Partner serwisu None
Partner serwisu None
biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat O nas
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Praca > Inspektor PIP z mocą sędziego? Biznes ostrzega przed chaosem
Artykuł Sponsorowany
Artykuł Sponsorowany 14.11.2025 15:30

Inspektor PIP z mocą sędziego? Biznes ostrzega przed chaosem

Inspektor PIP z mocą sędziego? Biznes ostrzega przed chaosem
Fot. Konfederacja Lewiatan

Projekt ustawy dający Państwowej Inspekcji Pracy prawo do przekształcania umów B2B w umowy o pracę wywołał burzę. Konfederacja Lewiatan bije na alarm, mówiąc o groźbie chaosu prawnego, ingerencji w swobodę gospodarczą i paraliżu przedsiębiorców.

Inspektor jak sąd? Kontrowersyjna władza w rękach urzędnika

Od przyszłego roku Państwowa Inspekcja Pracy może zyskać bezprecedensowe uprawnienia. Na biurka partnerów społecznych trafił projekt ustawy, który przyznaje inspektorom PIP prawo do wydawania decyzji administracyjnych o istnieniu stosunku pracy. Oznacza to, że inspektor mógłby samodzielnie przekształcić umowę cywilnoprawną, w tym popularny kontrakt B2B, w umowę o pracę. To fundamentalna zmiana, bowiem dotychczas, aby zakwestionować formę zatrudnienia, PIP musiała skierować powództwo do sądu powszechnego i to sąd ostatecznie rozstrzygał spór.

Propozycja ta budzi ogromne kontrowersje po stronie pracodawców. Konfederacja Lewiatan w swoim stanowisku określa projekt jako bardzo kontrowersyjny. Główne obawy wyjaśnił mecenas Robert Lisicki, dyrektor Departamentu Pracy w Konfederacji Lewiatan: 

Po pierwsze, mamy ogromne obawy przed przyznaniem jednemu urzędnikowi prawa do władczego decydowania, czy mamy do czynienia z umową o świadczenie usługi, czy umową o pracę oraz tak naprawdę stanowienia o treści tej umowy o pracę, bo inspektor pracy będzie również opisywał w decyzji wynagrodzenie, czas pracy, rodzaj pracy i tak dalej.

Zdaniem Lisickiego, jest to daleko idąca ingerencja w stosunki zobowiązaniowe, które dotychczas pozostawały w gestii sądów. Lewiatan podkreśla, że takie rozwiązanie nieproporcjonalnie ingeruje w swobodę działalności gospodarczej, gwarantowaną przez Konstytucję. Organizacja zaznacza, że projektodawca nie wykazał, jaki ważny interes publiczny uzasadnia tak drastyczne ograniczenie swobody zawierania umów.

Chaos prawny i biznesowa niepewność. Skutki "z automatu"

Drugi, równie poważny zarzut, dotyczy niepewności prawnej i gospodarczej, jaką wygeneruje nowe prawo. Problem w tym, że ocena, czy dana współpraca nosi znamiona stosunku pracy, jest skomplikowana i niejednoznaczna. Mecenas Lisicki zwraca uwagę, że często sprawy te wymagają dokładnego zbadania faktów i mają charakter mieszany – zawierają zarówno elementy charakterystyczne dla stosunku pracy, jak i swobodę typową dla umów cywilnoprawnych. To powoduje, że to nie są sprawy łatwe do rozstrzygania.

Tę tezę potwierdzają dotychczasowe statystyki sądowe. Jak podaje Konfederacja Lewiatan, w latach 2022–2024 inspektorzy pracy skierowali 94 powództwa o ustalenie istnienia stosunku pracy dla 106 osób. Sądy przychyliły się do stanowiska PIP tylko w 32 przypadkach (z czego 7 to ugody). Podobne dane przytoczył mec. Lisicki, wskazując, że mniej niż jedna trzecia spraw zainicjowanych przez PIP kończyła się po myśli inspekcji. To dowodzi, że sądy bardzo często mają inną ocenę niż inspektorzy.

Projekt zakłada jednak, że decyzja inspektora będzie miała rygor natychmiastowej wykonalności. Oznacza to, że przedsiębiorca będzie musiał "z automatu" traktować daną osobę jak pracownika – odprowadzać składki, podatki, udzielać płatnych urlopów – jeszcze przed rozpatrzeniem odwołania przez sąd. Tymczasem, jak szacuje Lisicki, postępowanie odwoławcze w dwóch instancjach może potrwać około trzech, czterech lat. 

Stwarza to absurdalną sytuację: firma przez lata ponosi koszty, a po czterech latach sąd może stwierdzić, że inspektor nie miał racji. I jak teraz odwrócić te skutki, które już miały miejsce tak naprawdę, szczególnie po stronie przedsiębiorców – pytał retorycznie Lisicki.

Ryzyko dotyczy też samych osób samozatrudnionych. Projekt dopuszcza wydanie decyzji z mocą wstecz (ex-tunc). Inspektor będzie mógł ocenić, że osoba prowadząca działalność gospodarczą przez ostatnie sześć czy siedem lat, w rzeczywistości była na umowie o pracę. Skutkiem byłaby konieczność odwrócenia wszystkich rozliczeń i wystawionych faktur z tego okresu. Biorąc pod uwagę skalę zjawiska – ZUS mówi o 1,8 mln osób na działalności gospodarczej – Lisicki ostrzega, że sądy zostaną zalane odwołaniami. Wystarczy, że inspektor wejdzie do firmy współpracującej z 200 osobami na B2B i wyda 200 decyzji.

Uelastycznić Kodeks Pracy, zamiast karać za elastyczność

Pracodawcy przyznają, że problem tzw. fikcyjnego samozatrudnienia istnieje. Konfederacja Lewiatan deklaruje otwartość na rozmowę o ograniczaniu nadużyć. Zasadniczy problem polega jednak na tym, że projektodawca nie zadał sobie trudu, by zdiagnozować przyczyny popularności umów cywilnoprawnych.

Tylko! Znowu wracam do projektu ustawy: czytając uzasadnienie do projektu ustawy, nie ma tam żadnej wzmianki, jaka jest diagnoza projektodawcy, gdzie on diagnozuje te problemy z umowami prawa cywilnego. Jest mowa tylko o rozwiązaniu, natomiast nie ma żadnej pogłębionej analizy, dlaczego jest tak, a nie inaczej – punktował Robert Lisicki.

Dodał, że nie wiadomo, z jakim rodzajem umów i w których sektorach autorzy projektu chcą walczyć.

Zdaniem Lewiatana, zamiast wprowadzać represyjne i niepewne mechanizmy, dyskusję należy zacząć od uelastycznienia Kodeksu Pracy. Często to właśnie jego archaiczna sztywność wypycha ludzi w kierunku B2B. Jednym z głównych zarzutów wobec etatu jest brak elastyczności w organizacji czasu pracy. Lisicki podał przykład studentki-recepcjonistki, która chciałaby pracować rano, potem iść na uczelnię i wrócić po południu. Przy umowie o pracę wdrożenie takiego przerwanego czasu pracy jest praktycznie niemożliwe.

Organizacja proponuje szersze spojrzenie, obejmujące też dyskusję o obciążeniach podatkowo-składkowych. Jednocześnie pracodawcy zgadzają się, że sama Inspekcja Pracy wymaga wzmocnienia. Robert Lisicki przyznał, że PIP to chyba najmniej zdigitalizowana instytucja w porównaniu do ZUS czy organów skarbowych. Proponowane w projekcie ucyfrowienie, jak kontrole zdalne, elektroniczna wymiana dokumentacji czy zdalne przesłuchania, to kierunek, który zdaniem biznesu realnie zwiększyłby efektywność inspekcji. To jednak nie to samo, co przyznanie inspektorom uprawnień, które dotąd zarezerwowane były wyłącznie dla niezawisłych sądów.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: