Wyszukaj w serwisie
polska i świat praca handel finanse Energetyka Eko technologie
BiznesINFO.pl > Finanse > Rząd chce urobić Polki nową ofertą wyborczą. Dla niektórych szykuje nawet 20 tys. zł
Paula Drechsler
Paula Drechsler 13.05.2023 20:41

Rząd chce urobić Polki nową ofertą wyborczą. Dla niektórych szykuje nawet 20 tys. zł

PiS
domena publiczna

PiS poszukuje sposobu na to, by odzyskać poparcie kobiet. Bodźcem miała być zapowiedź PO dotycząca „babciowego”. Najnowsze pomysły rządu mają także stanowić odpowiedź na zapaść demograficzną.

Kuszenie Ewy

Jak ujawnia Dziennik Gazeta Prawna, ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego przygotowało aż trzy nowe pomysły, aby przyciągnąć kobiecy elektorat. Podobnie jak w przypadku zapowiadanego przez PO „babciowego", Polki miałyby być premiowane za decyzję o powrocie do pracy po urodzeniu dziecka. 

PiS ma już ponoć przygotowany projekt ustawy w tej sprawie, ale nadal wprowadza do niego ostatnie szlify. Założenie jest takie, by proponowane zmiany wprowadzić jeszcze w tej kadencji. Z postulatami kampanijnymi dotyczącymi sytuacji kobiet wychodzą też partie opozycji. Poza proponowanym przez PO „babciowym”, czyli 1,5 tys. zł dla matki dziecka do lat trzech, która wróci do pracy, pojawiają się też pomysły np. tzw. renty wdowiej ze strony Lewicy oraz ułatwienia dostępu do ginekologa (ludowcy).

Nowy pakiet dodatków dla kobiet

Jak podaje DGP pakiet ma zostać oficjalnie ogłoszony jeszcze w maju, a propozycje mają być skierowane przede wszystkim do mam dzieci do lat trzech. Po powrocie do pracy ma im przysługiwać m.in. bon szkoleniowy do 7 tys. zł na zdobycie nowych kwalifikacji oraz szkolenia zawodowe. Jak wynika z danych ZUS, przeciętnie na urlopie macierzyńskim przebywa ok. 250 tys. kobiet. Gdyby wszystkie wystąpiły o bon, to koszt tego rozwiązania da ponad 1,6 mld z dla tylko jednego rocznika.

PiS analizuje też możliwość wprowadzenia łatwiejszego wyliczania składek na ubezpieczenia społeczne dla kobiet zatrudnionych na niepełną część etatu. Ten pomysł miałby być skierowany do kobiet, które w planach mają łączenie obowiązków rodzicielskich z częściowym powrotem do pracy.

– To rozwiązania dotyczące aktywizacji zawodowej kobiet, ich skutki fiskalne nie będą znaczące. To raczej reakcja na świadczenie babciowe, zaproponowane przez PO. Myślę, że kosztowniejsze pomysły PiS dopiero przed nami – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole, cytowany przez Dziennik.

Trzecim i najkosztowniejszym pomysłem PiS jest grant dla kobiet prowadzących działalność gospodarczą. To dodatek rzędu ok. 20 tys. zł. W dokładniejszym ujęciu miałby on wynieść sześć minimalnych wynagrodzeń. Obecnie najniższa krajowa wynosi 3490 zł brutto, a od lipca jej wysokość ma wzrosnąć do poziomu 3600 zł brutto. Natomiast w przyszłym roku – zgodnie z wieloletnim planem finansowym państwa, opublikowanym niedawno przez MF, i według szacunków Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP) – pensja minimalna wzrośnie do ok. 4254 zł. W przyszłorocznych warunkach grant ten mógłby więc wynieść nawet ponad 25 tys. zł. Docelowo partia chce go przeznaczyć dla kobiet, które prowadzą własną działalność, a być może i do tych, które chcą ją założyć.

Sposób na kobiecy elektorat

Wszystkie te pomysły PiS miał przemyśleć tak, aby ułatwiły kobietom powrót na rynek pracy po okresie opieki nad dzieckiem, donosi DGP. Mają one też uzupełnić dotychczasowe świadczenia, takie jak 500+.

– W skali makro najważniejsze są nie tylko kwestie zatrudnienia, lecz także umożliwienia opieki nad dzieckiem w formie instytucjonalnej czy różne formy pozwalające na łączenie pracy z obowiązkami rodzicielskimi – podkreśla Łukasz Kozłowski, podaje Dziennik.

Zdaniem Jakuba Borowskiego, głównego ekonomisty Credit Agricole, inne, jeszcze nieznane propozycje mogą być bardziej kosztowne podaje DGP. 

– Można się liczyć z tym, że koszt wyborczych pomysłów PiS może sięgnąć od 0,5 do 1 proc. PKB. Tego typu obietnice mogłyby coś zmienić, a jednocześnie byłyby do udźwignięcia przez budżet. Sporo będzie zależało od notowań PiS. Jeśli będą rosły, to skłonność do dużych obietnic będzie mniejsza – zauważa ekonomista.

Tagi: Pieniądze