Nowa tablica alimentacyjna wywołała trzęsienie ziemi. Znamy stawki przypadające na dziecko

Jakie alimenty na dziecko? Nowe narzędzie Ministerstwa Sprawiedliwości wywołało burzę. Zamiast usprawnić procesy alimentacyjne, tablica alimentacyjna przedstawiająca konkretne stawki wzbudziła poważne wątpliwości społeczne i polityczne. Czy sztywne wyliczenia nie wpędzą wielu rodziców w ubóstwo lub szarą strefę? Emocje rosną – odpowiedzi wciąż brak. Poseł Koalicji Obywatelskiej domaga się wyjaśnień.
Tablica alimentacyjna rozesłana do sądów. Proste rozwiązanie, skomplikowane skutki
Ministerstwo Sprawiedliwości zaprezentowało nową „tablicę alimentacyjną”, która ma pełnić funkcję pomocniczą dla sądów rodzinnych. Choć oficjalnie nie stanowi źródła prawa, jej celem jest uporządkowanie systemu alimentacyjnego i ujednolicenie wyroków. W teorii: dobrze. W praktyce: już na starcie pojawiły się głębokie podziały i masowy sprzeciw internautów oraz polityków.
Czytaj więcej: Alimenty dla byłego małżonka. W tych przypadkach trzeba je płacić, przepisy są jasne
Tablica wskazuje szacunkowe koszty utrzymania dziecka w oparciu o takie potrzeby jak wyżywienie, edukacja, zdrowie, transport czy kultura. Ma stanowić punkt odniesienia, szczególnie w tzw. "sytuacjach modelowych”, gdzie dziecko mieszka z jednym z rodziców, a z drugim spędza np. weekendy. Resort zapewnia, że to tylko narzędzie pomocnicze, a każda sprawa nadal ma być oceniana indywidualnie. Ale czy tak będzie w rzeczywistości?



Burza wokół tablicy alimentacyjnej. Emocje rosną – posłowie i obywatele krytykują podejście resortu
Wprowadzenie tabeli wywołało falę krytyki w mediach społecznościowych, szczególnie po tym, jak internauci zaczęli publikować symulacje wyliczeń. W ich opinii kwoty alimentów są nieproporcjonalnie wysokie względem realnych dochodów rodziców, co może prowadzić do poważnych problemów społecznych.
Głos zabrał m.in. poseł Koalicji Obywatelskiej Marcin Józefaciuk, który zapowiedział złożenie interpelacji w tej sprawie:
Złożę dziś interpelację w sprawie Tablicy Alimentacyjnej wprowadzanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Rozumiem potrzebę uporządkowania systemu alimentacyjnego. Rozumiem, że sądy i mediatorzy potrzebują narzędzi. Ale tablica, która określa sztywne kwoty na podstawie widełek dochodowych, może w praktyce prowadzić do skutków odwrotnych do zamierzonych. Tym bardziej, że ministerstwo nie widzi różnicy między brutto i netto – napisał na platformie X.
Jeszcze mocniej zabrzmiały słowa Stowarzyszenia na rzecz Chłopców i Mężczyzn:
Rzadko piszemy o alimentach. Alimenty trzeba płacić. I sami postulujemy ustanowienie tablic alimentacyjnych. Ale tablice opublikowane dziś przez Ministerstwo Sprawiedliwości są absurdalne – oceniono.
Komentatorzy wskazują na realne ryzyko "wypychania” rodziców do szarej strefy oraz brak elastyczności systemu, który nie uwzględnia osobistego wkładu w wychowanie dziecka.
Czytaj więcej: Tyle kosztuje wychowanie dzieci do 18. roku życia. W Polsce rodzicielstwo staje się luksusem
Stawki alimentów na dziecko. Rodzice w kropce. "Pozostanie mu 957 zł na życie”
To właśnie konkretne liczby opublikowane przez resort wywołały największy szok. Przykładowo – jak wskazano w analizie Stowarzyszenia na rzecz Chłopców i Mężczyzn – rodzic zarabiający 9000 zł brutto (ok. 6465 zł netto), mający trójkę dzieci w wieku 16–18 lat, według tabeli powinien płacić 5280 zł alimentów. Oznacza to, że zostaje mu jedynie 1185 zł miesięcznie na wszystkie potrzeby życiowe, łącznie z opłatami mieszkaniowymi i transportem.
Jeszcze bardziej uderzająca jest symulacja dla osoby otrzymującej pensję minimalną – czyli 4666 zł brutto (3511 zł netto):
Osoba z pensją minimalną i dwójką dzieci w wieku 16–18 lat będzie zobowiązana do 2554 zł alimentów. Pozostanie jej więc... 957 zł na przeżycie – to połowa tego, ile wynosi minimum socjalne dla gospodarstwa jednoosobowego – czytamy w stanowisku stowarzyszenia.

Eksperci alarmują: ustalenia resortu mogą skutkować wzrostem liczby osób skazanych za niepłacenie alimentów oraz zaostrzeniem konfliktów między rodzicami. W odpowiedzi apelują o pilne wycofanie tabeli i ponowne przeanalizowanie mechanizmu ustalania kwot. Ich zdaniem, niezbędna jest większa elastyczność oraz indywidualne podejście, zamiast sztywnego oparcia o widełki dochodowe i dane statystyczne.
Nowa tablica alimentacyjna, choć miała uprościć postępowania sądowe i ujednolicić podejście do wyliczania świadczeń, stała się źródłem poważnych kontrowersji. Zarzuty o brak elastyczności, nieuwzględnianie realiów finansowych rodziców oraz groźba wypychania ich do szarej strefy stawiają pod znakiem zapytania skuteczność tego rozwiązania. Jeśli resort nie zareaguje na krytykę i nie uwzględni społecznych głosów, zamiast pomóc – może jedynie pogłębić problemy systemu alimentacyjnego w Polsce.




































