Lawina długów i śmierć właściciela. Polska sieć drogerii znika z rynku i zostawia pracowników bez wypłat

Z jednej z bardziej rozpoznawalnych sieci drogerii w Polsce napływają niepokojące wieści. Chociaż jeszcze niedawno przed wejściem do sklepów ustawiały się kolejki, to dziś mało kto już o tym pamięta. Firma zakończyła działalność, a zatrudnieni wciąż walczą o wypłatę zaległych pensji. Jakby tego było mało, na początku maja tego roku poinformowano, że założyciel oraz współzałożyciel firmy zmarł. Co, prócz milionowych długów, pozostało po kultowej drogerii?
Zmarł założyciel popularnej w Polsce drogerii
W środę 23 kwietnia polskie media obiegła smutna wiadomość. W wieku 51 lat zmarł Tomasz Marzec, założyciel i współzałożyciel Drogerii Pigment. Wielu Polaków doskonale pamięta jego pierwszy sklep zlokalizowany przy ul. Jerzmanowskiego 14 w Krakowie, w którym to pracował jako kierownik. Dość szybko z jednego sklepu udało mu się stworzyć wielkoformatową drogerię.
Czytaj więcej: Nie żyje współzałożyciel cukierniczego imperium. Te lody pokochały miliony Polaków
W 2013 roku wszedł w spółkę wraz z Jolantą Stelmach i razem odkupili sklep od firmy PGD Polska znajdujący się wówczas przy ul. Długiej w tym samym mieście. Tomasz Marzec przez długie lata współpracował też z Arturem Dygasem, którego poznał, pracując jeszcze w perfumerii w jednej z krakowskich dzielnic. Od początku zależało im na tym, by firma rozwijała się nie według sztywnych korporacyjnych reguł, lecz z autentycznym zaangażowaniem i pasją. To podejście szybko zyskało uznanie klientów, którzy obdarzyli drogerię Pigment dużym zaufaniem i przywiązaniem.
Niestety, gdy przedsiębiorstwo znalazło się na skraju bankructwa, doszło do tragedii – zmarł współwłaściciel firmy. Odejście Tomasza Marca było nie tylko bolesnym ciosem dla jego najbliższych, lecz również spowodowało wstrzymanie trwającego postępowania upadłościowego.
Był prawdziwym pasjonatem kosmetyków. Uwielbiał nowości, sam je wyszukiwał na całym świecie, testował i szybko wprowadzał do sprzedaży, gdy coś przypadło mu do gustu. Był estetą, fajnie się ubierał, otaczał się pięknymi rzeczami i zachwycał się nimi. Miał wyjątkowe podejście do designu - wspomina Sylwia Dul-Kowalska, związana z drogerią od 2017 r, cytowana przez serwis wiadomoscikosmetyczne.pl.

Decyzja była nieunikniona. Ogłoszono zamknięcie drogerii Pigment
Drogeria zdecydowanie wyróżniała się na tle konkurencji – zarówno indywidualnym podejściem do klientów, jak i starannie dobranym asortymentem. Oferowała produkty ekologiczne, naturalne oraz wegańskie, a jej działalność silnie wpisywała się w ideę „zero waste”.
W szczytowym okresie w trzech placówkach zatrudnionych było ponad 70 osób. Niestety, z biegiem czasu pojawiły się poważne trudności. W 2024 roku firma znalazła się w poważnych tarapatach finansowych. Banki zdecydowały o zakończeniu współpracy z firmą, wypowiadając jej linie kredytowe, a próby przeprowadzenia restrukturyzacji nie spotkały się z akceptacją wierzycieli. Zadłużenie spółki wzrosło do kilku milionów złotych, co ostatecznie doprowadziło do zamknięcia zarówno sklepów stacjonarnych, jak i internetowych.
Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, w lutym 2025 roku zarząd podjął decyzję o zamknięciu sieci, nie ujawniając jednak powodów tej decyzji.
Była hitową drogerią: z unikalną nie tylko w skali Krakowa, ale i kraju, selekcją dobrych kosmetyków, ale w rozsądnych cenach - zwraca uwagę dziennik.
Pracownicy niemalże z dnia na dzień stracili swoje posady. Jak ustaliła “GW”, kontrahenci firmy otrzymali jedynie informację o decyzji, a także adres kontaktowy, by mogli ubiegać się o należne wynagrodzenie.

Pracownicy zostali na lodzie. Drogeria tonęła w długach
Jak dowiedział się dziennik, drogeria Pigment na przestrzeni lat zadłużyła się nawet na kilka milionów złotych. A pracownicy mogli wyłącznie pomarzyć o szybkim przelewie pensji.
Bez wypłat, mimo umów o pracę. Jedynie co możemy zrobić to iść do sądu. Z właścicielem nie ma kontaktu. To my do końca mieliśmy kontakt z naszymi ukochanymi klientami i dostaliśmy jedynie poblokowane konta na social mediach - cytuje jednego z pracowników “GW”.
Na pieniądze wciąż czekają nie tylko pracownicy, ale i dostawcy. Właścicielka firmy Tyma Herbs, Natalia Szymańska, która dostarczała drogerii produkty, opublikowała w mediach społecznościowych nagranie, w którym wyznała, że “została oszukana”. Powiedziała, że dostała maila, przez którego miała zgłosić się, by otrzymać zaległe pieniądze. Odpowiedź nigdy nie przyszła. Sieć Pigment zniknęła bez śladu i w dalszym ciągu jest winna firmie Tyma Herbs 10 tysięcy złotych. Na zwrot środków w wysokości ok. 56 tysięcy złotych czeka również polskie przedsiębiorstwo kosmetyczne Ziaja.
Dawni pracownicy i dostawcy Pigmentu mają nadzieję, że proces upadłościowy umożliwi im odzyskanie przynajmniej części zaległych płatności i wynagrodzeń.





































