Zwolnienia u największego pracodawcy w regionie. Na Podhalu pracownicy martwią się o etat

Problemu giganta z Podhala

Podhale to region, który większości Polaków kojarzy się niemal wyłącznie z turystyką, oscypkiem i Krupówkami. Jednak lokalna gospodarka to znacznie więcej niż tylko obsługa ruchu turystycznego. To także prężnie działające przedsiębiorstwa produkcyjne, które od lat stanowią fundament stabilności finansowej dla tysięcy rodzin. Wiele z nich ulokowało swoje zakłady z dala od zgiełku Zakopanego, dając zatrudnienie mieszkańcom mniejszych miejscowości, dla których praca „u siebie” była gwarancją bezpieczeństwa. Od lat synonimem takiego bezpieczeństwa był jeden, szczególny gigant – firma, która rozrosła się do miana największego pracodawcy w całym regionie.

Niestety, nad branżą, w której działa potentat, od miesięcy zbierały się ciemne chmury. Sektor budowlany przeżywa obecnie potężne spowolnienie. Po boomie z lat pandemii i okresie „taniego pieniądza” nadeszło gwałtowne ochłodzenie. Wysokie stopy procentowe skutecznie zamroziły akcję kredytową, a koszty materiałów budowlanych, choć częściowo ustabilizowane, nadal pozostają na poziomach, które dla wielu inwestorów indywidualnych i deweloperów są barierą nie do przejścia. 

W efekcie spada liczba nowych budów, zamierają remonty, a firmy produkujące materiały – od stali po pokrycia dachowe – zaczynają odczuwać drastyczny spadek zamówień.

Największy pracodawca w regionie z problemami

Długo krążące plotki w końcu znalazły oficjalne potwierdzenie. Mowa o firmie Blachotrapez z siedzibą w Rabce-Zdroju. To prawdziwy potentat na rynku pokryć dachowych i systemów rynnowych. Przez lata był postrzegany jako symbol sukcesu lokalnego biznesu, który wyszedł daleko poza granice regionu. Teraz jednak nawet tak potężny gracz musiał ugiąć się pod presją rynkową. Kierownictwo firmy oficjalnie potwierdziło mediom, że w zakładzie ruszył proces cięcia etatów.

W oficjalnym komunikacie firma jako powód podaje konieczność reorganizacji oraz „trudną sytuację w branży budowlanej”. Firma, będąca chlubą regionu, musi optymalizować procesy, co w języku biznesu niemal zawsze oznacza jedno – cięcie kosztów personalnych. Dla wielu lokalnych pracowników ta wiadomość to prawdziwe trzęsienie ziemi.

Decyzja była trudna, ale konieczna. Stoimy dziś przed ważnym momentem w historii naszej firmy - mówi Renata Luberda, właścicielka Blachotrapezu.

Nawet 200 pracowników wyląduje na bruku

Choć firma stara się tonować nastroje, mówiąc o „optymalizacji”, liczby, które wyciekły do mediów, są zatrważające. Jak donoszą media, pracę może stracić nawet 200 osób. Co gorsza, cięcia mają objąć nie tylko pracowników produkcyjnych, ale także administrację. To pokazuje skalę problemu – nie jest to chwilowe dostosowanie linii produkcyjnej, ale głęboka restrukturyzacja, która dotknie firmę na wielu poziomach.

W samym zakładzie nastroje mają być fatalne. Pracownicy, z którymi rozmawiali dziennikarze, opisują sytuację jednym słowem: „grobowcowa”. Nietrudno się dziwić, bowiem regionie o tak dużej dominacji jednego pracodawcy, znalezienie nowej, równie stabilnej posady może graniczyć z cudem. Rozpoczynający się proces zwolnień to potężny cios dla całego Podhala i test dla lokalnej społeczności, która będzie musiała zmierzyć się z największym kryzysem na rynku pracy od lat.