Polacy masowo jedzą tę rybę, a kolejne państwa jej zakazują. Może być zagrożeniem dla zdrowia

Ryby zyskują na znaczeniu w diecie Polaków, głównie dzięki temu, że dostarczają białka i kwasów tłuszczowych omega-3. Szczególną popularnością cieszy się jeden gatunek, który nasi rodacy jedzą w ogromnych ilościach, wierząc w jego korzystny wpływ na zdrowie. Tymczasem w wielu krajach jego sprzedaż jest już ograniczana lub zakazywana, gdyż nie każdy wie, jakie konsekwencje może nieść jego spożycie.
Polacy coraz chętniej sięgają po ryby
Ryby od wieków zajmują ważne miejsce w polskiej kuchni. Choć statystyki pokazują, że Polacy jedzą ich mniej niż mieszkańcy krajów śródziemnomorskich czy skandynawskich, to jednak wiele gatunków ryb jest w Polsce szczególnie cenionych i regularnie pojawia się na stołach, zarówno na co dzień, jak i podczas świąt.
Powodów jest kilka. Przede wszystkim ryby są zdrowe, lekkostrawne, uniwersalne w kuchni oraz tradycyjne. Dodatkowym powodem jest coraz większa świadomość zdrowotna i chęć zastępowania ciężkich potraw lżejszymi, a także moda na kuchnię śródziemnomorską, w której ryby odgrywają główną rolę.

Wśród ryb najczęściej wybieranych przez Polaków znajdują się:
- karp — symbol polskich świąt Bożego Narodzenia, najczęściej podawany smażony, pieczony lub w galarecie,
- śledź — niezwykle popularny, zwłaszcza w formie marynowanej lub w oleju; pojawia się podczas świąt, ale także jako przekąska w ciągu roku,
- łosoś — uznawany za rybę nowoczesnej kuchni; ceniony za delikatny smak i wysoką zawartość zdrowych tłuszczów,
- dorsz — częsty wybór do smażenia i pieczenia, znany z klasycznej potrawy "fish and chips”,
- pstrąg — świeża ryba słodkowodna, często grillowana lub pieczona,
- sandacz — delikatny w smaku, lubiany szczególnie przez koneserów ryb słodkowodnych,
- makrela wędzona — popularna na śniadanie i kolację, łatwo dostępna i stosunkowo tania.
Okazuje się jednak, że uwielbiane przez Polaków ryby nie zawsze są tak zdrowe, jak mogłoby się wydawać. Poszczególne kraje zakazują tego konkretnego rodzaju, a my wciąż się nimi zajadamy.
Warto włączać ryby do jadłospisu
Ryby od dawna uznawane są za jeden z najzdrowszych elementów diety. Lekarze i dietetycy zalecają ich regularne spożywanie, ponieważ dostarczają składników odżywczych, których często brakuje w innych produktach spożywczych.
Ryby to prawdziwa skarbnica substancji odżywczych, które wspierają organizm na wielu płaszczyznach. Ich najważniejsze zalety to:
- źródło pełnowartościowego białka — rybie mięso jest lekkostrawne, a jednocześnie bogate w wysokiej jakości białko potrzebne do budowy mięśni i regeneracji organizmu,
- kwasy tłuszczowe omega-3 — szczególnie obecne w rybach morskich, takich jak łosoś, śledź, makrela czy sardynki. Wspierają pracę serca, układu krążenia, mózgu i wzroku,
- witaminy i minerały — ryby dostarczają witamin A, D, E i z grupy B oraz składników mineralnych, takich jak jod, selen, wapń czy fosfor,
- niska kaloryczność — wiele gatunków ryb jest niskotłuszczowych, co sprawia, że świetnie sprawdzają się w diecie osób dbających o sylwetkę,
- właściwości prozdrowotne — regularne spożywanie ryb zmniejsza ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, cukrzycy typu 2 oraz wspiera prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego.

Według zaleceń dietetyków oraz Światowej Organizacji Zdrowia ryby powinny pojawiać się w diecie 2-3 razy w tygodniu. Najlepiej wybierać gatunki morskie, ponieważ zawierają one najwięcej kwasów omega-3.
Przy tym ryby tłuste morskie warto jeść co najmniej dwa razy w tygodniu, to one mają bowiem największy wpływ na zdrowie serca i mózgu, natomiast ryby chude i słodkowodne mogą uzupełniać dietę, dostarczając białka i witamin.
Nie każda ryba jest jednak źródłem wyłącznie zdrowia. Ten konkretny rodzaj jest już zakazany w kilku miejscach na świecie, jednak Polacy wciąż jedzą je kilogramami.


Tej ryby zakazują w kolejnych krajach, Polacy się zajadają
Łosoś od lat cieszy się ogromną popularnością w Polsce i na świecie. Jego mięso trafia zarówno na świąteczne stoły, jak i do codziennych kanapek czy sałatek. Niestety nie każdy łosoś jest tak samo zdrowy. Coraz więcej krajów wprowadza ograniczenia w sprzedaży łososia hodowlanego, wskazując na jego potencjalne zagrożenia dla zdrowia ludzi i środowiska.
Niektóre kraje zdecydowały się na radykalne kroki. Australia i Nowa Zelandia zakazały sprzedaży tego rodzaju łososia, uznając go za produkt zbyt obciążony ryzykiem zdrowotnym. Również w Szwecji wprowadzono zakaz podawania łososia norweskiego w części stołówek publicznych.
Choć w państwach takich jak Norwegia czy Szkocja obowiązują rygorystyczne normy dotyczące hodowli, także tam pojawia się coraz więcej krytycznych głosów dotyczących stosowania antybiotyków oraz sztucznych pasz.
Hodowla łososia polega na utrzymywaniu ryb w pływających klatkach na niewielkiej przestrzeni. Takie warunki sprzyjają rozwojowi chorób i pasożytów, dlatego ryby często karmione są paszą zawierającą tego typu sztuczne dodatki. Substancje te przenikają do mięsa i mogą później trafiać do ludzkiego organizmu.
Kolejnym problemem są ucieczki ryb z hodowli, łosoś hodowlany przedostaje się bowiem do naturalnych wód, gdzie może krzyżować się z dzikimi osobnikami i przenosić choroby. To poważne zagrożenie dla ekosystemów, które może doprowadzić do osłabienia populacji dzikiego łososia.
Badania pokazują, że mięso łososia hodowlanego zawiera więcej toksyn niż mięso łososia dzikiego. Mogą się w nim znajdować:
- dioksyny i pestycydy,
- pozostałości antybiotyków,
- metale ciężkie, takie jak rtęć.
Regularne spożywanie takiego mięsa może zwiększać ryzyko chorób serca, nowotworów czy zaburzeń pracy tarczycy. Co więcej, profil tłuszczowy łososia hodowlanego różni się od naturalnego i zawiera więcej nasyconych kwasów tłuszczowych, które sprzyjają otyłości i chorobom układu krążenia.





































