Tyle będą kosztować obietnice Nawrockiego. Padły wyliczenia, kwoty przyprawiają o zawrót głowy

Minęło dopiero kilka dni od zaprzysiężenia nowego prezydenta. Karol Nawrocki już następnego dnia rozpoczął pierwsze spotkania z obywatelami w wybranych miastach kraju. W centrum zainteresowania opinii publicznej znajduje się realizacja zapowiadanego w kampanii wyborczej „Planu 21”. Część ekonomistów odnosi się sceptycznie co do możliwości spełniania znajdujących się tam postulatów. Według nich główną przeszkodą są zbyt wysokie koszty.
Początek kadencji i pierwsze działania nowego prezydenta
Karol Nawrocki oficjalnie rozpoczął swoją kadencję jako prezydent RP w środę, 6 sierpnia, po złożeniu przysięgi przed Zgromadzeniem Narodowym. Pierwsze wystąpienie w roli głowy państwa skupiło się na zapewnieniu o gotowości do realizacji obietnic wyborczych oraz na podkreśleniu wagi dialogu społecznego. Następnego dnia prezydent udał się w podróż po kraju — odwiedzi wybrane miasta, gdzie spotykał się z mieszkańcami i przedstawicielami lokalnych samorządów.
Jednym z głównych punktów programu wyborczego Nawrockiego był „Plan 21”, czyli dokument obejmujący szereg inicjatyw gospodarczych, społecznych i infrastrukturalnych, które mają zostać wdrożone w ciągu pierwszych 21 miesięcy kadencji. W kampanii prezydent wielokrotnie podkreślał, że plan ma być impulsem do rozwoju kraju i poprawy jakości życia obywateli. Teraz, po zaprzysiężeniu, przyszedł czas na praktyczną realizację tych obietnic.
Choć wielu obywateli z nadzieją oczekuje na efekty zapowiedzianych zmian, w przestrzeni publicznej pojawiają się także głosy ostrożne. Część ekspertów zwraca uwagę na wyzwania finansowe związane z tak szerokim programem. Dyskusja wokół jego skutków dopiero się rozpoczyna. Na jakie problemy wskazują ekonomiści?

„Plan 21” — założenia i wyzwania
„Plan 21” to program składający się z szeregu projektów, które mają zostać rozpoczęte i w dużej części zakończone w ciągu prezydentury Karola Nawrockiego. Obejmuje on zarówno działania w sferze gospodarki, jak i polityki społecznej. Wśród priorytetów wymienia się inwestycje w infrastrukturę drogową i kolejową i energetyczną, programy mieszkaniowe oraz pakiety wsparcia dla przedsiębiorstw.
Prezydent podczas kampanii podkreślał, że realizacja planu ma przynieść wymierne efekty w krótkim czasie, a głównym celem jest poprawa warunków życia Polaków oraz zwiększenie konkurencyjności gospodarki. Elementem programu są również zmiany w systemie edukacji i ochrony zdrowia, mające na celu dostosowanie ich do potrzeb dynamicznie zmieniającego się rynku pracy i społeczeństwa.
Już w pierwszych dniach urzędowania Nawrockiego członkowie jego kancelarii, podkreślali, że „Plan 21” będzie konsekwentnie realizowany.
Wszystkie kwestie, o których mówił Prezydent w kampanii wyborczej będą zainicjowane. Zakładamy, że nawet w tym rządzie jest elementarny rozsądek, żeby podejmować działania dobre dla Polaków — powiedział w Polsat News Zbigniew Bogucki, szef KPRP
Jednak część ekonomistów ostrzega, że tak ambitny program wymaga znacznych nakładów finansowych, a jego skuteczne wdrożenie może pociągnąć za sobą korekty w budżecie państwa lub zwiększenia zadłużenia. Niektórzy zwracają uwagę, że obecna sytuacja gospodarcza, w tym inflacja i niepewność na rynkach, może utrudnić osiągnięcie zakładanych rezultatów w wyznaczonym terminie.
Jeszcze nie wiadomo, jak będzie się układała współpraca między rządem a Pałacem Prezydenckim w zakresie finansowania i harmonogramu działań. Karol Nawrocki deklaruje natomiast, że każdy etap programu będzie szczegółowo raportowany opinii publicznej, a jego realizacja będzie prowadzona w sposób przejrzysty i otwarty. Zupełnie odrębną kwestią jest natomiast koszt wszystkich inwestycji i realizacji postulatów „Planu 21”. Jakie są przybliżone szacunki?

Czy prezydent Karol Nawrocki będzie w stanie zrealizować „Plan 21”?
Ekonomiści zwracają uwagę, że nowy prezydent, Karol Nawrocki, w kampanii wyborczej mógł pozwolić sobie na składanie bardzo kosztownych obietnic. W pierwszych dniach jego urzędowania eksperci analizują, ile faktycznie mogą one kosztować budżet państwa oraz jakie są szanse na ich realizację. Według szacunków firmy Colliers łączny koszt zapowiadanych zmian podatkowych może sięgnąć nawet 50 mld zł. Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA ocenia, że same propozycje dotyczące podatków to wydatek rzędu 19,1 mld zł, a najdroższym elementem ma być całkowite zwolnienie rodzin z podatku dochodowego.
Kluczowym punktem programu prezydenta jest zniesienie podatku dochodowego dla rodziców posiadających co najmniej dwoje dzieci. Limit przychodów zwolnionych z opodatkowania wynosiłby 140 tys. zł rocznie na każdego z rodziców. Prezydent zaproponował też rozszerzenie ulg podatkowych na osoby rozliczające się liniowo lub ryczałtem. Dziś te formy opodatkowania nie pozwalają korzystać z preferencji dostępnych w skali podatkowej, ale wprowadzenie takiego rozwiązania mogłoby sprawić, że skala stałaby się mniej opłacalna dla przedsiębiorców.
Marcin Zieliński, prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju w rozmowie z portalem xyz.pl twierdzi, że same obniżki podatków mogą być korzystne, ale muszą być poprzedzone cięciami wydatków i dotyczyć wszystkich podatników. Jego zdaniem obecnie brakuje politycznej woli, by ograniczać wydatki na odpowiednią skalę. Część analityków podkreśla, że ostatecznie bilans wszystkich postulatów może okazać się niekorzystny dla budżetu państwa.
Trzeba również wziąć pod uwagę to, jak rozwinie się sytuacja, jeśli kohabitacja zespołu Pałacu Prezydenckiego i rządu okaże się trudna. Z racji swoich ustawowych kompetencji prezydent nie ponosi odpowiedzialności za kondycję finansów publicznych, a dzięki inicjatywie ustawodawczej może składać projekty wywierające presję na rząd. Z drugiej zaś strony odrzucenie pomysłów prezydenta ze świeżym i silnym mandatem społecznym może osłabić wizerunek rządu.


































