Bulwersujące odkrycie żywności z Ukrainy. Polskie służby przechwyciły aż 58 ton

Bezpieczeństwo żywności jest jednym z najważniejszych filarów funkcjonowania państwa. Nic więc dziwnego, że Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych zwraca uwagę na wszystko, co wydaje się jakkolwiek podejrzane. Tym razem padło na transport z Ukrainy, to znaleziono w wiezionych produktach. Mowa o ponad 50 tonach żywności.
IJHARS czuwa nad bezpieczeństwem żywności
Bezpieczeństwo żywności w Polsce opiera się na współdziałaniu trzech wyspecjalizowanych filarów kontrolnych, których kompetencje precyzyjnie się zazębiają, tworząc szczelną sieć. Pierwszą linią weryfikacji jakości handlowej jest Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Jej inspektorzy na przejściach granicznych dokonują oceny organoleptycznej (wygląd, zapach, konsystencja) oraz weryfikują dokumentację, m.in. certyfikaty jakości i zgodności.
IJHARS działa na podstawie ustawy o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych, a jej celem jest nie tylko ochrona konsumenta, lecz także zapewnienie uczciwej konkurencji. Inspekcja sprawdza, czy produkt faktycznie jest tym, za co podaje go producent, czy miód nie jest syropem cukrowym, a oliwa z oliwek nie jest mieszanką tańszych olejów. Jednak jej rola nie kończy się na ocenie wizualnej: w razie wątpliwości pobierane są próbki do badań laboratoryjnych.

Drugim, kluczowym filarem jest Państwowa Inspekcja Sanitarna (GIS). Jej misja koncentruje się wyłącznie na bezpieczeństwie zdrowotnym żywności. Laboratoria Sanepidu badają próbki pod kątem obecności groźnych dla człowieka bakterii w produktach gotowych do spożycia. GIS monitoruje również poziomy zanieczyszczeń chemicznych, od pozostałości pestycydów, których limity są ściśle określone w unijnych przepisach, po metale ciężkie, takie jak kadm w kakao czy ołów.
Trzecim organem jest Inspekcja Weterynaryjna (IW), która sprawuje nadzór nad produktami pochodzenia zwierzęcego: mięsem, rybami, mlekiem i jego przetworami. Jej zadaniem jest nie tylko kontrola jakości, lecz także zapobieganie rozprzestrzenianiu się chorób odzwierzęcych (zoonoz), co ma fundamentalne znaczenie dla zdrowia publicznego i gospodarki rolnej. Te trzy służby ściśle współpracują w granicznych punktach kontroli (BIP), zapewniając kompleksową ocenę każdej partii towaru.
Teraz doszło do kolejnego zatrzymania towaru z zagranicy, wiadomo, co w nim znaleziono.
Konsekwencje spożywania wadliwej żywności
Wadliwa żywność to zagrożenie o wielu twarzach, a konsekwencje jej spożycia mogą być znacznie poważniejsze niż chwilowe dolegliwości. Zanieczyszczenia mikrobiologiczne, jak wspomniane bakterie, mogą prowadzić do ostrych zatruć pokarmowych, a w skrajnych przypadkach, zwłaszcza u osób z obniżoną odpornością, dzieci i seniorów, do sepsy i śmierci. Zagrożenia chemiczne mają często charakter kumulacyjny.
Mykotoksyny, czyli toksyczne substancje wytwarzane przez pleśnie (np. aflatoksyny w orzechach i zbożach czy patulina w owocach), są silnie rakotwórcze i mogą trwale uszkadzać wątrobę oraz nerki. Podobnie działają przekroczone normy pestycydów, które w długim okresie mogą zaburzać gospodarkę hormonalną i funkcjonowanie układu nerwowego. Skutki wprowadzenia na rynek wadliwej partii żywności są dotkliwe również ekonomicznie.

Dla importera oznaczają natychmiastową stratę finansową, poprzez koszt zakupu towaru, transportu i jego utylizacji. Dla kraju pochodzenia to potężny cios wizerunkowy, który może skutkować zaostrzeniem kontroli wszystkich produktów danego typu z tego kierunku.
Unijny System Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach (RASFF), do którego dane spływają ze wszystkich państw członkowskich, działa błyskawicznie. Notyfikacja o odrzuceniu towaru na polskiej granicy w ciągu kilku godzin trafia do wszystkich stolic UE, co może uruchomić falę wzmożonych inspekcji w całej Wspólnocie. To potężne narzędzie ochrony rynku, ale i presji na eksporterów, by przestrzegali unijnych standardów.
IJHARS służy temu, aby bezpieczeństwo żywności w Polsce było na wysokim poziomie. Ostatnia akcja również to udowadnia.
Zobacz: Niedziele handlowe mogą wrócić, minister chce zmian. Jest jedna przeszkoda
Zatrzymano transport z Ukrainy, to w nim znaleziono
Decyzja poznańskiego oddziału IJHARS o niedopuszczeniu do obrotu ponad 58 ton koncentratu pomidorowego z Ukrainy, z powodu obecności strzępków pleśni, zapadła natychmiastowo i otrzymała rygor natychmiastowej wykonalności. Oznacza to, że importer nie mógł wstrzymać jej wykonania poprzez procedury odwoławcze i musiał na własny koszt zawrócić towar lub poddać go utylizacji.
Choć ta konkretna interwencja była znacząca, dane statystyczne pokazują, że jest ona elementem szerszego zjawiska. Jak informuje Główny Inspektorat JHARS, w pierwszym kwartale 2025 roku wydano wiele podobnych decyzji, które powstrzymały przed wjazdem do Polski tysiące ton żywności. Wartości wskazują na około 12 proc. więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego, co może świadczyć zarówno o wzroście liczby prób wprowadzenia towaru niskiej jakości, jak i o rosnącej skuteczności polskich służb.
Analiza tych przypadków pokazuje, że najczęstszym powodem dyskwalifikacji były wady w oznakowaniu, fizyczne i organoleptyczne, czyli pleśń, zgnilizna, oznaki zepsucia czy niewłaściwa konsystencja. Na drugim miejscu znalazły się zanieczyszczenia, w tym obecność żywych i martwych szkodników magazynowych, jak w przypadku partii prosa. Pozostałe przypadki dotyczyły głównie błędów w oznakowaniu lub niezgodności z deklarowanym składem.
Chociaż ostatnie interwencje koncentrują się na granicy wschodniej, lista krajów, z których pochodziły zakwestionowane towary, jest długa. Najwięcej zakazów dotyczyło towarów pochodzących z Chin, tj. 12 partii. Na drugim miejscu znalazła się Ukraina z 11 partiami, a na trzecim Turcja z 10 partiami.





































