Surowe kary za koszenie trawnika. O tych nowych przepisach wiedzą nieliczni. Fatalne wieści

Koszenie trawnika to codzienność wielu posiadaczy ogrodów i działek. Jednak niektóre terminy i lokalizacje mogą sprawić, że ta rutynowa czynność stanie się kosztownym błędem. Nie chodzi tylko o ciszę nocną czy dobrosąsiedzkie relacje. W grę wchodzą też przepisy ochrony środowiska. Co trzeba wiedzieć, zanim sięgniemy po kosiarkę?
Zwykła kosiarka może wywołać niecodzienne kłopoty. Czego nie robić, by nie wpaść w tarapaty
Choć może się wydawać, że koszenie trawy to błaha sprawa, w rzeczywistości nieprzemyślane działania w tym zakresie mogą prowadzić do poważnych konsekwencji. Problem ten dotyczy nie tylko dużych ogrodów, ale również niewielkich działek i przydomowych terenów zielonych.
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda niewinnie – ot, pielęgnacja zieleni. Jednak nieodpowiednia pora czy nieprzemyślane miejsce koszenia może narazić nas na kłopoty. Kosiarka, choć praktyczna, generuje hałas, który może być uznany za zakłócanie porządku publicznego. A to dopiero początek całej listy potencjalnych problemów.
Czy możliwe jest otrzymanie mandatu za samo uruchomienie kosiarki? Co mówią przepisy i jakie granice wyznacza polskie prawo? Warto przyjrzeć się temu dokładniej, zanim ponownie wyprowadzimy sprzęt na ogród.

Wiele osób nieświadomie naraża się na mandat
Zgodnie z art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń, „kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny (...), podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.” I właśnie do tej kategorii może zostać zaliczone... uruchomienie kosiarki w niewłaściwym czasie.
W praktyce oznacza to, że jeśli rozpoczniemy prace ogrodowe np. w trakcie ciszy nocnej, która obowiązuje od 22:00 do 6:00 (a w weekendy nawet do 8:00), ryzykujemy mandat do 500 złotych. A jeśli sąsiedzi zdecydują się pójść z tym do sądu, kara może wzrosnąć do 1500 złotych. Oczywiście nie każda interwencja kończy się grzywną, ale lepiej nie sprawdzać tego na własnej skórze.
Warto również zaznaczyć, że to, co dla nas jest zwykłym zabiegiem pielęgnacyjnym, dla innych może być źródłem stresu i zakłócenia spokoju. Relacje sąsiedzkie bywają w takich sytuacjach szczególnie napięte, a anonimowy telefon na policję może uruchomić całą lawinę formalności.
Kilka tysięcy złotych kary za koszenie w nieodpowiednim miejscu lub czasie
O ile grzywny za hałas mogą wydawać się irytujące, to najpoważniejsze sankcje finansowe grożą w zupełnie innych sytuacjach – i są one często pomijane przez właścicieli działek. Chodzi o ochronę przyrody, a konkretnie o działanie wbrew przepisom obowiązującym na terenach objętych szczególną ochroną.
Jeśli nasza działka znajduje się na terenie parku narodowego, rezerwatu przyrody lub obszaru Natura 2000, nawet częściowe koszenie trawy może wymagać specjalnych zezwoleń. W przeciwnym razie Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska może nałożyć na nas karę administracyjną w wysokości nawet 5000 złotych.

Na tym jednak nie koniec. Jak wskazuje Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, zakazane może być również samo koszenie traw w okresie lęgowym ptaków, który przypada od 1 marca do 15 października. W tym czasie nie tylko głośna praca kosiarki może przeszkadzać zwierzętom, ale również fizyczne usunięcie roślinności, w której mogą znajdować się gniazda.
Za naruszenie przepisów dotyczących ochrony przyrody, Główny Inspektor Ochrony Środowiska może zarządzić karę od 500 do 5000 złotych – czytamy w oficjalnych komunikatach GDOŚ.
Co ważne, inspektorzy szczególnie kontrolują nieużytki, łąki i działki o wysokiej wartości przyrodniczej, a przypadki łamania przepisów są zgłaszane coraz częściej.
Zanim sięgniemy po kosiarkę, warto upewnić się, czy nasza aktywność nie narusza lokalnych przepisów lub reguł ochrony przyrody. Choć może się wydawać, że pielęgnacja ogrodu to nasza wyłączna sprawa, w rzeczywistości łatwo przekroczyć granice prawa – dosłownie i w przenośni. Brak świadomości nie chroni przed mandatem, dlatego lepiej zapobiegać niż płacić.





































