej. Wyższa cena wynika nie tylko z droższych surowców (jak mąka kukurydziana, ryżowa czy gryczana), ale przede wszystkim z konieczności utrzymania rygorystycznych reżimów produkcyjnych. Standard "bezglutenowy", prawnie zdefiniowany w UE (Rozporządzenie 828/2014), pozwala na maksymalnie 20 mg glutenu na kilogram produktu (20 ppm). Osiągnięcie tego standardu wymaga nierzadko dedykowanych linii produkcyjnych, ścisłych protokołów czyszczenia i regularnych badań laboratoryjnych, aby uniknąć tzw. zanieczyszczenia krzyżowego, gdzie śladowe ilości mąki pszennej z innej partii mogłyby skazić produkt "czysty".
Zobacz: Kierowco, lepiej nie popełniaj tego błędu zimą. 3000 zł mandatu to dopiero początek kłopotów
        
        Wycofano lubiany produkt, GIS bije na alarm
Systemowe zaufanie do oznakowania "produkt bezglutenowy", często potwierdzonego licencjonowanym symbolem przekreślonego kłosa, zostało właśnie brutalnie podważone. Główny Inspektorat Sanitarny wydał pilne ostrzeżenie publiczne dotyczące partii popularnych przekąsek, co jest o tyle dotkliwe, że mowa o produkcie masowym, znanym z półek niemal każdego sklepu. Jak donoszą media, chodzi o Tygryski Chrupki kukurydziane o smaku toffi 70 g. Na opakowaniu widniała klarowna deklaracja producenta o braku glutenu, co czyniło je potencjalnie "bezpiecznym" wyborem dla alergików.
Jednak badania laboratoryjne przeprowadzone przez Państwową Inspekcję Sanitarną wykazały coś zupełnie innego, w produkcie stwierdzono obecność glutenu powyżej dopuszczalnego progu. Ostrzeżenie GIS jest bardzo precyzyjne i dotyczy partii o numerze A0430 z datą minimalnej trwałości "Najlepiej spożyć przed końcem: 01.2026". Producentem jest TBM Sp. z o.o. z siedzibą przy ul. Kolejowej 7A w Kunowie.

Dla konsumenta, który sięgnął po te chrupki z ciekawości, informacja ta jest co najwyżej irytująca. Jednak dla osoby z celiakią spożycie takiego "bezpiecznego" produktu może oznaczać poważne konsekwencje zdrowotne, w tym silną reakcję alergiczną, bóle brzucha i długofalowe uszkodzenie kosmków jelitowych. Z biznesowego punktu widzenia, jest to potężny kryzys dla producenta. Taka sytuacja sugeruje poważną awarię w systemie kontroli jakości (QA/QC). Albo surowiec nie został przebadany, albo doszło do zanieczyszczenia krzyżowego na linii produkcyjnej. Konsekwencje dla TBM Sp. z o.o. będą wielowymiarowe. Przede wszystkim to bezpośrednie koszty finansowe związane z logistyką wycofania produktu z całego rynku i jego utylizacją.