Zwolniona szefowa PARP przerywa milczenie. O tym ministerstwo doskonale wiedziało
Od wybuchu afery KPO minęło już kilka dni, jednak wciąż pojawiają się nowe informacje i ta zamiast cichnąć – narasta. Więcej wiemy już o proceduralnych uchybieniach, które doprowadziły do powstawania patologii, trwają rzekomo skrupulatne kontrole. Teraz głos ws. afery zajęła jedyna osoba, która dotąd poniosła konsekwencje. Rzuca ona na sprawę zupełnie nowe światło, zadając kłam narracji prowadzonej przez ministerstwo funduszy.
Afera KPO zatacza coraz szersze kręgi. Trwają kontrole
Pomysł wypłacania pieniędzy branży HoReCa z KPO okazał się dla rządu katastrofą. Dziś informowaliśmy już, że nadużycia miały charakter zorganizowany, dochodziło nawet do handlu spółkami uprawnionymi do otrzymania pomocy. Cierpią na tym ci beneficjenci, którzy uczciwie pobrali pieniędzy i je wydatkowali, ale przede wszystkim popularność rządu.
Jego działania po ujawnieniu afery skupiły się na uruchomieniu kontroli podmiotów, które decydowały o przyznawaniu dotacji. Zapowiedziano także, że wykorzystane będą mechanizmy, dzięki którym pieniądze wydane wbrew celom KPO będą musiały zostać przez nieuczciwych przedsiębiorców zwrócone.
Pomijany aspekt afery KPO – niedofinansowana administracja
Aspektem, któremu poświęca się mało uwagi, jest to, że być może do afery nie doszłoby w takiej skali jak obecna, gdyby więcej środków przeznaczano na administrację publiczną. Aleksandra Krugły z Habitat for Poland zwraca uwagę, że o niewydolności tzw. ścieżki SMART (nią podążały wnioski o KPO dla HoReCa) krytycznie orzekała już Najwyższa Izba Kontroli. W serwisie X Krugły pisze:
W komponencie wsparcia HORECA (A.1.2.1 KPO) PARP powierzyła realizację operatorom regionalnym, by odciążyć centrum. Mimo to pojawiły się wąskie gardła: częste aktualizacje dokumentów (np. przewodnika kwalifikowalności, kryterium A.4 dot. praw i pozwoleń), zmiany progów konkurencyjności, przesuwanie terminów, „uwalnianie” środków dopiero na etapie podpisywania umów. [...] Operatorzy ograniczali godziny kontaktu, a listy rankingowe i rezerwowe publikowano partiami, co pokazuje pracę „na styk”.
To właśnie Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości jest obwiniana przez ministrę Pełczyńską-Nałęcz za nieprawidłowości. Skutkiem było zwolnienie przed tygodniem jej szefowej, Katarzyny Duber-Stachurskiej. Ta po początkowym milczeniu właśnie postanowiła odnieść się do sprawy.
Była szefowa PARP: ministerstwo odpowiadało przedsiębiorcom
Duber-Stachurska zaprzecza narracji prowadzonej przez ministerstwo funduszy i polityki regionalnej i przypomina, że PARP ma jedynie funkcją wykonawczą. Resort zaś doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jakie wnioski są akceptowane. Zwraca także uwagę na kwestię, o której pisaliśmy na Biznes Info – to ministra Pełczyńska-Nałęcz zdecydowała o obniżeniu wymogów, choć gdy to wyszło na jaw, ministerstwo zaczęło twierdzić, że działo się to na wniosek PARP.
Ex-szefowa twierdzi nawet, że resort wiedział o niesławnych już łodziach zakupionych za pieniądze z KPO:
MFiPR zatwierdzało nawet sposób opisu faktury z wydatkami, nadzorowało codziennie realizację programu. Ministerstwo wiedziało o łodziach – odpowiadało na pytania operatorów, czy łodzie z silnikiem spalinowym mogły być dopuszczane. Pani Minister zapewniała przedsiębiorców, że osobiście interweniowała, by poluzować pierwotne zasady, żeby środki płynęły sprawniej i szybciej.
Co więcej, większych nadziei Duber-Stachurska nie wiąże także ze zleconymi kontrolami. Zwraca bowiem uwagę, że przeprowadzać będą je te same osoby, które zajmują się programem KPO od 1,5 roku, więc de facto będą kontrolować same siebie.
Kierownictwo ministerstwa funduszy i polityki regionalnej podjęło decyzję, aby na czas kontroli całkowicie wstrzymać wypłatę środków z KPO dla przedstawicieli branży HoReCa. Oznacza to, że niezależnie od tego, czy dany przedsiębiorca zamierzał wydać je uczciwie, zgodnie z przeznaczeniem, czy nie – odpowiedzialność ponoszą wszyscy.
