Wyszukaj w serwisie
polska i świat praca handel finanse Energetyka Eko technologie
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Czy kluby i dyskoteki powinny być otwarte w trakcie pandemii? Jak klubowicze stosują się do restrykcji
Wiktoria Pękalak
Wiktoria Pękalak 18.09.2020 02:00

Czy kluby i dyskoteki powinny być otwarte w trakcie pandemii? Jak klubowicze stosują się do restrykcji

W klubach i na dyskotekach o przestrzeganiu restrykcji nie ma mowy.
BiznesInfo

Kluby i dyskoteki działają jak przedtem

Po tym jak powoli zaczęto odmrażać gospodarkę dotkniętą epidemią koronawirusa kluby taneczne zaczęły otwierać się pod szyldem kawiarni. W lokalach nie można było tańczyć, ograniczono także liczbę osób, które mogły przebywać w środku. Te czasy to już jednak przeszłość. Od 25 lipca w pomieszczeniach takich jak: kluby, dyskoteki, sale widowiskowo-sportowe, amfiteatry, czy muszle koncertowe może być zajmowane co drugie miejsce na widowni (jednak nie więcej niż 50 proc. miejsc). W przypadku jeśli w lokalu nie ma wyznaczonych miejsc liczba osób przebywających w lokalu może być nieograniczona, jednak uczestnicy muszą utrzymywać dystans 1,5 metra i zasłaniać nos i usta.

Złaknieni imprezy klubowicze tłumami zaczęli ściągać do ulubionych miejsc. Imprezowe mekki są oblegane, zatem jak w praktyce wygląda utrzymywanie dystansu?

- Wchodząc do klubu stoimy w kolejce - nie ma mowy o utrzymywaniu jakiegokolwiek dystansu, nie mówiąc o wymaganych 1,5 m odległości - każdy spieszy się, by jak najszybciej wejść do środka. Wszyscy są bez maseczek, w końcu nie weszli jeszcze do środka. Po drodze spotykamy ochroniarza, także bez maseczki. Pracownik mierzy do nas z termometru, jednak nie wydaje się zbyt przejęty wynikiem przeprowadzonego badania. Po wejściu do środka zaczynamy czuć straszną duchotę - klub znajduje się w podziemiach, w środku nie ma okien, zatem niemożliwe jest jego przewietrzenie - opisała sytuację w klubie jedna z warszawskich klubowiczek.

Uczestnicy imprez są całkowicie niezabezpieczeni przed rozprzestrzenianiem się wirusa, a ledwo weszli do środka. Po przejściu kilku metrów ich oczom ukaże się parkiet a na nim grono klubowiczów poruszających się w rytm muzyki. Wszyscy bez maseczek, blisko siebie. Tak wygląda obraz klubów i dyskotek działających w dobie epidemii. Trudno jednak zakazać ludziom zabawy, a klubom otwierania, ponieważ brak ruchu z pewnością doprowadziłby do szybkiego upadku biznesu.

Podobnie wygląda kwestia przestrzegania restrykcji. Trudno jest opanować tłum, który buntuje się przeciwko zasłanianiu nosa i ust.

- Byłem w zeszły piątek w jednym z łódzkich klubów. To byłoby absurdalne, gdyby ludzie nosili maseczki i zachowywali dystansowanie bo chyba nie po to idzie się do klubu - relacjonował imprezowicz z Łodzi. - Obsługa maseczki miała. Mam nadzieję, że nie zachoruję, ale ile można siedzieć w domu - dodał.Cała branża straciła na fali koronakryzysu naprawdę wiele. Takie straty trudno będzie odrobić długo. W przeciwieństwie do punktów gastronomicznych kluby nie mogły prowadzić sprzedaży w dostawie, choć impreza z dowozem do domu mogłaby być wspaniałym remedium na patową sytuację, z którą mamy do czynienia w tej chwili.

Kluby a wesela

Wiele mówi się ostatnio o tym jak niebezpieczne są imprezy rodzinne, jeśli chodzi o rozprzestrzenianie się wirusa. Setki gości biorących udział w uroczystościach weselnych powróciło do domów z wirusem i nie zdając sobie z tego nawet sprawy przenosili go dalej np. w pracy. W tak prosty sposób tworzyły się ogniska zachorowań.

Podstawową różnicą między klubem a weselem jest jednak fakt, że na weselach znana jest lista gości. Od samego początku imprezy do jej zakończenia na sali weselnej przebywa tyle samo osób, w klubach dochodzi do migracji, ludzie wchodzą, wychodzą, przychodzą kolejni. I nie sposób tego kontrolować. 

Czasem wystarczy jedna nieodpowiedzialna osoba, by zarazić mnóstwo ludzi. Amerykanka pracująca jako cywil w hotelu dla amerykańskich wojskowych w Niemczech, całkowicie zignorowała swoje objawy i udała się na całonocny rajd po klubach. Podczas swojego wyjścia mogła zarazić setki, a nawet tysiące innych osób. Sprawa trafiła do prokuratury w Monachium. Kobieta może zostać ukarana za umyślne spowodowanie uszczerbku na zdrowiu setek osób.

Kluby i dyskoteki do bezpiecznych miejsc z pewnością nie należą, jednak jak inaczej zapobiec upadkowi branży i zamykaniu miejsc, które przed epidemią radziły sobie świetnie? Znalezienie odpowiedzi i środków zaradczych w tej kwestii wydaje się niemożliwe.