Wyszukaj w serwisie
polska i świat praca handel finanse Energetyka Eko technologie
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Gastronomia już nie czeka. Po otwarciach wytacza przeciw rządowi najcięższe działa
Radosław Święcki
Radosław Święcki 29.01.2021 01:00

Gastronomia już nie czeka. Po otwarciach wytacza przeciw rządowi najcięższe działa

Gastronomia zapowiada pozew zbiorowy przeciw państwu
eastnews/Piotr Molecki

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Gastronomia pozostanie zamknięta co najmniej do połowy lutego

  • Branża zapowiada pozew zbiorowy przeciw Skarbowi Państwa

  • Dlaczego kolejny termin przedłużenia obostrzeń jest dla branży szczególnie bolesny

Gastronomia zapowiada pozew zbiorowy

Wczorajsza konferencja prasowa ministra zdrowia budziła ogromne zainteresowanie, gdyż przecieki medialne wskazywały najczęściej dwa scenariusze – wprowadzenie na wzór Niemiec i Wielkiej Brytanii głębokiego lockdownu (opublikowanie dzień wcześniej wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie jednej z przesłanek aborcyjnych miałoby tą decyzję nieco „przykryć), bądź częściowe luzowanie obostrzeń.

Sprawdził się ten drugi scenariusz, choć z naciskiem na słowo "częściowa". Zgodnie z nim od przyszłego tygodnia nastąpi ponowne otwarcie sklepów w galeriach handlowych i, co było dość sporą niespodzianką, po trzech miesiącach znikną tzw. godziny dla seniorów, które zarówno podczas pierwszej jak i drugiej fali pandemii budziły spore kontrowersje. Na złagodzenie restrykcji co najmniej do 14 lutego nie mogą natomiast liczyć właściciele lokali gastronomicznych.

Gastronomia zamknięta już dłużej niż podczas pierwszej fali

Przypomnijmy, że znaczące ograniczenie działalności restauracji, kawiarni czy pubów przywrócono 24 października ubiegłego roku (wcześniej podobne ograniczenia obowiązywały od połowy marca do połowy maja zeszłego roku). Od tego dnia lokale nie mogą przyjmować gości, a jedynie dowozić dania, bądź sprzedawać na wynos.

W oczywisty sposób takie ograniczenia są utrudnieniem dla tychże lokali, a część skupiająca się na pracy na miejscu (puby, piwiarnie) nie działa wcale. Przedsiębiorcy liczyli, że rząd zgodzi się na pełne otwarcie gastronomii w ścisłym reżimie sanitarnym. Jak się jednak okazało na otwarcie trzeba będzie poczekać co najmniej do połowy lutego.

Akcja #OtwieraMY popularna w gastronomii. Ale nie poprzestają tylko na niej

Wielu jednak nie chce czekać i już otwiera bądź zapowiada otwarcie swojego biznesu. Na tym jednak nie koniec. Po ogłoszonej wczoraj decyzji rządu Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej (IGPP) zapowiada złożenie w najbliższym czasie pozwu zbiorowego przeciwko Skarbowi Państwa. Przedsiębiorcy zamierzają więc wytoczyć przeciw rządzącym najcięższe działa.

- 1 lutego podpisujemy z kancelarią prawną umowę w tej sprawie, a 31 marca planujemy gotowy pozew złożyć w sądzie - powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową Sławomir Grzyb sekretarz generalny zarządu IGGP.

Do pozwu zbiorowego mają przystąpić głównie przedsiębiorcy, którzy zostali pominięci ze względu na PKD w Tarczy 6.0 - tzw. branżowej i Tarczy PFR 2.0.

Walentynki też bez gastronomii

Sekretarz generalny Izby nie kryje rozczarowania terminem przedłużenia obostrzeń. Mają one obowiązywać do 14 lutego włącznie, co oznacza, że restauracje czy kawiarnie nie będą mogły przyjmować gości w Walentynki, a dotychczas właśnie w takich miejscach pary świętowały Dzień Zakochanych. W tym roku będzie jednak inaczej, co oznacza kolejne straty dla branży.

- Może rządzący chcą wprowadzić nową datę święta zakochanych – nie kryje niezadowolenia sekretarz IGGP, podkreślając, że przesuwanie lockdownu o kolejne dwa tygodnie jest niepoważne i naraża przedsiębiorców na pogłębienie strat.

Sławomir Grzyb nie ukrywa w rozmowie z PAP, że choć do branży docierały spekulacje iż na ponowne otwarcie się na gości nie ma co liczyć do wiosny, to miał nadzieję, że dojdzie do tego szybciej.

- Ale skoro nie są to oficjalne informacje, wielu przedsiębiorców miało nadzieje, że otwarcie nastąpi szybciej. Gdyby od razu zostali uczciwie poinformowani o takim wariancie, to mogliby podjąć decyzje o zlikwidowaniu biznesu i przynajmniej nie popadaliby w długi, aby utrzymywać niefunkcjonujące lokale – tłumaczy sekretarz Izby.