Skarbówka skontroluje tych Polaków. Eldorado z darowiznami dobiegło końca. Za to posypią się kary
Fiskus rzuca nowe światło na przepływy pieniężne, które dotychczas wydawały się bezpieczną przystanią dla wielu Polaków. Choć zbieranie datków w sieci kojarzy się z odruchem serca, dla urzędników to często nieudokumentowany przychód. Nadchodzące zmiany w podejściu do kontroli mogą wywrócić do góry nogami finansową codzienność tysięcy osób.
- Tym zajmuje się skarbówka
- Unijna dyrektywa zmieniła wiele
- Fiskus przyjrzy się tej grupie zarabiających
Tym zajmuje się skarbówka
Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) od lat ewoluuje, odchodząc od obrazu srogiego urzędnika z teczką na rzecz zaawansowanych algorytmów analizujących nasze rachunki bankowe. Podstawowym zadaniem urzędu skarbowego jest zapewnienie wpływów do budżetu państwa oraz walka z szarą strefą. W obliczu rosnącego deficytu i coraz większej kreatywności podatników kompetencje skarbówki zostały znacząco rozszerzone. Dziś urzędnicy mają prawo wglądu w historie transakcji bez konieczności stawiania zarzutów, co pozwala na masową weryfikację tego, skąd na kontach obywateli biorą się środki na konsumpcję.
Szczególną uwagę przyciągają regularne wpływy, które nie widnieją w deklaracjach PIT. To właśnie tutaj zaczyna się problem z darowiznami, które przez lata traktowane były jako wygodne wytłumaczenie dla dodatkowej gotówki. Systemy takie jak STIR (System Teleinformatyczny Izby Rozliczeniowej) pozwalają fiskusowi na bieżąco monitorować przelewy pod kątem unikania opodatkowania. Warto pamiętać, że urząd skarbowy ma aż pięć lat na zakwestionowanie naszych rozliczeń, a termin ten liczy się od końca roku kalendarzowego, w którym upłynął termin płatności podatku. Statystyki pokazują, że systemy monitorujące stają się coraz szczelniejsze, a czas reakcji urzędów na anomalie w przychodach drastycznie się skrócił.

Dodatkowym narzędziem w rękach fiskusa jest analiza wydatków nieznajdujących pokrycia w ujawnionych źródłach przychodów. Jeśli podatnik, wykazujący minimalne dochody, dokonuje zakupu luksusowego samochodu czy nieruchomości, algorytmy KAS natychmiast flagują taką operację do wyjaśnienia. W takich przypadkach ciężar dowodu często spoczywa na obywatelu, który musi wykazać, że środki pochodziły na przykład z oszczędności z lat ubiegłych lub właśnie z darowizn. Bez odpowiedniej dokumentacji i terminowych zgłoszeń próba ratowania się argumentem o wsparciu od rodziny po fakcie staje się niemal niemożliwa.
Unijna dyrektywa zmieniła wiele
Dynamiczny rozwój handlu amatorskiego w sieci oraz rosnąca popularność streamingu stworzyły nowe wyzwania dla systemu podatkowego. Wiele osób sprzedających ubrania czy elektronikę na popularnych platformach zapomina, że przekroczenie limitu przychodów lub prowadzenie działalności w sposób zorganizowany i ciągły rodzi obowiązki wobec państwa. Zgodnie z unijną dyrektywą DAC7 platformy sprzedażowe mają obowiązek raportować do fiskusa dane o sprzedawcach, którzy dokonali w roku ponad 30 transakcji lub ich łączna wartość przekroczyła 2 tysiące euro.
To oznacza, że era anonimowej sprzedaży "z szafy" na dużą skalę dobiega końca. Jeszcze ciekawiej prezentuje się sytuacja twórców internetowych. Wpłaty od widzów, często nazywane "donejtami", przez długi czas były traktowane przez samych zainteresowanych jako darowizny. Skalę problemu obrazuje fakt, że najpopularniejsi streamerzy potrafią w ciągu jednego wieczoru zebrać kwoty idące w tysiące złotych.

Fiskus zaczął jednak rozróżniać, co jest faktyczną darowizną wynikającą z bezinteresowności, a co zapłatą za swoistą usługę rozrywkową. Jeśli widz wpłaca pieniądze w zamian za wykonanie konkretnej akcji na wizji, takiej jak przeczytanie wiadomości czy zagranie w grę, urzędnicy uznają to za przychód z działalności, który podlega standardowemu opodatkowaniu PIT oraz składkom ZUS. Skutki kontroli w tym obszarze są dotkliwe. Poza koniecznością zapłaty zaległego podatku z odsetkami podatnikom grożą wysokie kary finansowe wynikające z Kodeksu karnego skarbowego. Należy pamiętać, że unikanie rejestracji działalności gospodarczej przy regularnych dochodach może skutkować nałożeniem grzywny, która wielokrotnie przewyższa uzyskane korzyści. Dla wielu młodych ludzi, którzy traktowali internet jako poligon doświadczalny dla biznesu bez zasad, zderzenie z rzeczywistością urzędową okazuje się brutalną i niezwykle kosztowną lekcją ekonomii. Teraz i w tym obszarze doszło do prawdziwej rewolucji.
Zobacz też: ZUS odsłonił karty. Wiadomo, kiedy wypłacą 13 emeryturę w 2026 roku
Fiskus przyjrzy się tej grupie zarabiających
Opodatkowanie działalności streamerów w Polsce wchodzi w nową fazę. Skarbówka coraz uważniej przygląda się twórcom internetowym, w tym osobom transmitującym treści na żywo, dla których istotnym źródłem dochodu są tzw. donejty, czyli dobrowolne wpłaty od widzów. Jak podkreślał "Dziennik Gazeta Prawna”, jeszcze do niedawna funkcjonowała podatkowa furtka pozwalająca nie wykazywać takich wpłat jako przychodu, o ile od jednej osoby w ciągu pięciu lat nie przekraczały one 5733 zł. W praktyce umożliwiało to omijanie opodatkowania nawet znacznych kwot, rozproszonych pomiędzy wielu darczyńców.
Fiskus uznał jednak, że weryfikacja, czy wpłaty rzeczywiście pochodzą od różnych osób, jest w praktyce niewykonalna. W efekcie zapadła decyzja o zmianie podejścia: wszystkie donejty są obecnie traktowane jako przychód i podlegają opodatkowaniu. Oznacza to, że każda wpłata od widza, niezależnie od jej wysokości, musi zostać uwzględniona w rozliczeniu podatkowym streamera. Dochody z donejtów mogą zostać zakwalifikowane jako przychody z działalności wykonywanej osobiście lub jako przychody z działalności gospodarczej, w zależności od skali, regularności i zorganizowania aktywności twórcy. Przy rozliczeniu na zasadach ogólnych obowiązuje stawka 12 proc. do 120 tys. zł rocznie oraz 32 proc. od nadwyżki ponad ten próg. Alternatywą jest podatek liniowy w wysokości 19 proc. lub ryczałt, gdzie stawki wynoszą 15 proc. albo 8,5 proc., w zależności od charakteru prowadzonej działalności.
Zmiany te szczególnie mocno odczuwają początkujący streamerzy, którzy dotąd mogli rozwijać swoją obecność w internecie bez rozbudowanych formalności podatkowych. Konieczność rozliczania każdej, nawet symbolicznej wpłaty sprawia, że dla wielu z nich pojawia się pytanie o dalszą opłacalność prowadzenia internetowej działalności oraz o próg, od którego hobby staje się pełnoprawnym, a zarazem obciążonym fiskalnie źródłem dochodu.