Unijny negocjator ds. Brexitu, Michel Barnier w wydanym wczoraj późnym wieczorem oświadczeniu informował, że po kolejnej turze negocjacji &quot;rozwodowych&quot; istnieją poważne rozbieżności co do wizji przyszłej współpracy między Wspólnotą Europejską, a Wielką Brytanii. Rozmowy mają być kontynuowane w przyszłym tygodniu. - UE oczekuje, że jej stanowisko będzie lepiej rozumiane i szanowane w imię osiągnięcia porozumienia. Potrzebujemy równoważnego zaangażowania ze strony Wielkiej Brytanii. Nadal uważamy, że porozumienie jest możliwe i leży w interesie wszystkich - napisał Barnier, cytowany przez Polską Agencję Prasową.Unia Europejska w sprawie Brexitu jest stanowcza. Jak podkreśla wspólnotowy negocjator, nie będzie partnerstwa gospodarczego bez solidnych gwarancji równego działania i wsparcia spółek przez państwo, tak aby rynek UE był konkurencyjny wobec brytyjskiego. Należy także porozumieć się w sprawie rybołówstwa oraz rozstrzygania sporów między krajami Unii, a Wyspami. Padły także pytania o przyszłość Europejczyków w Wielkiej Brytanii, chodzi głównie o imigrantów zarobkowych z Europy Wschodniej, w tym z Polski.

Brexit - brak wspólnej wizji

W połowie czerwca Boris Johnson, premier Wielkiej Brytanii powiedział, że Londyn nie będzie wnioskował o przedłużenie okresu przejściowego. Przypomnijmy - Zjednoczone Królestwo opuściło UE 31 stycznia. Kraj znajduje się obecnie w tak zwanym okresie przejściowym - potrwa on do końca 2020 roku. Obecnie obie strony starają się wynegocjować umowę w sprawie przyszłych relacji. Na chwilę obecną UK jest poza instytucjami UE, ale ma obowiązek stosowania się do praw obowiązków związanych z byciem w Unii. Do końca 2020 roku Wielka Brytania korzysta także z przywilejów związanych z uczestniczeniem we wspólnym, europejskim rynku. Nie wiadomo dokładnie jak będą wyglądały relacje po zakończeniu tego okresu.Postępy w rozmowach są minimalne. Strony kurtuazyjnie zgodziły się, że potrzebny jest &quot;nowy impet&quot; w negocjacjach. Muszą być one zintensyfikowane, by wyrobić się z podpisaniem umowy o współpracy przed końcem bieżącego roku. Jak podaje portal WNP, atmosfera rozmów do najlepszych nie należy. Londyn skarży się na złą wolę Brukseli, a tak mówi, że to Brytyjczycy nie trzymają się wcześniejszych ustaleń.

Brexit nie będzie przeciągany

Unia Europejska obawia się o zachowanie Wielkiej Brytanii, gdy ta ostatecznie opuści jej szeregi. Wspólnota wyraża zaniepokojenie tym, że władze w Londynie by zyskać przewagę nad konkurencją z innych krajów, mogą obniżać standardy w prawach pracowniczych. Byłoby to mocno rażące wobec obywateli UE, którzy od lat pracują w Wielkiej Brytanii. Związek państw Europy podnosi także kwestie praw konsumentów oraz ochrony środowiska. Unia jest stanowcza - dostęp do naszego rynku w zamian za dostosowanie się Wysp do regulacji Wspólnoty Europejskiej, także tych przyszłych. Na to nie godzą się rządzący nad Tamizą - uważają, że byłoby to zaprzeczeniem brexitu.Patem zakończyły się rozmowy o rybołówstwie. UK chce dostępu do unijnego rynku zbytu, Unia mówi tak, ale pod warunkiem dostępu brytyjskich łowisk na takich samych zasadach jak obecnie. Wywołuje to protesty wsród rybaków, którzy w większości opowiadali się za Brexitem w nadziei na niezależność w swoich działaniach. Ostatnią kwestią, która nie została zamknięta to ewentualne spory między Zjednoczonym Królestwem, a Unią Europejską - kto i na jakich zasadach ma rozstrzygać takie zatargi.

Migranci na Wyspach

6ho6xFGwPVIvZx07pqHA8T_brexit-a-polacy-1593764085.jpg

Kolejna runda negocjacji idzie jak po grudzie. Londyn i Bruksela bez porozumienia ws. brexitu. Co z Polakami na Wyspach?

Sprawa jest dość skomplikowana. Właśnie ważą się losy Polaka mieszkającego od lat w <a href="https://www.biznesinfo.pl/wielka-brytania-050121-ks-lockdown">Wielkiej Brytanii</a>. Mężczyzna w listopadzie ubiegłego roku doznał poważnego urazu, w wyniku którego doznał nieodwracalnego uszkodzenia mózgu. Poszkodowany obecnie pozostaje w śpiączce, a lekarze brytyjscy sugerują odłączenie go od aparatury.Na to rozwiązanie zgodziły się żona i dzieci mężczyzny także mieszkające w Wielkiej Brytanii. Przeciwne temu rozwiązaniu są matka i siostra mieszkające w Polsce oraz druga siostra i jego siostrzenica mieszkające w Wielkiej Brytanii.Konflikt rodzinny zaognił się do tego stopnia, że sprawa trafiła na wokandę Sądu Opiekuńczego. Ten orzekł, że podtrzymywanie mężczyzny przy życiu jest sprzeczne z jego dobrem i interesem. Podobnego zdania są żona oraz dzieci, które uważają, że ten nie życzyłby sobie sztucznego podtrzymywania przy życiu. A co na to strona przeciwna?Matka oraz reszta rodziny uważają, że mężczyzna jako praktykujący katolik opowiadał się za życiem. Był także zwolennikiem naturalnej śmierci, którą nie będzie odłączenie go od aparatury. Gdzie miejsce polskiego i brytyjskiego rządu w tej sprawie?

Wielka Brytania, Polska i dramat rodzinny w tle

&quot;Na polecenie Prezydenta RP Andrzeja Dudy jutro spotkam się z Panią Ambasador Wielkiej Brytanii Anną Clunes w sprawie Polaka w śpiączce znajdującego się w szpitalu w Plymouth&quot; - napisał na swoim Twitterze Krzysztof Szczerski.Nietrudno się domyśleć, że polski rząd stoi po stronie matki oraz sióstr mężczyzny, które optują za podtrzymaniem go przy życiu. Polsat News informuje, że Zbigniew Rau zapewnił, że polskie MSZ robi wszystko, co w jego mocy, aby pomóc naszemu rodakowi.W sprawę mężczyzny zaangażowany jest cały <a href="https://www.biznesinfo.pl/lockdown-170121-pt-restrykcje">aparat państwowy</a>, który chciałby go ściągnąć z Wielkiej Brytanii do Polski. Co więcej, polscy politycy sugerują, że można by kontynuować jego leczenie w szpitalu MSWiA.- Więc sytuacja jest niestety taka, że nie udało się przekonać brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości, ale także lekarzy brytyjskich, że dobro tego pacjenta nakazuje, by podjąć próbę leczenia go w kraju i przetransportowania go tam. Stanowisko wszystkich tych podmiotów brytyjskich jest takie - w naszej kulturze moralnej i prawnej zupełnie niezrozumiałe - że cierpienia chorego związane z chociażby transportem byłyby dużo większe niż oczekiwanie śmierci w brytyjskim szpitalu, przy zapewnieniu oczywiście opieki paliatywnej - mówił Rau cytowany przez Polsat News.Niestety, ale obecnie nie jest wiadome jaki los czeka mężczyznę.

Wielka Brytania zainterweniuje w sprawie Polaka w śpiączce?

Wielka Brytania, Polska i nasz rodak w śpiączce. Kancelaria Prezydenta RP będzie interweniowała.

1zH9zZsrnaLD5RJoipjoct_lozka-szpitalne-pixabay-1662222-1610905873.jpg

Kancelaria Prezydenta interweniuje w ambasadzie Wielkiej Brytanii. Chodzi o Polaka w śpiączce

Książę Harry złożył pozew przeciwko dwóm brytyjskim tabloidom - The Sun i Daily Mirror. Rzeczniczka Pałacu Buckingham potwierdziła, że w sądzie złożono roszczenia „dotyczące nielegalnego przechwytywania wiadomości poczty głosowej”. Jednocześnie odmówiła podania dodatkowych szczegółów w tej sprawie. Nie podano, kiedy domniemane przestępstwo związane ze zhakowaniem telefonu księcia miało mieć miejsce, ale dziennikarz stacji BBC, który zajmuje się sprawami rodziny królewskiej przypuszcza, że sprawa ma związek ze skandalem podsłuchowym z początku pierwszej dekady XXI wieku.Informacja o pozwie pojawiła się zaledwie kilka dni po tym, jak książę Harry rozpoczął ostry atak na brytyjskie media tabloidowe. “Mail on Sunday&quot; miał nielegalnie opublikować prywatny list jego żony Meghan Markle do jej ojca, co również poskutkowało pozwem od rodziny królewskiej.W emocjonalnym oświadczeniu wydanym na początku tego tygodnia książe Harry twierdził, że brytyjska prasa tabloidowa prowadzi kampanię oszczerstw przeciwko Meghan, która jest niemalże identyczna do tej, które 20 lat temu wymierzona była wymierzona przeciwko jego matce księżnej Dianie. Książę mówił, że obawia się, że „historia się powtórzy”. -Widziałem, co się dzieje, gdy ktoś, kogo kocham, zostaje upokorzony do tego stopnia, że ​​nie jest już traktowany ani postrzegany jako prawdziwa osoba” - powiedział. „Straciłem matkę i teraz patrzę, jak moja żona pada ofiarą tych samych potężnych sił”. Księżna Diana ścigana przez paparazzich zginęła w wypadku samochodowym w 1997 roku. Wcześniej z powodu problemów małżeńskich i oszczerstw pisanych przez pracą cierpiała na depresję i zaburzenia odżywiania.<a href="https://lelum.pl/iberion-praca/">Grupa mediowa IBERION. Stawiamy na rozwój, ambicję, innowacyjność</a>

Książę Harry walczy z tabloidami

2pK92AAtq2PcRP8v3oVrzU_biznes-info-640x433.png

Książę Harry znowu wytoczył proces dwóm gazetom. Powód jest dość zaskakujący

Zwany już &quot;brytyjskim Trumpem&quot; Boris Johnson zapowiedział także renegocjację tzw. backstopu czyli mechanizmu awaryjnego dla Irlandii Północnej. Nie otrzymał jednak pozytywnej odpowiedzi w sprawie swoich dążeń ze strony Unii Europejskiej. Politycy unijni odpowiedzieli jedynie, że nie mają zamiaru renegocjować umowy w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, jak informuje Business Insider Polska. Przypomnijmy, że sprawa granicy Irlandii z Irlandią Północną była jednym z najcięższych problemów do rozwiązania podczas brytyjsko-unijnych rozmów dotyczących brexitu. Irlandczycy, podobnie zresztą jak Szkoci, nie chcą bowiem wyjścia z Unii.Zaostrzony kurs wobec Unii Europejskiej, czy to ze strony słów Johnsona czy wynikający z faktu, jakich ludzi dobrał sobie do współpracy, może nie opłacić się Johnsonowi na dłuższą metę. Partia Konserwatywna ma pikujące poparcie w brytyjskim społeczeństwie, a niechęci do niej pełno ze strony nie tylko antybrexitowców, ale także zwolenników brexitu. Szczególnie jednak napięcia rosną po stronie państw członkowskich Zjednoczonego Królestwa - Szkocji czy Irlandii Północnej, które opierają się wyjściu z Unii Europejskiej.Fakt, że Johnson chciał renegocjować backstop wskzuje nie tylko, że ma inne podejście do granicy irlandzko-irlandzkiej niż Theresa May, ale także, iż nie liczy się ze zdaniem Irlandczyków, a niewątpliwie również nie przemawia do niego także opór Szkotów. Na razie trudno wyrokować z większą dozą pewności, dokąd zaprowadzi Wielką Brytanię kadencja Johnsona, jednakże pewne jest, że jego rządy nie zapowiadają się na okres spokoju, stabilizacji i kompromisu. Ale może nas zaskoczy.

Boris Johnson rozsadzi Wielką Brytanię?

Plany Johnsona mogą doprowadzić do rozpadu Wielkiej Brytanii

Caroline Duddridge mieszka w walijskim Cardiff. W 2015 roku zmarł mąż kobiety i wówczas ta postanowiła, by organizując wigilijną kolację, pobierać opłaty od krewnych i dzięki temu odciążyć swój budżet. Opłatę za udział w spotkaniu należy przelać na konto Caroline najlepiej do początku grudnia (wcześniej można było dostarczyć pieniądze w formie gotówki, ale to było bardziej chaotyczne). Stawka za gościa zależy od jego wieku i sytuacji zawodowej — dorośli płacą 15 funtów (ok. 79 zł), wnuki mające ponad 5 lat — 2,5 funta (ok. 13 zł), a jeszcze młodsze dzieci mogą jeść za darmo.Kobieta przyznała w rozmowie z BBC, że jej propozycja wzbudziła różne odczucia w gronie rodzinnym. Niektórzy określili ją wręcz jako sknerę, ale przyjaciele Caroline są zdania, że podział kosztów wigilijnych jest dobrym rozwiązaniem.To bardzo uczciwe. Nie chcę zarabiać, robię to tylko po to, żeby mieć trochę pomocy w kosztach — tłumaczyła mieszkanka Cardiff w rozmowie z BBC.

Niektórzy mówią, że jest sknerą

Caroline gości swoją rodzinę u siebie w dniach od 24 do 26 grudnia. W tym czasie przygotowuje różne specjały. Jest m.in. bufet kanapkowy, kolacja z indykiem, pieczeń orzechowa i kilka deserów do wyboru. Zakup jedzenia na te trzy dni kosztuje organizatorkę 300 funtów, czyli ok. 1600 zł.Kobieta ma nadzieję, że wprowadzona przez nią tradycja dzielenia kosztów zostanie kiedyś przejęta przez jej wnuki.

Za 3 dni płaci 300 funtów

Wikipedia, autor: Przykuta - Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=1496271

1W0V0QTql4PCLpSizWfwb2_Wigilia_potrawy_554.jpg

Brytyjka pobiera pieniądze od krewnych, którzy spędzają u niej święta. Tłumaczy, że to uczciwe

Spółka LTD (limited company) to nic innego jak spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Funkcjonuje ona w oparciu o brytyjskie regulacje, ale z dobrodziejstw, które za sobą niesie, mogą korzystać również Polacy. To wszystko dzięki Konwencji między Rzecząpospolitą Polską a Zjednoczonym Królestwem Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej w sprawie unikania podwójnego opodatkowania i zapobiegania uchylaniu się od opodatkowania w zakresie podatków od dochodu i od zysków majątkowych, podpisaną w Londynie dnia 20 lipca 2006 r.

Czym jest spółka LTD?

Prowadząc spółkę limited  nie masz obowiązku posiadania kasy fiskalnej, ale to tylko jedno z wielu udogodnień przewidywanych przez brytyjskie prawo. Spółka LTD ma własną osobowość prawną. Oznacza to, że podmiotem, z którym klienci zawierają umowę, jest spółka, a nie wspólnicy. Ogranicza to więc odpowiedzialność udziałowców za długi spółki. Limited company może być prowadzona zdalnie, z dowolnego miejsca na świecie.

Kolejną zaletą jest opodatkowanie według prawa brytyjskiego. Twój dochód, lub twoich
wspólników, wypłacany jako pensje dyrektorskie może być opodatkowany zgodnie ze
stawkami obowiązującymi na Wyspach. Oznacza to, że przysługuje Ci kwota wolna
od podatku dochodowego w wysokości 12 500 GBP, a do kwoty 8 788 GBP nie musisz odprowadzać składek na ubezpieczenie. Możliwość opodatkowania wynagrodzenia dyrektorów w ten sposób reguluje artykuł 15. Konwencji. Kwota wolna nie dotyczy jednak dochodów samej spółki. Te opodatkowane są stawką 19 proc.

Jakie korzyści daje prowadzenie spółki LTD?

Limited company jest dobrym rozwiązaniem, jeśli charakter twojej działalności spełnia pewne warunki niezbędne do czerpania pełnych korzyści wynikających z tego rodzaju spółki. Spółka LTD będzie doskonałym rozwiązaniem na przykład dla freelancerów i osób prowadzących działalność niewymagającą przyjmowania klientów w biurze. Nie musisz przy tym być obywatelem ani rezydentem Wielkiej Brytanii! Jeżeli chcesz wykorzystać wszystkie jej zalety, nie powinieneś mieć jednak zakładu na terenie Polski. W rozumieniu wspomnianej Konwencji, zakład „oznacza stałą placówkę, przez którą całkowicie lub częściowo prowadzona jest działalność przedsiębiorstwa”. W szczególności chodzi o siedzibę za rządu, filię, biuro, fabrykę, warsztat lub miejsce wydobywania zasobów naturalnych; szczegółowo reguluje to artykuł 5. Konwencji w sprawie unikania podwójnego opodatkowania z 2006 r.

Kiedy warto zdecydować się na prowadzenie spółki LTD?

Spółkę limited może założyć każdy Polak, jednak należy spełnić określone warunki. Przede wszystkim działalność nie może być prowadzona w zakładzie (biurze, fabryce, warsztacie) umiejscowionym w kraju innym niż Wielka Brytania. Prowadzenie spółki LTD warto więc rozważyć w sytuacji, gdy nie musisz mieć bezpośredniego, fizycznego kontaktu z klientem. Warto również zauważyć, że do założenia limited company nie musisz mieć statusu rezydenta Wielkiej Brytanii.

Kto może ją założyć?

4PfVFEEHso7VqbVxNzmLqs_entrepreneur-1340649_1920.jpg

Spółka LTD dla każdego - czym jest limited company i kto może ją założyć?

Nowa kopalnia Wooddhouse Colliery ma powstać w hrabstwie Cumbria w północno-zachodniej Anglii. Pierwszą zgodę na budowę kopalni wydali w marcu 2019 roku radniu z Cumbri, jeszcze w tym samym roku rząd ówczesnego premiera Borisa Johnsona nie zgłaszał uwag - dopiero na początku 2021 roku rząd zawiesił jej budowę w kontekście konferencji klimatycznej ONZ (COP26). Teraz jednak jest zgoda rządu na budowę kopalni, podaje Interia.Docelowo miałoby wydobywane 2,5 mln ton węgla koksującego rocznie do 2049 r. Operatorem kopalni jest firma West Cumbria Mining (WCM). Operator wskazuje, że węgiel ma być wykorzystywany w okolicznych hutach i zakładach chemicznych - pozwoliłoby to ograniczyć import, ponadto kopalnia umożliwi stworzenie 500 nowych miejsc pracy.Ostatnią działającą  głębinową kopalnię węgla - Kellingley Colliery w hrabstwie North Yorkshire - zamknięto w 2016 r.

W Wielkiej Brytanii powstanie nowa kopalnia węgla

W dokumencie końcowym COP znalazł się zapis, że węgiel jest kluczowym źródłem kryzysu klimatycznego. Po raz pierwszy w procesie Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu (UNFCCC) pojawia się informacja o wycofywaniu z węgla oraz nieefektywnych dotacji na paliwa kopalne. Ponadto wezwano narody świata do wdrażania technologii i strategii politycznych, które mają przyspieszyć przejście na niskoemisyjne systemy energetyczne. Konferencja ta odbyła się w 2021 roku, czyli jeszcze przed agresją Rosji na Ukrainę.Rządowy komitet doradczy ds. zmian klimatu (UKCCC) zwraca uwagę, że 85 procent węgla produkowanego przez nową kopalnię będzie eksportowane. Potencjalni odbiorcy węgla podali, że raczej nie będą go wykorzystywać w dużej ilości, natomiast Wielka Brytania nie ustaje w walce ze zmianami klimatu.

Konferencja klimatyczna w Glasgow

Komornik prędko zajął 3 tys. dodatku węglowego, który nie podlega pod egzekucje.

9pLF0NjqrwzvdQWOQkmZu_Węgiel.jpg

Wielka Brytania otwiera pierwszą od 35 lat głębinową kopalnię węgla

Sojusz na linii Wielka Brytania-Polska-Ukraina miałby przeciwdziałać zagrożeniu rosyjskiemu i działać w imię europejskiego bezpieczeństwa. Serhij Sołodki, ekspert cytowany przez forsal.pl utrzymuje, że sojusz ma logiczne podwaliny. Wielka Brytania sprzedaje broń na Ukrainie, a Polsce zależy na stabilności przy wschodniej granicy. Według brytyjskiej stacji sojusz był już zapowiedziany przez brytyjską minister MSZ Liz Truss 21 stycznia w Australii. Niewykluczone, że do sojuszu zdecydują się dołączyć także inne kraje ze wschodniej flanki NATO.

Sojusz zapobiegający działaniom Rosji 

4IvS2HZAm2bIadHL8hWUuk_london-eye-g677a21cf0_1920.jpg

BBC: Sojusz Wielka Brytania - Polska - Ukraina możliwy już za chwilę 

- Niech nie będzie wątpliwości dotyczących konsekwencji dzisiejszego głosowania: to oznacza, że parlament jest o krok od zrujnowania jakiegokolwiek porozumienia, jakie moglibyśmy wypracować w Brukseli, bo jutrzejsza ustawa przekazuje Unii Europejskiej kontrolę nad negocjacjami. Nie chcę wyborów i opinia publiczna nie chce wyborów, ale jeśli Izba Gmin zagłosuje jutro za tą ustawą, to naród będzie musiał wybrać, kto pojedzie 17 października (termin następnej Rady Europejskiej - PAP) do Brukseli, aby rozwiązać tę sytuację i poprowadzić kraj naprzód - grzmiał cytowany przez Bankier.pl Johnson tuż po głosowaniu.Zwycięstwo opozycji z wtorku wiąże władzy ręce. Rząd będzie musiał bowiem w środę obradować nad wnioskiem opozycji o blokadę bezumownego brexitu. Co więcej, opozycja wnioskuje także o przedłużenie czasu na brexit do 31 stycznia 2020 roku, jeśli do 19 października rządowi brytyjskiemu nie uda się wypracować nowego porozumienia z Brukselą. Wszystko wskazuje na to, że opozycyjne partie przejęły inicjatywę.Johnson w takim wypadku może robić dwie rzeczy - albo będzie realizował politykę zwycięzców ze szkodą dla swojej partii, albo ulegnie i odejdzie. Może oczywiście także starać się podburzać przeciwko opozycji, ale na dłużsżą metę nawet część zwolenników Konserwatystów ma go dość. Środa będzie jednak kluczowa, jeśli chodzi o starcia ws. brexitu.

Brexit bez umowy nie przejdzie. Co z wnioskiem o wcześniejsze wybory

Johnson pokonany ws. brexitu. Wniosek o przedterminowe wybory

Brexitowa procedura zakończy się wraz z końcem tego roku. Takie stanowisko przedstawił premier Wielkiej Brytanii na poniedziałkowej wideokonferencji z przewodniczącym Rady Europejskiej Charles&#39;em Michelem, przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen oraz szefem Parlamentu Europejskiego Davidem Sassolim na temat postępów w negocjacjach dotyczących przyszłych stosunków między UE i Zjednoczonym Królestwem. Okres przejściowy to czas, w którym obie strony starają się wynegocjować późniejsze warunki współpracy i ukształtować wspólną rzeczywistość po Brexicie. Wielka Brytania nie będzie wnioskować o jego przedłużenie, a okres przejściowy zakończy się wraz z 31.12.2020 r. Negocjacje prowadzone w związku z Brexitem nie przynoszą większych rezultatów. Obie strony zarzucają sobie brak dobrej i zmianę warunków gry - pisze money.pl.

Brexit bez zmian

Brexit i koronawirus obciążyły gospodarkę Wielkiej Brytanii. Kilka dni temu podano informację o tym, że brytyjskie PKB w trakcie pandemii spadło o więcej procent niż prognozowali eksperci. Unia Europejska obawia się, że Wielka Brytania zacznie stosować dumping cenowy i chcąc zyskać przewagę konkurencyjną, będzie obniżać standardy w zakresie praw pracowniczych, ochrony środowiska czy praw konsumenckich. Unia Europejska chce, aby Wielka Brytania w zamian za dostęp do unijnego rynku, dostosowała się do unijnych regulacji. Kwestie sporne pojawiają się także w przypadku rybołówstwa - podaje rmf24.pl.Między stronami pozostają do uregulowania takie kwestie jak rozstrzyganie ewentualnych sporów między UE, Wielką Brytanią. Ponadto, kilka dni temu Wielka Brytania wycofała się z  wycofała się z planów nałożenia pełnych kontroli granicznych na import towarów z UE z dniem 1 stycznia 2021 r. Będą wprowadzane stopniowo i później niż planowano. Brexitowe negocjacje utrudniane są przez fakt, że obie strony obecnie skupiają się na pandemii koronawirusa.

Brexit w cieniu koronawirusa

Brexit odbędzie się bez przedłużania okresu przejściowego. Brexit nastąpi wraz z końcem tego roku.

1nfHP6BpXselffQ7oXzycu_brexit-pixabay-stux-1592247293.jpg

Brexit jednak bez zmian. Koronawirus nie zmieni zasad wyjścia Wielkiej Brytanii z UE

Co jednak poszło nie tak? Dlaczego Tesco, które 4 lata temu świętowało 20-lecie obecności w Polsce nagle zostało zmuszone do redkucji ilości sklepów z 450 do niemalże 350? Jak tłumaczy Andrzej Faliński, ekspert ws. rynku detalicznego, to mniejsze dyskonty stoją za krachem w Tesco. Ich agresywna ekspansja, fakt, że trafiły w gusta Polaków, a także zaostrzenie się warunków na rynku doprowadziły do spadku znaczenia Tesco w Polsce.Fatalna także okazała się podjęta kilka lat temu decyzja o obniżeniu profilu marki, skierowaniu oferty do mniej wymagającego odbiorcy - podsumowuje Faliński.

Co stoi za kryzysem Tesco w Polsce?

Teraz okazuje się jednak, że Tesco szykuje podwyżki dla swoich brytyjskich pracowników. Jak wynika z informacji przekazanych przez Bankier.pl, pensja pracowników sklepów i centrów dystrybucyjnych wzrośnie o ponad 10% w dwóch etapach. Z drugiej strony zostanie im zabrana premia roczna w maksymalnej postaci 3,5%.Pierwszy etap podwyżki będzie miał miejsce we wrześniu, kiedy pensja wzrośnie z 8,42 funtów za godzinę do 9 funtów za godzinę. Płaca w Tesco zrówna się wówczas z tą znaną Brytyjczykom z Lidla. Następnie, po ponad 12 miesiącach, w 2020 roku stawka wzrośnie o kolejne 30 pensów do 9,30 funtów. Wówczas pracownicy Tesco będą mogli mówić o atrakcyjniejszej stawce niż ta, którą proponuje im sieć Aldi (9,10 funtów) czy Sainsbury&#39;s (9,20 funtów).

Tesco w Polsce zamyka, w Wielkiej Brytanii sypnęło funtami

W Polsce Tesco zamyka sklepy, na Wyspach daje podwyżki

To nie pierwsze przegrane przez Johnsona głosowanie, przypomina Money.pl. Premier we wtorek poległ po raz pierwszy, po czym ogłosił, że złoży wniosek o przedterminowe wybory do parlamentu. Tego samego dnia utracił też większość w Izbie Gmin, kiedy to jeden z jego deputowanych, Philip Lee przeszedł do ław opozycji i opowiedział się za proeuropejskimi Liberalnymi Demokratami.Johnson ma jednak jeszcze jednego asa w rękawie. Premierowi przysługuje &quot;królewska prerogatywa&quot;, która pozwala mu na ogłoszenie wyborów, a potem zmienienie ich terminu. Jeśli więc Johnson zauważy, że opozycja zbiera się do obalenia jego rządu przez wotum nieufności, które po utracie większości może go obalić, sam ogłosi wybory, a potem przesunie ich termin poza 31 października. Tak, by samemu wciąż mieć jeszcze jakieś ostatnie słowo.

Brexit na twardo zablokowany. Johnson ma jednak jeszcze jednego asa

Twardy brexit zablokowany. Johnsonowi pozostała ostatnia deska ratunku

Jak pisze portal onet Johnson kontaktował się z Tuskiem w poniedziałek wieczorem i wtedy to poinformował szefa Rady Europejskiej, że nie jest zwolennikiem backstopu i preferuje alternatywne rozwiązania, jednak nie wyjawił jakie. W konsekwencji na granicy krajów może powstać chaos. Jak zaznacza rzeczniczka Komisji Europejskiej Natasha Bertaud list jaki Johnson wysłał do Brukseli, nie zawiera żadnego ani prawnego ani operacyjnego rozwiązania jak nie dopuścić do powrotu granicy na Irlandii. Backstop przygotowany jest na wypadek wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez porozumienia co do dalszych relacji pomiędzy Brukselą i Londynem. Ma on zapewnić otwartą granicę pomiędzy Irlandią a Irlandią Północną na wypadek opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię.

Johnson rozmawiał z Tuskiem

Tusk ostro o pomysłach Borisa Johnsona dotyczących brexitu

Jak ujawnił Gove, ekipa Johnsona wciąż liczy na to, że politycy unijni zgodzą się na renegocjowanie umowy dotyczącej brexitu i Brytyjczycy będą mogli podyktować warunki na nowo. Jednakże muszą mieć inne możliwości, jak właśnie Brexit na twardo, czyli bez jakiejkolwiek umowy.Ciągle mamy nadzieję, że zmienią zdanie, ale musimy działać zgodnie z założeniem, że tak nie będzie. Wyjście bez umowy jest teraz bardzo realne i musimy się upewnić, że jesteśmy gotowi - skomentował sprawę Gove.Brytyjskie media wskazują, że nastroje w rządzie Johnsona są naprawdę bojowe. &quot;Sunday Times&quot; donosi, iż Cummings miał przekazać współpracownikom, że dostał zadanie &quot;przeprowadzenia brexitu za wszelką cenę&quot;. Johnson natomiast ma być gotowy na zawieszenie działań parlamentu lub przeprowadzenie wcześniejszych wyborów, by to zrobić. I choć sam Johnson przekonuje, że twardy brexit jest &quot;ogromną szansą ekonomiczną&quot;, to brytyjscy ekonomiści ostrzegają, że sytuacja po opuszczeniu Unii Europejskiej ma wyglądać całkiem odwrotnie.

Brexit na twardo coraz bliżej

Johnson nie chce czekać. Twardy brexit coraz bliżej

Wielka Brytania w dalszym ciągu walczy z koronawirusem. Pierwsze kroki w celu zahamowania dalszego rozprzestrzeniania się koronawirusa zostały podjęte w Leicester w środkowej Anglii. Od wtorku ponownie zamknięto tamtejsze sklepy poza tymi oferującymi podstawowe artykuły życia codziennego. Od czwartku przestaną funkcjonować także szkoły. Władze Wielkiej Brytanii odradzają podróżowanie do i z Leicester, ponieważ to własnie w tym mieście odnotowano 10 proc. wszystkich zakażeń zarejestrowanych w ubiegłym tygodniu - podaje bankier.plRedakcja Sky News donosi, że blokadą zostaną objęte kolejne miasta, dzielnice a nawet hrabstwa w Wielkiej Brytanii. Na liście sporządzonej przez resort zdrowia pojawiło się kilka dzielnic Londynu m.in. Westminster, gdzie mieści się parlament i ministerstwa, Kensington and Chelsea, Hammersmith and Fulham i Ealing z dużą mniejszością polską. Zamknięte mają być także dzielnice Brent, Harrow czy Tower Hamlets, w których duży odsetek ludności stanowią mniejszości etniczne.

Wielka Brytania wprowadza częściowy lockdown

Poza dzielnicami Londynu blokada ma dotyczyć także całych miast m.in Bradford, Sunderland, Gateshead, York, Portsmouth i Wigan oraz hrabstw: Derbyshire, Gloucestershire i Suffolk. Wszystko dlatego, że zdecydowaną większość mieszkańców stanowią mniejszości etniczne, które według analiz są bardziej narażone na zgon w razie infekcji koronawirusem.Ten sam argument był powodem, dla którego zamknięto Leicester. Jest to bowiem miasto z najwyższym odsetkiem mniejszości spośród wszystkich miast w Wielkiej Brytanii (28 proc. mieszkańców ma korzenie indyjskie). Niekorzystne warunki mieszkaniowe i przeludnienie sprzyjają rozwojowi koronawirusa.

Kolejne miasta w Wielkiej Brytanii mają zostać zamknięte

W Wielkiej Brytanii zakażonych jest niemal 315 tys. osób. Z powodu COVID-19 zmarło już prawie 44 tys. obywateli. Kolejny etap luzowania obostrzeń w Wielkiej Brytanii jest zaplanowany na 4 lipca, kiedy to ponownie otwarte zostaną m.in. restauracje, puby, salony fryzjerskie czy hotele. Jednak wiele wskazuje na to, że luzowanie restrykcji prawdopodobnie nie będzie dotyczyło całej Wielkiej Brytanii.W ostatnich dniach Internet obiegły zdjęcia, na których widać jak Brytyjczycy tłumnie gromadzą się na plażach w Bournemouth i Sandbanks. Urlopowicze zachęceni do wypoczynku nad wodą nie przestrzegali zasady dwumetrowego dystansu społecznego. Ta kluczowa restrykcja pandemicznego reżimu sanitarnego zostanie zmodyfikowana od niedzieli - obywatele będą musieli zachować odstęp 1 metra.

Mimo tłumów nad morzem Wielka Brytania zniesie część obostrzeń, ale nie wszędzie

Wielka Brytania ponownie zamknie niektóre miejscowości

1vj75wORtWT4GktABmkJCX_pjimage-6-1593631950.jpg

Aż 36 miejscowości w Wielkiej Brytanii może zostać zamkniętych. Złe wiadomości dla pracujących

Po Brexicie przetasowaniu w relacjach Wielkiej Brytanii z Unią Europejską uległ praktycznie każdy aspekt. Jak się okazuje, mieszkający na Wyspach obcokrajowcy także muszą złożyć stosowne wnioski, które dotychczas nie były im potrzebne.Sprawa dotyczy przede wszystkim Polaków, których w Wielkiej Brytanii mieszka ponad 815 tys. Każdy z nich musi złożyć wniosek o przyznanie statusu osoby osiedlonej, aby uniknąć ewentualnych problemów i zalegalizować w pełni swój pobyt.Z danych brytyjskiej komisji parlamentarnej odpowiedzialnej za uporządkowanie kwestii osiedleńców wynika, że 150 tys. osób może nie zdążyć złożyć wniosku do 30 czerwca br. Oznacza to, że grożą im problemy wynikające z zatrudnienia, zakwaterowania, a nawet deportacja.

Wielka Brytania porządkuje osiedlonych

Osoby potwierdzające swój długoletni pobyt w Wielkiej Brytanii chwytają się wszelkich możliwych sposobów. Polacy mieszkający na Wyspach wspominają, że ludzie przynoszą nawet pamiątkowe bilety na prom sprzed kilkudziesięciu lat.Pan Mateusz, Polak mieszkający w Wielkiej Brytanii tłumaczy, że to urzędnicy decydują o losach osiedleńców. Problemem w przypadku uzyskania statusu osoby osiedlonej jest również fakt związany z brakiem informacji na temat terminów dotyczących składania wniosków.Brytyjski minister ds. migracji Kevin Foster tłumaczył, że rząd chce dotrzeć do wszystkich osiedlonych. Podkreślił, że jest to ostatni moment na złożenie dokumentów, a w przypadku jakichkolwiek problemów można zasięgnąć pomocy odpowiednich instytucji.Status osiedlonego można uzyskać mieszkając w Wielkiej Brytanii nieprzerwanie od pięciu lat. W innym przypadku nadawany jest status tymczasowego osiedleńca, który może zostać zmieniony po upływie odpowiedniego czasu.Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na redakcja@biznesinfo.pl

Polacy w Wielkiej Brytanii muszą się spieszyć

Fot. Piotr Molecki/East News, Warszawa, 11.04.2021. Sloneczny weekend w Warszawie. Bulwary nad Wisla.

6LXRjzu3vL0GBoCxNelkiY_tlum-polacy-bulwary-eastnews-piotr-molecki.jpg

Mieszkasz na Wyspach? Pamiętaj o złożeniu wniosku o status osiedlonego, to już ostatni moment

Szczyt G7 w Kornwalii zakończył się w niedzielę 13 czerwca. Gospodarzem wydarzenia był premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. Poza nim na szczyt G7 przybyli: Emmanuel Macron (prezydent Francji), Yoshihide Suga (premier Japonii), Mario Draghi (premier Włoch), Justin Trudeau (premier Kanady) i Angela Merkel (kanclerz Niemiec). Tegoroczny szczyt G7 był wyjątkowy, ponieważ pierwszy raz amerykańskiej delegacji przewodził nowy prezydent Joe
Biden.Na szczyt G7 przybyli także przedstawiciele Unii Europejskiej - Charles Michel (przewodniczący Rady Europejskiej) i Ursula von der Leyen (szefowa Komisji Europejskiej). Do dyskusji zaproszono również delegacje Indii, Korei Południowej i Australii.Szczyt G7 to nie tylko otwarte dyskusje na najważniejsze tematy, lecz także rozmowy kuluarowe. Brytyjski dziennik „The Telegraph”, który powołuje się na źródła rządowe, donosi, że w rozmowa między Emmanuelem Macronem a Borisem Johnsonem przybrała nieoczkiwany obrót.Z ustaleń gazety wynika, że Johnson zapytał Macrona, co zrobiłby, gdyby sądy we Francji zablokowały dostawy kiełbas z Tuluzy do Paryża. Prezydent Francji miał ocenić to porównanie jako nieadekwatne, zaznaczając, że Tuluza i Paryż są częścią jednego państwa. Tym samym, Macron spotkał się zarzutami, że sugeruje, jakoby Irlandia Północna nie wchodziła w skład Wielkiej Brytanii.Do tej kontrowersyjnej sytuacji odniósł się premier Zjednoczonego Królestwa w wywiadzie dla „Sky News”. Johnson powiedział, że niektórzy przywódcy państw unijnych „powinni wbić sobie do głowy”, że Wielka Brytania to jedno państwo.Na reakcję Paryża nie trzeba było długo czekać. Portal gazeta.pl donosi, że Pałac Elizejski postanowił wytłumaczyć słowa Macrona. Z komunikatu wynika, że prezydent Francji miał na myśli fakt, że Irlandia Północna znajduje się na wyspie. Dlatego też uznał porównanie Tuluzy i Paryża z sytuacją Irlandii Północnej po brexicie za nietrafione.

Szczyt G7: Macron starł się z Johnsonem. Poszło o geografię

Mimo tego nieporozumienia zarówno Macron, jak i Johnson zaliczą szczyt G7 do udanych. Strony zgodziły się co do tego, że potrzebne jest zacieśnienie relacji między Francją a Wielką Brytanią. - Nie uzależniano tego od protokołu w sprawie Irlandii Północnej - tłumaczył rzecznik premiera Zjednoczonego Królestwa.Onet podaje, że prezydent Francji jest jednym z najbardziej zagorzałych krytyków dążeń konserwatywnego rządu do zmieniania niewygodnych dla Brytyjczyków zapisów umowy. Problemem jest fakt, że mimo brexitu Irlandia Północna de facto pozostała na unijnym rynku towarów, co obecnie rodzi problemy z przepływem produktów. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami towary wysyłane do Irlandii Północnej z innych obszarów Zjednoczonego Królestwa mają podlegać kontrolom. Teraz Brytyjczycy próbują obrócić te ustalenia na swoją korzyść, ponieważ już od lipca część produktów nie będzie mogła trafić z Londynu do Belfastu, mimo że są częścią jednego państwa.

Francja i Wielka Brytania liczą na reset

Joe Biden z pewnością na długo zapamięta szczyt G7 w Kornwalii nie tylko dlatego, że był to jego debiut w nowej roli. Wirtualna Polska donosi bowiem, że delegacja USA zaliczyła wpadkę podczas pierwszego spotkania z królową Elżbietą II.Joe Biden i jego małżonka Jill przybyli na szczyt G7 po tym, jak pojawiła się królowa. Tymczasem protokół królewski wskazuje, że to członkowie rodziny królewskiej powinni wkroczyć na to wydarzenie jako ostatni. Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na redakcja@biznesinfo.pl

Szczyt G7 z wpadką USA

5nvwNUlfnKsBQwrtyz8IIE_pjimage (89).jpg

Szczyt G7 zakończony ostrą wymianą zdań. Macron starł się z Johnsonem

Polacy na emigracji mogą mieć problem z pozostaniem na Wyspach. Jak podaje gazeta, nadchodzący wielkimi krokami brexit “nie oznacza jeszcze trzęsienia ziemi” dla obywateli Unii Europejskiej, którzy mieszkają na Wyspach. Od 1 lutego zaczyna się okres przejściowy, dzięki któremu zostanie zachowana swoboda przepływu osób pomiędzy UE a Wielką Brytanią. Ma to potrwać 11 miesięcy.“DGP” wskazuje, że warunkiem pozostania na terenie Wielkiej Brytanii po skończeniu okresu ochronnego jest otrzymanie statusu osoby osiedlonej. “Z danych brytyjskiego resortu spraw wewnętrznych (Home Office) za grudzień 2019 roku wynika, że do tej pory wniosek o nadanie statusu takiej osoby złożyło ponad pół miliona naszych rodaków. To najwięcej spośród wszystkich 27 europejskich narodowości mieszkających w Wielkiej Brytanii. Ale też polska mniejszość licząca 905 tys. osób jest tam największa. To oznacza sporą niepewność dla 393 tys. polskich obywateli, którzy nadal nie złożyli dokumentu do Home Office” - czytamy w “DGP”.

Emigracja w drugą stronę?

Według szacunkowych danych przytaczanych przez “DGP” w sumie na Wyspach mieszka 3-3,6 mln obywateli Unii Europejskiej. “Do tej pory wnioski złożyło ponad 2,7 mln osób. Wynika z tego, że nawet 900 tys. osób może mieć powody do zmartwienia” - pisze dziennik.“DGP” przypomina, że status osoby osiedlonej zostanie przyznany, jeżeli wnioskujący udowodni, że mieszka na Wyspach od przynajmniej pięciu lat. Natomiast ci, którzy mieszkają tam krócej, otrzymują status tymczasowy.

Polacy na emigracji mogą mieć problem

Ale brexit to na tyle skomplikowana operacja, że potrzebny jest czas, by uregulować wiele kwestii, m.in. obecności osób na emigracji. Dlatego osoby mieszkające w Wielkiej Brytanii dostały więcej czasu na to, by podjąć decyzję o swoim dalszym pobycie. Deklaracje o przyznanie statusu osoby osiedlonej można składać do 30 czerwca 2021 roku.

Jest jeszcze trochę czasu

Czeka nas fala powrotów do kraju. 400 tys. Polaków bez prawa pozostania na Wyspach

Wyniki badania są jednoznaczne - większość Szkotów jest za opuszczeniem unii, która łączy ich kraj z Anglią, Walią i Irlandią Północną. 46% respondentów opowiedziało się za niepodległością, a 43% wskazywało na pozostanie w unii. Jeśli jednak dodać do wyników osoby bez wyrobionego w sprawie zdania oraz tych, którzy odmówili udziału w badaniu, przewaga secesjonistów rośnie z 3 punktów procentowych do 4 punktów procentowych - 52% do 48%.Czy referendum niepodległościowe będzie jednak miało miejsce? Wspomniana wizyta Borisa Johnsona w Edynburgu miała być dowodem, że nowy premier Wielkiej Brytanii dba o każdy z krajów tworzących unię. Jednakże Johnson nie cieszy się estymą wśród Szkotów, którym pozostanie w Unii Europejskiej leży na sercu. Bankier.pl wskazuje natomiast na rosnące dążenia secesjonistyczne nie tylko wśród zwykłych szkotów, ale także szkockicj władz.Nicola Sturgeon, szefowa szkockiego rządu autonomicznego, od miesięcy apeluje o przeprowadzenie referendum niepodległościowego w Szkocji. Podkreśla bowiem, że brexit do góry nogami wywróci sytuację w Wielkiej Brytanii, dlatego też Szkoci powinni móc &quot;obrać swój kurs i wybrać swoją przyszłość&quot;. Słyszeć o tym nie chce Johnson, który wskazuje, że referendum z 2014 roku, kiedy Szkoci opowiedzieli się za unią z Londynem, rozwiązało kwestię na najbliższe pokolenie.

Brexit podkręca szkockie dążenia do secesji

Szkoci są niezadowoleni z Brexitu. Pojawiają się głosy o opuszczeniu Wielkiej Brytanii

Jednak opozycja i rozłamowcy z Partii Konserwatywnej już zapowiedzieli, że wniosek zgodnie utopią. Chodzi przede wszystkim o to, by najpierw zmusić Johnsona do wykonania politycznych decyzji parlamentu, z którymi ten się nie zgadza, a dopiero następnie, kiedy ten zostanie już upokorzony, przeprowadzenie wyborów.Jest jeszcze druga sprawa, nawet ważniejsza od pierwszej. Jak podaje Forsal.pl, przedterminowe wybory mogłyby pogłębić jeszcze bardziej i tak już narastający problem. Okazuje się bowiem, że nie ma żadnej konfiguracji formacji politycznych, która dałaby radę przejąć w Wielkiej Brytanii władzę. To doprowadziłoby prosto do kolejnych wyborów, a zanim sytuacja by się znormalizowala, minęłoby sporo czasu.Na przełożeniu brexitu zyskać mają Partia Pracy orad Liberalni Demokraci. Jeśli bowiem Wielka Brytania będzie po 31 października wciąż w Unii Europejskiej, poparcie dla Partii Konserwatywnej będzie malało na rzecz poparcia dla Partii Brexitu. Mogą wykorzystać to Torysi i Lib-Demsi, których poparcie utrzymuje się kolejno w obrębie 30% i 20% i zbudować za kilka tygodni własny rząd.

Brexit wykańcza wszystkie formacje polityczne

Brexit związał wszystkim ręce. Żadna partia nie sięgnie po władzę

Z rejestru interesów finansowych posłów wynika, że tylko w listopadzie Boris Johnson otrzymał ponad 750 tys. funtów jako honoraria za trzy wygłoszone przemówienia, informuje portal forsal.We wpisie dotyczącym jednego z honorarium podano, że wynagrodzenie w wysokości 277 723 funty za przemówienie dla firmy zajmującej się bankowością inwestycyjną było za dziewięć godzin pracy. Oznacza to, że za godzinę pracy były premier otrzymał 31 tys. funtów. Ta kwota i tak jest wyższa niż roczne zarobki przeciętnego pracownika w Wielkiej Brytanii.Mało tego, wpisy dotyczące dwóch pozostałych wynagrodzeń pokazują, że firmy, dla których wygłaszał przemówienia, zapewniły Johnsonowi wyżywienie, a także transport i zakwaterowanie. Ponadto w październiku Boris Johnson wygłosił przemówienie do Rady Agentów i Brokerów Ubezpieczeniowych, za co otrzymał 276 tys. funtów. Oznacza to, że w ciągu trzech miesięcy od opuszczenia stanowiska na samych przemówieniach Boris Johnson zarobił 1 030 780 funtów.  Brytyjscy posłowie poza wynagrodzeniem mogą także otrzymywać darowizny i prezenty, mają jednak obowiązek zgłaszać je do rejestru interesów.

Znaczące zarobki za przemówienia

Wygłaszanie przemówień przez osoby będące autorytetami w różnych dziedzinach nie jest czymś nowym. Przykładowo międzynarodowa sieć CSA, która organizuje prelekcje, ma w swojej bazie prawie 6 tys. nazwisk. Przemówienia wygłaszają byli politycy, ekonomiści, a także sportowcy i podróżnicy. W Polsce prelegentom płaci się od 8 do 30 tys. zł za występ, natomiast w krajach zachodnich za jedno przemówienie mówca może otrzymać nawet 20 tys. euro.

Zarobki prelegentów

3dgAqgvuCpi1XaTehQKPig_pjimage-25-1609847914.jpg

Boris Johnson zarobił ponad milion funtów w trzy miesiące. Wygłaszał przemówienia

Podczas gdy Polacy powoli zapominają o pandemii i w zależności od zainteresowań żyją innymi sprawami (a dzieje się wiele, począwszy od afery z e-mailami, po Euro 2020), to w Wielkiej Brytanii sytuacja epidemiczna znów jest bardzo trudna, a statystyki dotyczące nowych zakażeń koronawirusem budzą niepokój.W czwartek odnotowano ok. 11 tys. nowych przypadków zachorowań, najwięcej od 19 lutego br. Szacuje się, że na Wyspach obecnych jest ok. 25 wariantów koronawirusa, najgroźniejszy to wariant Delta, odpowiedzialny za ok. 90 proc. nowych zakażeń. Trudna sytuacja epidemiczna w Wielkiej Brytanii powoduje m.in. że niemożliwe jest wykluczenie jej z listy niebezpiecznych destynacji. 
Eksperci nie mają wątpliwości, że obecna sytuacja negatywnie odbija się również na wartości funta, który osiągnął najniższy od początku maja poziom względem dolara (1,3855). 
Jak podaje za Bloombergiem serwis Forsal.pl, specjaliści spodziewają się, że niekorzystna tendencja będzie się utrzymywać. W ich ocenie istnieje ok. 20 proc. szans na to, że w najbliższym czasie wartość brytyjskiej waluty spadnie do 1,20 dolara, czyli poziomu najniższego od marca zeszłego roku. Na niekorzystny kurs funta jak podaje Forsal.pl wpłynęło również m.in. zaostrzenie polityki monetarnej przez Fed, ale też niespodziewany majowy spadek wolumenu sprzedaży towarów, zarówno w sieci, jak i w tradycyjnych sklepach (w kwietniu odnotowano bezprecedensowy wzrost na poziomie 9,2 proc.). 

Zdaniem ekspertów spadek wartości sprzedaży w handlu to pokłosie m.in. ponownego otwarcia lokali gastronomicznych. 

Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na redakcja@biznesinfo.pl

Kurs funta poniżej oczekiwań

5N9pqnpMVpmGqkVqn5rPq9_funt pix moneycortex.jpg

Funt brytyjski szybuje w dół. Złożyło się na to kilka czynników

Co gromadzą Brytyjczycy? Przede wszystkim wspomnianą żywność, ale także napoje i lekarstwa. Zdecydowanie najczęściej Brytyjczycy stawiają na jedzenie, za czym opowiedziało się 74% badanych osób. Na drugim miejscu są lekarstwa - 50%, a napoje zamykają podium z wynikiem 46%. Wartość zapasów, które zrobili Wyspiarze, firma usług finansowych Premium Credit w Londynie wyliczyła na 4 mld funtów, czyli około 4,3 mld euro. Eksperci w dziedzinie ekonomii wskazują, że zachowanie Wyspiarzy jest w sumie racjonalne. W wyniku bezumownego brexitu dostawy z kontynentu opóźnią się przez odprawy celne, które wrócą na granicach Wielkiej Brytanii.Co ciekawe, zapasy zwiększają nie tylko zwykli Brytyjczycy, ale także firmy. Popularna na Wyspach sieć pizzeri Domino\\&#39;s zapowiedziała oficjalnie w ubiegłym tygodniu, że w związku z Brexitem zwiększy swoje zapasy. Wynika to, jak podaje Interia.pl, z faktu, że 1/3 produktów potrzebnych do wyrobu pizzy, jak sos pomidorowy i ananasy, firma sprowadza z kontynentu.

Brexit straszy Brytyjczyków głodem

Brexit przeraża Brytyjczyków. Wyspiarze w strachu gromadzą jedzenie

&quot;Gazeta Wyborcza&quot; w jednym ze swoich artykułów informowała, że Brytyjczycy coraz częściej mówią o zbyt drogim utrzymaniu angielskiej monarchii. Dwa lata temu na angielską monarchię przeznaczono niemal 73 mln funtów, a to nie koniec wydatków.Kilkaset milionów funtów kosztuje utrzymanie pałaców i ich remonty. Średnio jeden Brytyjczyk płaci ok. 5 mln funtów na angielską monarchię.Jednocześnie eksperci podkreślają, że Windsorowie są największą atrakcją turystyczną Wielkiej Brytanii. Zyski z monarchicznej turystyki są wyższe niż utrzymanie rodziny królewskiej. Nie słabnie poparcie dla angielskiej monarchii, które wynosi ok. 80 proc.,ale czy jest możliwe utrzymanie tego wyniku, gdy Elżbiety II zabraknie?

Angielska monarchia tylko dzięki królowej?

Clive Irving, dziennikarz i autor książki &quot;The Last Queen. Elizabeth II&#39;s Seventy Year Battle to Save the House of Windsor&quot; [&quot;Ostatnia Królowa. Siedemdziesiąt lat walki Elżbiety II o to, by ocalić Dom Windsorów&quot; - red.] cytowany przez &quot;Dziennik Gazetę Prawną&quot; tłumaczy, że Elżbieta II będzie ostatnią królową, bowiem po niej nie ma żadnych kobiet w kolejce do tronu. Dodaje, że bez niej angielska monarchia może nie przetrwać. - Rozpocznie się bardzo wnikliwe przyglądanie się monarchii, przyglądanie, jakiego dotąd nie było - tłumaczy. Zdaniem dziennikarza książę Karol nie ma szans na stworzenie takiej samej aury wokół siebie jak Elżbieta II. Księcia popiera zaledwie 35 proc. Brytyjczyków, a część z nich nie może wybaczyć zachowania wobec Królowej Ludzkich Serc, księżnej Diany.Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na redakcja@biznesinfo.pl

Angielska monarchia i jej los po śmierci Elżbiety II

5lOond7J6k3temvau31OiG_EN_00137122_0112.jpg

Angielska monarchia w sporych problemach

O sprawie informuje portal bankier.pl, który powołuje się na PAP. Dotychczas brytyjski paszport miał kolor bordowy, co wynikało z przynależności Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej. Jednak po opuszczeniu Wspólnoty zdecydowano się na powrót do paszportów w kolorze niebieskim, które były w użyciu od 1921 roku do 1988 roku.

Paszport brytyjski znów niebieski

Minister spraw wewnętrznych Priti Patel stwierdziła, że opuszczenie Unii Europejskiej daje Wielkiej Brytanii “wyjątkową sposobność, by ukształtować własną drogę w świecie”, a niebieskie paszporty znów będą częścią tożsamości narodowej Brytyjczyków. Nowy brytyjski paszport ma być najbardziej zaawansowanym technologicznie dokumentem, a przy tym przyjaznym dla środowiska.Ponowne wprowadzenie niebieskiego paszportu ma także symboliczny wymiar. Oczekiwali tego zwolennicy opuszczenia Unii Europejskiej. Decyzja o zmianie wzoru zapadła w grudniu 2017 roku, jeszcze za rządów premier Theresy May.

Niebieski paszport symbolem zmian

Wprowadzenie nowych paszportów nie oznacza, że posiadacze bordowych dokumentów będą musieli je wymienić. Można się nimi posługiwać zgodnie z terminem ważności. Do lata paszporty mają być wydawane w dwóch kolorach, jednak już bez napisu “Unia Europejska”.Kolor nie jest jedyną zmianą w brytyjskim paszporcie. Tylna okładka będzie również miała swój własny symboliczny wzór - wytłoczone kwiatowe symbole Anglii, Irlandii Północnej, Szkocji i Walii. Nowe, niebieskie paszporty będą wydawane już od marca 2020 roku.

Nowy paszport już od marca

W Polsce ruszy nowa produkcja paszportów jednego z najpotężniejszych państw świata. Już tego lata

- Szkocja jest teraz krajem w momencie tworzenia historii – oceniła szefowa rządu Nicola Sturgeon, inaugurując coroczną konferencję Szkockiej Partii Narodowej (SNP). Jej zdaniem Szkocja jeszcze nigdy nie była tak blisko odłączenia się od Wielkiej Brytanii.- Niepodległość jest w zasięgu wzroku - a dzięki jedności celu, pokory i ciężkiej pracy nigdy nie byłam tak pewna, że ją zdobędziemy. Naród szkocki ma prawo wybrać swoją przyszłość. Skoncentrujmy teraz wszystkie nasze wysiłki na tym, żebyśmy stworzyli lepszy kraj, na który to i przyszłe pokolenia zasługują – przekonywała Sturgeon.Choć w tej chwili rząd koncentruje się na zwalczaniu pandemii to deklaruje, że nie zignoruje proniepodległościowych tendencji, które są coraz bardziej zauważalne w społeczeństwie. - Szkocja musi być również gotowa na to, co nastąpi później – oceniła szefowa rządu.Zdaniem Sturgeon niepodległa Szkocja będzie charakteryzowała się przede wszystkim sprawnie działającą gospodarką opartą na tworzeniu miejsc pracy i sprawiedliwości. To dwa kluczowe zagadnienia, na których należy skupić się w ramach wychodzenia z koronakryzysu i tworzeniu nowej państwowości.Portal bankier.pl podaje, że Szkocja ma postawić także na inwestycje w usługi publiczne, aby zniwelować dysproporcje społeczne. - Możemy przezwyciężyć ubóstwo, nierówności i stać się liderami w walce z kryzysem klimatycznym – przyznała.

Szkocja na drodze do porzucenia Wielkiej Brytanii

Z punktu widzenia SNP i jej niepodległościowych dążeń kluczowe będą wybory do parlamentu Szkocji zaplanowane na maj 2021 r. Zdaniem przedstawicieli tej partii zwycięstwo w elekcji będzie tożsame z poparciem obywateli dla nowego referendum.Jakie są sondażowe szanse na wygraną SNP? Dość wysokie, choć na referendum musi wyrazić zgodę także rząd w Londynie. Na ten moment premier Boris Johnson odmawia przeprowadzenia kolejnego referendum, argumentując, że głosowanie przeprowadzone w tej sprawie w 2014 r. miało być ostatnim w tym pokoleniu.Jednak na przestrzeni sześciu lat nastroje społeczne zdecydowanie się odmieniły. W 2014 r. Szkocja za rządów premiera Alexa Salmonda również próbowała odłączyć się od Wielkiej Brytanii. Ostatecznie 55 proc. obywateli opowiedziało się za pozostaniem w Zjednoczonym Królestwie.Portal bankier.pl podaje, że ostatnie sondaże na temat niepodległości Szkocji wskazują na przewagę zwolenników koncepcji odłączenia. W jednym, październikowym badaniu padł nawet rekord (58 proc. za niepodległością Szkocji). Szefowa rządu oznajmiła, że ewentualne referendum niepodległościowe powinno odbyć się tuż po inauguracji nowej kadencji parlamentu Szkocji.Z czego wynikają te antybrytyjskie nastroje w Szkocji? Rzeczpospolita wskazuje na dwa główne czynniki. Po pierwsze, <a href="https://www.biznesinfo.pl/brexit-070920-pt-boris-johnson-ultimatum-ue">Szkocja nie popierała brexitu i jako część Zjednoczonego Królestwa traci na opuszczeniu Unii Europejskiej.</a> Po drugie, w dalszym ciągu nie słabną głosy krytyki wobec <a href="https://www.biznesinfo.pl/lockdown-311020-sw-wielka-brytania">polityki zwalczania pandemii realizowanej przez premiera Johnsona.</a>

Szkocja podejmie kolejną próbę w referendum?

6PbtEDkFm1m8pUbbBU9f5B_pjimage-54-1606734603.jpg

W Europie planują powstanie kolejnego kraju. Już w 2021 roku

W Polsce drugi lockdown to być może perspektywa tygodnia (zasugerował to podczas dzisiejszej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki), w Anglii to już tylko kwestia godzin, bowiem ponowne zamrożenie gospodarki rozpocznie się w czwartek 5 listopada, co premier Boris Johsnon ogłosił w minioną sobotę. Lockdown ma potrwać do środy 3 grudnia, czyli niemal miesiąc.W ciągu tego miesiąca mieszkańcy Anglii nie będą mogli opuszczać miejsca zamieszkania, za wyjątkiem nielicznych uzasadnionych przyczyn, a osoby z różnych gospodarstw domowych nie będą mogły się spotykać w zamkniętych przestrzeniach. W związku z lockdownem zamknięte będą restauracje, bary i puby, a także sklepy z wyjątkiem tych, które sprzedają artykuły pierwszej potrzeby. W odróżnieniu od wiosennego lockdownu zamknięte nie będą natomiast szkoły i uniwersytety.Brytyjczycy jak informuje powołując się na „The Guardian” Bankier.pl w przededniu lockdownu podobnie jak wiosną zaopatrują się w zapasy gotówki. Potwierdzają to przywołane przez dziennik dane sieci Link z których wynika, że pod koniec ubiegłego tygodnia wypłacono z rachunków bankowych łącznie niemal 175 mln funtów. To średnio o 27 proc. więcej niż zazwyczaj Brytyjczycy wypłacają w niedzielę.Początek tego tygodnia był z kolei rekordowy pod względem sumy łącznych wypłat pieniędzy z bankomatów. W poniedziałek wypłacono łącznie aż 238 mln funtów. To wartość o 26 proc. wyższa niż zwyczajowa suma wypłat w tym dniu tygodnia. Portal zauważa, że jest to również najwyższa suma wypłat od 16 marca, czyli początku pierwszego lockdownu w tym kraju.1. <a href="https://www.biznesinfo.pl/zus-041120-sw-e-wizyty">ZUS z dumą wprowadzał nowe rozwiązanie. Jednak efekt decyzji był nie do przewidzenia</a>2. (<a href="https://wtv.pl/protest-041120-mh-godek">https://wtv.pl/protest-041120-mh-godek</a> &quot;Godek &quot;wyjaśniła&quot;, kto przychodzi na protesty kobiet. Później posunęła się jeszcze dalej&quot;)3. <a href="https://www.biznesinfo.pl/leczenie-domowe-041120-pm-walka-z-covid">Do szpitali się nie dostaniemy, wchodzi więc nowa strategia walki z COVID 19. Rząd nie ma wyboru</a>W okresie pierwszego lockdownu, jak przypomina Bankier.pl wartość wypłat z bankomatów spadła o ok. 60 proc., co było efektem nie tylko przestawienia się na płatność kartą, ale też brakiem dostępu do maszyn, które w wielu przypadkach dostępne są wewnątrz placówek handlowych i usługowych.Tuż przed ponownym lockdownem Brytyjczycy, jak mówi cytowany przez portal dyrektor strategii w Link  Graham Mott szykują nie tylko zapasy gotówki, ale też ubrań, wyposażenia domowego i innych dóbr trwałych w związku z czym ruszyli na zakupy.

Od jutra lockdown

Premier Boris Johsnon ogłosił drugi lockdown w sobotę 31 października, a miesiąc wcześniej w wywiadzie dla BBC polityk stwierdził, że najbliższe miesiące pandemii będą bardzo ciężkie, a poprawy należy spodziewać się dopiero na wiosnę. - Muszę wam powiedzieć, z całkowitą szczerością, że będzie ciężko aż do świąt Bożego Narodzenia, może nawet dłużej - powiedział premier Wielkiej Brytanii.- Jeśli porozmawiacie z naukowcami, wszyscy są praktycznie zgodni co do tego, że do wiosny sprawy będą wyglądać diametralnie inaczej i będziemy w innym świecie, to jest normalny cykl takiej pandemii – dodał.Przypomnijmy, że od początku pandemii na koronawirusa w Wielkiej Brytanii zachorowało ponad 1 mln osób. Z powodu wirusa zmarło ponad 47 tys. osób.

„Będzie ciężko do świąt”

6lg5ittyA9VM2NahoPaTFU_londyn-kolejki-en-1604508833.jpg

Anglicy też szykują się na lockdown. Ustawiają się w kolejkach za jedną rzeczą

Jak informuje Business Insider, szkocka wioska położona jest niecałe dwie godziny jazdy samochodem od Glasgow. Wioska położona jest nad brzegiem jeziora, a legenda głosi, że po dziś dzień nawiedza ją duch byłej mieszkanki, Damę z Lawers. Wioska ma 1,3 ha ziemi. Jej nabywca Zyska prywatną plażę, ruiny budowli z XVII wieku, kawałek lasu i prawa do połowu na jeziorze Loch Tay. Wioska znajdująca się w Szkocji wyceniona została na 173 tys. dolarów.Kobieta, która rzekomo nawiedza wioskę słynęła ze swoich proroczych słów. Portal przypomina o historii o statku napędzanym parą.

Szkocja i nawiedzona wieś 

Wieś w Szkocji od lat pozostaje wyludnioną. Z informacji wynika, że w 1841 r. zamieszkiwało ją jedynie 17 osób, w 1891 r. było ich 7, a w 1926 r. kompletnie opustoszała. Po dziś dzień nie ma chętnych na jej zakup. Jak wskazuje pewna podróżniczka, która odwiedziła miejsce - The Old Village of Lawers jest czarująca. Przez znikomą ilość ludzi, wioska może okazać się wspaniałym miejscem dla introwertyków.Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na redakcja@biznesinfo.pl