biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat O nas
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Reforma rynku pracy. Możliwa potężna kara dla Polski
Sebastian Mikiel
Sebastian Mikiel 06.12.2025 09:14

Reforma rynku pracy. Możliwa potężna kara dla Polski

Reforma rynku pracy. Możliwa potężna kara dla Polski
Fot. mat. prasowe EPPO

Nad Warszawą wisi decyzja, która może przesądzić o kierunku jednej z najważniejszych reform rynku pracy. W tle pojawiają się naciski, napięte harmonogramy i ryzyko, które rząd miał nadzieję utrzymać w cieniu. Każdy kolejny dzień zwłoki tylko podnosi stawkę, a sygnały płynące z Brukseli robią się coraz mniej dyplomatyczne. W gabinetach ministerialnych narasta świadomość, że nadchodzące tygodnie mogą zaważyć nie tylko na kształcie przepisów, ale także na reputacji państwa.

Dlaczego planowane zmiany wywołały tak duże poruszenie wśród przedsiębiorców?

Reforma Państwowej Inspekcji Pracy od miesięcy budzi emocje – zarówno w administracji, jak i wśród przedsiębiorców, którzy obawiają się nowych zasad kontrolowania umów cywilnoprawnych i kontraktów B2B. Choć projekt od początku przedstawiano jako krok w stronę uporządkowania rynku, jego szczegółowe zapisy wielokrotnie ulegały zmianom, a tempo prac przyspieszało i zwalniało w rytmie rozmów między resortami. Wrażenie niepewności potęgował fakt, że pierwsze projekty zawierały zapisy, które w opinii wielu ekspertów mogły wprowadzić chaos organizacyjny i prawny.

Jednak to tylko część obrazu. W kuluarach rządowych rozmów od dawna powtarzał się jeden wątek: presja czasu. Kolejne posiedzenia komitetów, uzgodnienia z Rządowym Centrum Legislacji, modyfikacje najbardziej kontrowersyjnych zapisów – wszystko to działo się na tle rosnącej świadomości, że margines błędu staje się coraz mniejszy. Dlaczego? Tego oficjalnie nie podkreślano. Zainteresowanie wzbudzało raczej pytanie, czy ministerstwo zdoła tak dopracować projekt, by nie wywołać kolejnej fali krytyki ze strony przedsiębiorców.

A jednak mimo ostrożnych zapowiedzi, projekt zmieniał się dynamicznie. Zniknęły najbardziej dotkliwe przepisy – jak te przewidujące natychmiastową wykonalność decyzji inspektora czy działanie wstecz o trzy lata. Pozostał za to kluczowy mechanizm: możliwość ingerencji PIP w umowy, które w ocenie kontrolujących przypominają stosunek pracy. Zmiany te miały uspokoić przedsiębiorców, choć ich skutki w praktyce poznamy dopiero po wejściu ustawy w życie.

To dopiero wstęp do tego, co stoi za tą reformą i dlaczego — mimo kontrowersji — rząd nie może się z niej wycofać.

Reforma rynku pracy. Możliwa potężna kara dla Polski
Fot. Paweł Wodzyński/East News

Dlaczego projekt musi przejść dalej, choć budzi tyle obaw?

Rząd, choć złagodził projekt, nie ma pełnej swobody, by dowolnie przesuwać jego wdrożenie ani tym bardziej z niego rezygnować. Zgodnie z założeniami Krajowego Planu Odbudowy, wzmocnienie inspekcji pracy i uregulowanie zasad klasyfikowania umów jest jednym z kamieni milowych uzgodnionych z Komisją Europejską. A kamienie milowe nie są wskazówkami ani sugestiami. To twarde zobowiązania, za które Unia Europejska rozlicza państwa członkowskie.

Dlatego nawet gdy część ministrów zgłaszała wątpliwości, projekt musiał wrócić na ścieżkę legislacyjną. Stąd pośpiech, kolejne wersje, rozmowy z resortami, a w tle – niechętnie przyznawana konieczność trzymania się unijnego harmonogramu. Nie bez powodu jednym z najbardziej aktywnych uczestników prac był resort funduszy, który odpowiada za kontakty z Komisją i rozliczanie KPO.

Jak ujawniał rozmówca cytowany wysokość ewentualnych sankcji jest trudna do ustalenia, bo Komisja stosuje własny algorytm ich wyliczeń. Ale nawet w przybliżeniu nie są to kwoty, które można zignorować. I to właśnie ten element najmocniej wpływa na kształt projektu.

Wszystko wskazuje na to, że rząd chce zamknąć proces legislacyjny jeszcze w pierwszym kwartale 2025 roku, a ustawa — po trzymiesięcznym vacatio legis — miałaby obowiązywać maksymalnie do końcówki maja 2026 roku. To nie przypadek. To termin, po którym Komisja mogłaby uznać, że Polska nie wykonała zobowiązań.

Ukryta stawka reformy: miliardowe konsekwencje, które mogą uderzyć w budżet państwa

w przypadku niewdrożenia reformy Polska może stracić około 2 mld euro. Kwota ta — jak twierdzi osoba z rządu, cytowana przez portal — wynika z połączenia dwóch elementów: możliwych kar i braku wypłaty funduszy przypisanych do realizacji kamienia milowego.

Jeśli go nie zrealizujemy, z jednej strony czekają nas kary, a z drugiej brak wypłaty środków przypisany do tej reformy. To wszystko składa się na kwotę około 2 mld euro, które Polska może stracić — powiedział rozmówca.

Co więcej, w innym fragmencie materiału podkreślono, że choć dokładna wysokość sankcji zależy od algorytmu Komisji i nie jest w pełni przewidywalna, eksperci wskazują, że może to być nawet około 1,5 mld euro samej kary. Do tego dochodzi ryzyko wstrzymania znaczącej transzy środków z KPO — pieniędzy, które w budżecie na kolejne lata mają istotne znaczenie.

Reforma rynku pracy. Możliwa potężna kara dla Polski
Fot. Pixabay/NakNakNak

Nic więc dziwnego, że nawet najbardziej krytykowane elementy projektu nie zostały usunięte, lecz jedynie złagodzone. To tłumaczy również determinację minister pracy Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, która powoływała się na skalę zagrożenia finansowego podczas rozmów w rządzie.

Z perspektywy Komisji Europejskiej sprawa jest prosta: Polska zobowiązała się nie tylko do wzmocnienia inspekcji pracy, ale również do stworzenia systemu realnej kontroli nad nadużyciami związanymi z umowami zleceniami i B2B. A jeśli projekt nie przejdzie lub wejdzie z opóźnieniem większym niż dopuszczalne, konsekwencje finansowe staną się faktem.

To właśnie dlatego reforma — choć zmieniana, poprawiana i rozmiękczana — musi zostać przeprowadzona. Gra toczy się nie tylko o rynek pracy, ale o jedne z największych środków, jakie miały trafić do Polski w najbliższych latach.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
Tagi: KPO Kara Finanse
BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: