Polacy padają ofiarami kradzieży przez metodę „na kolec”. Uwaga na ten schemat
Wypłata pieniędzy z bankomatu wydaje się rutyną, która kończy się w chwili odebrania gotówki. Wielu kierowców właśnie wtedy przestaje zwracać uwagę na otoczenie i skupia się wyłącznie na dalszej drodze. To błąd, który bywa kosztowny. Przestępcy potrafią działać długo, cierpliwie i niemal niezauważalnie, czekając na idealny moment.
- Rutyna po wypłacie gotówki bywa złudna
- Obserwacja zamiast pośpiechu. Dlaczego ofiary niczego nie zauważają
- Metoda „na kolec”. Jak działa schemat i kiedy dochodzi do kradzieży
Rutyna po wypłacie gotówki bywa złudna
Dla większości osób wypłata pieniędzy z bankomatu to czynność czysto techniczna, wykonywana niemal automatycznie. Szybkie spojrzenie na ekran, odebranie gotówki, karta do portfela i powrót do samochodu. Właśnie ta powtarzalność sprawia, że czujność spada niemal natychmiast po zakończeniu transakcji. Kierowcy wychodzą z założenia, że największe ryzyko minęło wraz z odejściem od urządzenia.
W praktyce to jeden z momentów, w których uwaga przestaje obejmować otoczenie, a koncentruje się wyłącznie na kolejnych punktach dnia. Przestępcy od lat wykorzystują ten schemat zachowań, wiedząc, że stres związany z wypłatą gotówki szybko ustępuje poczuciu bezpieczeństwa. Czy naprawdę wiemy, co dzieje się wokół nas w pierwszych minutach po odjechaniu spod bankomatu?

Obserwacja zamiast pośpiechu. Dlaczego ofiary niczego nie zauważają
Wbrew obiegowym opiniom kradzieże rzadko są dziełem przypadku. W wielu sytuacjach poprzedza je długa i cierpliwa obserwacja, której ofiara zupełnie nie jest świadoma. Przestępcy wybierają miejsca o dużym natężeniu ruchu, gdzie bankomaty są łatwo dostępne, a obecność obcych osób nie wzbudza podejrzeń. Szczególną uwagę zwracają na osoby działające w pojedynkę oraz na kierowców, którzy po wypłacie natychmiast wsiadają do auta.
Kluczowe znaczenie ma moment, w którym uwaga przenosi się z otoczenia na prowadzenie pojazdu. Wtedy nawet drobne sygnały ostrzegawcze — nietypowe zachowanie samochodu czy obecność innego auta — bywają ignorowane. Właśnie na to liczą sprawcy, którzy wiedzą, że po kilku minutach jazdy stres całkowicie znika, a czujność ustępuje rutynie. Jak długo można być obserwowanym, nie zdając sobie z tego sprawy?
Metoda „na kolec”. Jak działa schemat i kiedy dochodzi do kradzieży
Policja od lat ostrzega przed kradzieżą metodą „na kolec”, która regularnie wraca w statystykach przestępstw. Schemat jest prosty, ale skuteczny. Wszystko zaczyna się już przy bankomacie, gdzie sprawcy obserwują osoby wypłacające gotówkę, zwracając uwagę na to, ile pieniędzy trafia do portfela i czy dana osoba odjeżdża samochodem.
Po wytypowaniu celu dochodzi do celowego uszkodzenia opony, zazwyczaj w sposób trudny do natychmiastowego zauważenia. Kierowca odjeżdża, nie mając świadomości problemu, a przestępcy ruszają za nim. Gdy po kilku lub kilkunastu minutach jazdy auto zaczyna zachowywać się nietypowo, ofiara zjeżdża na pobocze i wysiada, skupiając się wyłącznie na awarii. To właśnie wtedy, według policyjnych ostrzeżeń, dochodzi do kradzieży — w kilka sekund znika torba, saszetka lub plecak z gotówką.

Funkcjonariusze podkreślają, że sprawcy potrafią obserwować wybraną osobę nawet kilkadziesiąt minut, czekając na idealny moment. Przebita opona dodatkowo uniemożliwia szybki pościg, a stres i zaskoczenie sprawiają, że ofiara często orientuje się, co się stało, dopiero po fakcie. Dlatego eksperci radzą, by w przypadku problemów z autem nie wysiadać od razu, zamknąć drzwi, ocenić otoczenie i rozważyć wezwanie policji lub pomocy drogowej zamiast działania pod wpływem impulsu.
Metoda „na kolec” pokazuje, że zagrożenie nie zawsze pojawia się tam, gdzie się go spodziewamy. Wypłata gotówki, rutyna kierowców i chwila nieuwagi wystarczą, by stać się celem przestępców działających według sprawdzonego schematu. Świadomość zagrożenia i opanowanie w stresowej sytuacji mogą okazać się kluczowe — zwłaszcza wtedy, gdy wydaje się, że wszystko jest już za nami.