Polacy mają dość tych dostawców jedzenia. Wystosowano apel do MSWiA

Polskie przepisy ruchu drogowego nie były gotowe na rozwój elektromobilności nad Wisłą. Skutkiem jest chaos, który widać zwłaszcza w miastach. Po chodnikach i ścieżkach rowerowych pędzą różnorakie jednoślady rozwijające niekiedy prędkości sięgające kilkudziesięciu kilometrów na godzinę. Właśnie pojawiła się szansa na to, że kwestia ta zostanie uporządkowana.
Polska niegotowa na nową elektromobilność. Wypadki, także śmiertelne, coraz częstsze
Liczba wypadków z udziałem hulajnóg i rowerów elektrycznych rośnie i dotyczy to także wypadków śmiertelnych. Ministerstwo infrastruktury dopiero pracuje nad przepisami nakładającymi na osoby poniżej 16 roku życia obowiązek noszenia kasków, jednak problem jest znacznie szerszy.
Łukasz Zboralski, ekspert bezpieczeństwa ruchu drogowego, nie ma wątpliwości: nowa elektromobilność nie jest dla dzieci i przekonuje, że pod względem zagrożenia dla życia i zdrowia e-hulajnoga w niczym nie różni się od motocykla. Zwłaszcza jeśli pod uwagę weźmie się trend wyłączania ograniczników prędkości, przez co e-hulajnogi mogą pędzić nawet 70 km/h.

Do szefa MSWiA trafiło pismo. Do poprawy sytuacji wystarczy niewielka zmiana przepisów
Nieletni na elektrycznych rowerach i hulajnogach to jeden problem, druga kwestia to kurierzy, którzy na stałe wpisali się już w tkankę polskich miast i nie będzie przesady w stwierdzeniu, że sieją terror na chodnikach i ścieżkach rowerowych. Działać w tej sprawie postanowił komendant wrocławskiej straży miejskiej, o czym donosi lokalny serwis tuwroclaw.com.
Komendant już na początku lipca skierował do ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji pismo, w którym zwraca się z prośbą o rozważenie zmiany przepisów. Ma ona być relatywnie niewielka, jednak jej skutki mogą w ocenie strażników z Wrocławia przysłużyć się poprawie bezpieczeństwa na ścieżkach rowerowych i chodnikach.

Strażnicy z Wrocławia mają nowy pomysł na walkę z pędzącymi na e-rowerach kurierami
Komendant chce, aby doprecyzowana została w przepisach ruchu drogowego definicja roweru. Modyfikacja miałaby wykluczyć nowe środki transportu z napędem elektrycznym, dzięki czemu nie mogłyby one poruszać się po ścieżkach i chodnikach. A przynajmniej tak twierdzą strażnicy, którzy w swojej nowej definicji proponują zasadniczą różnicę. Oto jej brzmienie, zmianę wytłuszczamy:
Rower - pojazd o szerokości nieprzekraczającej 0,9 m poruszany siłą mięśni osoby jadącej tym pojazdem; rower może być wyposażony w uruchamiany i podtrzymywany wyłącznie naciskiem na pedały pomocniczy napęd elektryczny zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V o znamionowej mocy ciągłej nie większej niż 250 W, którego moc wyjściowa zmniejsza się stopniowo i spada do zera po przekroczeniu prędkości 25 km/h.
Nie eliminuje się zatem całkowicie napędów pomocniczych, jednak nowa definicja stanowi, że z rowerem mamy do czynienia wyłącznie wtedy, jeśli prędkość może być utrzymywana wyłącznie po nacisku na pedały, za sprawą siły mięśni. W nowej definicji nie mieściłyby się zatem wszystkie środki transportu, które pozwalają utrzymywać stałą prędkość wyłącznie dzięki obsłudze manetki.
Propozycja nowych przepisów może wydawać się zniuansowana, ale jej brzmienie podyktowane jest koniecznością uwzględnienie specyfiki także motorowerów. Funkcjonariusze twierdzą, że już tak niewielka zmiana pozwoliłaby im zwalczać pędzących po ścieżkach rowerowych kurierów i poprawić bezpieczeństwo uczestników ruchu.



































