Wyszukaj w serwisie
polska i świat praca handel finanse Energetyka Eko technologie
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Czeskie media punktują Polski system energetyczny. Rządowi także się oberwało
Maria Glinka
Maria Glinka 25.05.2021 02:00

Czeskie media punktują Polski system energetyczny. Rządowi także się oberwało

Piotr Molecki/EAST NEWS
Piotr Molecki/EAST NEWS

Czechy nie szczędzą słów krytyki pod adresem polskiego rządu w związku ze sporem o Kopalnię Turów. Tamtejsze media wskazują, że Polska będzie wolała zapłacić wysokie kary niż wstrzymać wydobycie węgla. W ich ocenie polski system energetyczny nie może pozwolić sobie na wyłączenie kompleksu, a akceptacja decyzji TSUE mogłaby oznaczać koniec Zjednoczonej Prawicy.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • O co chodzi w sporze na linii Polska-Czechy

  • Co tamtejsze media uważają o polskim systemie energetycznym

  • Jakie zagrożenie mogłoby zrodzić wstrzymanie Kopalni Turów

Czechy kontra Polska. Kopalnia, która poróżniła sąsiadów

Czechy od dłuższego czasu krytykują przygraniczne poczynania Polski. Jednak czara goryczy przelała się w 2020 r., gdy minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobycie węgla brunatnego w Kopalni Turów do 2026 r.

Czechy konsekwentnie wskazują, że odkrywka już teraz stanowi ogromny problem, ponieważ obniża poziom wód gruntowych. W ocenie naszych południowych sąsiadów dalsza ekspansja spowoduje, że kilkanaście tysięcy mieszkańców z regionu przygranicznego utraci dostęp do wody pitnej.

W trosce o dobro obywateli Czechy wniosły skargę przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). W dokumencie, datowanym na koniec lutego 2021 r., Czechy domagały się zastosowania tzw. środków tymczasowych w postaci nakazu wstrzymania wydobycia węgla brunatnego w Kopalni Turów. W piątek 21 maja wiceprezes unijnego trybunału przychyliła się do stanowiska naszych sąsiadów.

Media w Czechach: Polski nie stać na przestój Kopalni Turów

Jednak polski rząd nie zamierza respektować postanowień orzeczenia TSUE i tym samym naraża się na wysokie kary. Były premier Włodzimierz Cimoszewicz tłumaczył na antenie TVN24, że za każdy dzień pracy Turowa wbrew zakazom Polska będzie musiała zapłacić co najmniej dziesiątki tysięcy euro.

Portal bankier.pl donosi, że postępowanie polskiego rządu szczegółowo nakreśliły czeskie media. W poniedziałkowym wydaniu dziennika ekonomicznego „Hospodarzske Noviny” czytamy, że „Polska prawdopodobnie będzie wolała zapłacić wysoką karę niż wstrzymać wydobycie”. Autor publikacji Martin Ehl ma wątpliwości, czy polski rząd będzie w ogóle zważał na decyzję TSUE.

W tekście Ehl stwierdził, że polski system energetyczny już teraz działa u progu swoich możliwości, co jego zdaniem idealnie zobrazowała ostatnia awaria największej elektrowni węglowej w Bełchatowie, gdzie doszło do wyłączenia 10 z 11 bloków. Polska sieć energetyczna mogła dalej pracować dzięki natychmiastowym dostawom z zagranicy, a także za sprawą zwiększenia mocy krajowych elektrowni, w tym Turowa. „Realia polskiej energetyki są po prostu takie, że nie stać jej na wstrzymanie wydobycia w Turowie”, czytamy w „HN”.

Komentator zwraca także uwagę, że w ubiegłym roku Turów wytwarzał 3,4 proc. energii elektrycznej w Polsce i zaopatrywał ok. 2,3 mln gospodarstw domowych. „W zeszłym tygodniu oficjalnie, ale po cichu, uruchomiono nowy blok”, czytamy w artykule. Dzięki temu do sieci zostanie podłączony kolejny milion gospodarstw.

Czechy dostarczą energię do Polski? Dla rządu to najgorszy scenariusz

W tekście autor przytacza również stanowisko PGE, która obawia się, że wstrzymanie wydobycia węgla w Kopalni Turów wiązałoby się z koniecznością importu surowca z kopalń w pobliskich regionach Niemiec i Czech. Ehl twierdzi, że „zyski zagranicznych firm […] w dodatku z powodu wyroku sądu UE są dla rządzących w Polsce czymś w rodzaju czerwonej płachty dla byka”. Poza tym sprowadzanie energii z zagranicy mogłoby kosztować miliardy złotych, których Polska potrzebuje na przeprowadzenie tzw. zielonej transformacji.

Czechy zdają sobie sprawę, że Kopalnia Turów to miejsce pracy dla ok. 18 tys. osób, ale skutki, jakie ponoszą mieszkańcy są zbyt dotkliwe, aby ten argument był wystarczający. Ehl wskazuje także, że spór na linii Polska-Czechy jest powiązany z argumentami politycznymi. W jego ocenie zatwierdzenie decyzji TSUE mogłoby oznaczać rozpad Zjednoczonej Prawicy.

Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na [email protected]