To koniec „wiecznych promocji". Ulubione sklepy internetowe Polaków ukarane potężnymi grzywnami

Internetowe platformy sprzedażowe zdobywają coraz więcej klientów, ale z drugiej strony muszą się liczyć z rosnącą konkurencją, więc zaczynają stosować nieuczciwe praktyki. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów prześwietlił rynek e-commerce i posypały się potężne kary. Tak sklepy oszukiwały konsumentów.
Konsumenci nabijani w butelkę
Wygoda, szybkość i rozbudowana oferta produktowa sprawiają, że zakupy online stają się coraz bardziej powszechne. W 2024 roku 67,4 proc. dorosłych Polaków deklarowało, że dokonuje takich transakcji. Według danych GUS ponad dwie trzecie pełnoletnich obywateli naszego kraju kupuje w sieci. Klientów jest dużo, co wykorzystują na każdy możliwy sposób firmy działające na rynku e-commerce. Niestety sięgają również po nie do końca uczciwe metody. Na cenzurowanym u UOKiK znalazły się zarówno zagraniczne platformy jak i krajowe sklepy internetowe. Lista zarzutów jest całkiem spora, a wszystko sprowadza się do wykorzystywania wiedzy na temat zachowań zakupowych konsumentów oraz tego, co wpływa na ich wybory.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów chce położyć kres tak zwanym „wiecznym promocjom” oraz innym wykroczeniom notorycznie pojawiającym się w branży e-commerce. Posypały się milionowe kary, rekordzista jest jeden, chociaż polskie firmy nie zostają daleko z tyłu pod tym względem. Dobrze wiedzieć, jak nie dać się złapać na stosowane przez nich sztuczki.

ZOBACZ TEŻ: Shein i Temu kontra znane sieciówki. Ekspertka ujawnia prawdę o jakości ubrań
Nowa usługa znanej firmy kurierskiej. Teraz tak odbierzesz paczkę Kontrowersyjna decyzja Allegro. Może mieć wpływ na nieletnich, ten produkt znów jest w sprzedażySkala manipulacji polskich konsumentów w branży e-commerce
Z badań UOKiK wynika, że 82 procent respondentów w wyborze sklepu internetowego sugeruje się dostępnymi tam promocjami. Nie ma się czemu dziwić, w czasach drożyzny i postępującej inflacji to dość rozsądne rozwiązanie. Platformy internetowe dobrze wiedzą, że konsumenci poszukują promocji i rabatów, a więc wykorzystują to dla swoich korzyści.
Firma Azagroup, czyli właściciel takich marek jak Renee i Born2Be została ukarana grzywną wynoszącą 15 mln zł za stosowanie manipulacyjnych technik marketingowych, w tym odnawianiu kodów rabatowych oraz nadawanie komunikatów, sugerujących, że termin obowiązywania promocji jest ograniczony, co nie było zgodnie z prawdą.
Gdy promocja cenowa nigdy się nie kończy, nie jest realną promocją. Jest manipulacją i nachalnie wywieraną presją. Sugerowanie wyjątkowości oferowanych promocji, gdy w rzeczywistości obowiązują one cały czas, a zmienia się jedynie nazwa kodu rabatowego, to wprowadzanie konsumentów w błąd i niezgodna z prawem praktyka — tłumaczy Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Pod lupą znalazło się również Temu, a dokładnie jego operatora — za sprzedaż prowadzoną na terenie Polski odpowiada irlandzka spółka Whaleco Technology Limited z siedzibą w Dublinie. UOKiK zarzuca serwisowi prezentowanie cen promocyjnych w sposób sprzeczny z prawem. Sprawdzono, jak Temu informuje o rabatach i zniżkach oraz czy najniższa ceny z 30 dni poprzedzających przecenę jest wskazywana prawidłowo. Jak wykazała kontrola, użytkownicy platformy nie zawsze mieli możliwość dokładnego określenia rzeczywistej wielkości obniżki, w wielu przypadkach brakowało również informacji o cenie odniesienia, albo podawana kwota nie odpowiada faktycznej najniższej cenie z wymaganego okresu.

Zgodnie z dyrektywą Omnibus, sposób prezentowania obniżek musi być jednakowy we wszystkich sektorach rynku. Obecnie Urząd prowadzi sześć postępowań dotyczących nieprawidłowego informowania o promocjach cenowych. Zarzuty w tych sprawach postawiono wspomnianemu przedsiębiorstwu Azagroup oraz takim firmom jak Zalando, Media Markt, Sephora, Glovo czy Shell Polska.
UOKiK postanowił ukarać jeszcze jedno przedsiębiorstwo, w tym jednak przypadku zarzut jest nieco inny. Nie poszło o ceny, a o nieprawdziwe opinie na temat produktów.
OLX wprowadził mylący system ocen
Kolejnym ważnym czynnikiem, którym kierują się konsumenci przed dokonaniem zakupu, są opinie innych osób, które już posiadają dany produkt. Jak wynika z ustaleń Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów opinie pojawiające się na platformie OLX mogły być publikowane przez osoby, które nie dokonały zakupu ani nie miały bezpośredniego kontaktu ze sprzedawcą. Użytkownicy otrzymywali możliwość wystawienia opinii raz w tygodniu, i to wyłącznie za ostatni kontakt, jednak dla wielu konsumentów mechanizm ten był nieprzejrzysty — część z nich była przekonana, że oceny są możliwe jedynie po zawarciu transakcji.
Według prezesa UOKiK taki sposób zbierania opinii mógł zniekształcać ich wiarygodność, prowadzić do braku reprezentatywności ocen oraz w istotny sposób wpływać na decyzje zakupowe użytkowników serwisu.
Konsumenci mieli podstawy, by sądzić, że kryterium umożliwiającym zamieszczenie opinii była transakcja, nie zaś spełnienie dodatkowych warunków, jak np. otrzymanie zaproszenia od serwisu czy ocena zakupów na platformie w jakiejś kolejności. Takie rozwiązanie wpływało na reprezentatywność, a w konsekwencji na rzetelność ocen prezentowanych na platformie OLX.pl. Konsumenci, którzy w krótkim czasie kupowali częściej, mieli gorszy dostęp do wystawienia oceny sprzedającego, przez co ich głos nie był tak samo odzwierciedlony w ocenach prezentowanych w serwisie — informuje Prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Platforma OLX została ukarana grzywną w wysokości 28 mln zł. Jest to już kolejna decyzja wydana przez Prezesa Urzędu wobec tej platformy. Rok temu UOKiK zobowiązał spółkę do zmiany praktyk dotyczących zakupów z pakietem ochronnym, udzielania informacji o możliwości pominięcia „przesyłki OLX” i opłaty serwisowej oraz uwzględniania opłat dodatkowych w wynikach sortowania od najtańszych ofert.





































