Zaskoczeni? Tyle pieniędzy na komunię dostają dzieci w Niemczech. Polacy powinni brać przykład

Sezon komunijny rozkręca się na dobre, a wraz z nim powraca temat prezentów i zawartości kopert. Rodzice chrzestni, ale też dalsza rodzina czy znajomi, często zadają sobie jedno bardzo ważne pytanie: "ile wypada dać do koperty?". Nie ma jednej odpowiedzi, a rozpiętość kwot potrafi zaskoczyć - szczególnie jeśli porówna się polskie realia z tym, jak wygląda to u naszych zachodnich sąsiadów.
Presja na chrzestnych coraz większa
Chrzestni czują się dziś zobowiązani nie tylko do symbolicznego udziału w uroczystości, ale i do finansowego wsparcia. Dla wielu z nich to niemałe obciążenie.
Nie chciałem wyjść na "dziada", dlatego wcześniej zacząłem ciułać gotówkę. Co miesiąc odkładałem po 300 zł i tak dałem małej 1,5 tys. zł. Wiedziałem, że moja siostra się nieźle wykosztowała na przyjęcie, dlatego czułem się zobowiązany pokryć część wydatków - opowiada "Faktowi" pan Jarosław.
Wiedziałem, że moja siostra dużo wyda na przyjęcie, więc chciałem jej pomóc - dodaje.
Takie myślenie nie jest odosobnione. Standardowa koperta od chrzestnego czy chrzestnej to od 500 do nawet 1500 zł. Zdarzają się jednak przypadki, że zawartość sięga 2000 zł. Goście nie chcą się skompromitować i wolą "dać więcej niż mniej" - nawet kosztem domowego budżetu.

Prezenty komunijne w Niemczech
Tymczasem u naszych sąsiadów zza Odry skala komunijnych wydatków wygląda zupełnie inaczej. Tamtejsze rodziny przywiązują większą wagę do duchowego wymiaru pierwszej komunii niż do oprawy i prezentów.
Osobiście uważam, że to takie typowo polskie - postaw się, a zastaw się. Idę w gości i muszę dać, bo ludzie tyle dają, a po komunii głodują do następnej wypłaty... Masakra - mówi w rozmowie z Interią Polka mieszkająca w Niemczech.
Dzieci zza Odry dostają często symboliczne prezenty: zegarek, medalik czy kartkę z życzeniami i niewielką gotówką. Kwoty są skromne - od 20 do 25 euro, czyli około 80-100 zł. Zdarza się, że chrzestni wręczają równowartość 200-400 zł, a pozostali członkowie rodziny przekazują od 85 do 215 zł. Znajomi dają jeszcze mniej - 20-40 zł. Co więcej, niemieckie poradniki przestrzegają, że zbyt hojny prezent może zostać źle odebrany, jeśli wręcza go ktoś niezbyt bliski dziecku.
Księża biją na alarm: "To wypaczenie święta"
Głos w sprawie rosnącej komunijnej presji zabrał także duchowny. Ks. Janusz Koplewski w rozmowie z "Faktem" nie krył rozgoryczenia.
Wypaczane jest piękne i ważne święto. Jeszcze moment i dzieci będą dostawały samochody. [...] Nie można mieć pretensji do maluchów, bo prezentowy szał nakręcają przecież dorośli - dodał.
Duchowni zwracają uwagę, że pierwotny sens uroczystości zostaje przyćmiony przez oprawę i oczekiwania finansowe. A to może odbić się nie tylko na duchowym przeżyciu dzieci, ale i na relacjach rodzinnych - gdy prezenty stają się polem do rywalizacji, lub wprawiają bliskich w kłopoty finansowe, lub poczucie winy.
Czy w przyszłości Polacy pójdą śladem Niemców i powrócą do symbolicznego wymiaru święta? Na razie nic na to nie wskazuje. Wciąż rządzi zasada: "lepiej dać za dużo niż za mało". Ale coraz więcej osób zaczyna zadawać sobie pytanie, o co tak naprawdę chodzi podczas pierwszej komunii świętej.





































