„ETF-y były naturalnym wyborem” – ekspert o inwestowaniu przy dużej rodzinie
Współczesne wyzwania związane z posiadaniem dużej rodziny coraz częściej redefiniują podejście do zarządzania finansami osobistymi i strategii inwestycyjnych. Zmiana priorytetów, ograniczona dostępność czasu oraz rosnące zobowiązania sprawiają, że wielu inwestorów musi na nowo poukładać swoje cele i sposób ich realizacji.
O tym, jak posiadanie czwórki dzieci wpłynęło na jego decyzje finansowe – od rezygnacji z aktywnego inwestowania na rzecz ETF-ów, po podejście do złota – opowiedział Artur Wiśniewski z Atlas ETF, jeden z czołowych ekspertów w dziedzinie inwestowania pasywnego. Materiał powstał na podstawie wywiadu przeprowadzonego przez Macieja Wapińskiego (BiznesInfo.pl).
Dzieci – motywacja czy przeszkoda w inwestowaniu?
Posiadanie dużej rodziny w istotny sposób zmienia perspektywę finansową. Z jednej strony dzieci są silnym impulsem do budowania majątku i zabezpieczania przyszłości, z drugiej – generują liczne ograniczenia operacyjne.
Artur Wiśniewski przyznaje, że chęć zapewnienia dzieciom bezpieczeństwa finansowego jest jednym z jego głównych celów inwestycyjnych, co znajduje odzwierciedlenie również w ogólnopolskich badaniach.
Jednocześnie dzieci są – jak podkreśla ekspert – finansowym paradoksem.
– Dzieci są największą motywacją do inwestowania, zmiany podejścia i zarabiania więcej, ale jednocześnie największą przeszkodą w tym, żeby to się wydarzyło. Kluczowa jest alokacja czasu – zauważa Wiśniewski w rozmowie z BiznesInfo.pl.
To właśnie brak czasu sprawia, że aktywne inwestowanie staje się coraz trudniejsze do pogodzenia z codziennymi obowiązkami.
Mimo to, jak zaznacza Wiśniewski, bilans jest jednoznaczny:
– Dzieci zdecydowanie nie pomagają w inwestowaniu, bo ich utrzymanie kosztuje pieniądze, ale zdecydowanie poprawiają jakość życia. Więc mimo wszystko – polecam – podsumowuje z uśmiechem.
Gdy czas staje się kosztem – przejście na ETF-y
Ograniczenia czasowe wynikające z życia rodzinnego miały bezpośredni wpływ na zmianę strategii inwestycyjnej Artura Wiśniewskiego. Początkowo jego portfel był zarządzany aktywnie, a osiągane wyniki były – jak sam przyznaje – nawet nieco lepsze od indeksów. Z czasem jednak pojawiła się refleksja nad rzeczywistym kosztem takiego podejścia.
– Kiedy któregoś dnia przeliczyłem, ile czasu mi to zajmuje i uwzględniłem ten dodatkowy koszt, okazało się, że te wyniki nie były już aż tak rewelacyjne – mówi ekspert.
To właśnie ta kalkulacja przesądziła o zmianie podejścia. Aktywne analizowanie spółek, szczególnie wzrostowych, wymagało zbyt dużego zaangażowania czasowego.
– Przestałem analizować spółki i zajmować się stock pickingiem. Powiedziałem sobie: „Okej, nie mam na to czasu – ETF jest dla mnie idealnym rozwiązaniem” – przyznaje Wiśniewski.
Dziś trzon jego portfela stanowią instrumenty pasywne, które pozwalają realizować długoterminowe cele przy minimalnym nakładzie czasu. Aktywną część inwestowania ograniczył do obszarów bardziej spekulacyjnych, takich jak kryptowaluty, gdzie – jak podkreśla – liczy się relacja czasu do potencjalnego zysku.
Najpierw cel, potem portfel
Jedną z kluczowych lekcji, jakie Artur Wiśniewski wyniósł ze swojej drogi inwestycyjnej, było zrozumienie znaczenia jasno określonego celu. Początkowo jego działania były chaotyczne – bez konkretnego horyzontu i odpowiedzi na pytanie „po co inwestuję”.
– Dopiero kiedy zacząłem się nad tym mocniej zastanawiać, doszedłem do podejścia, w którym zaczynam od tego, co chcę osiągnąć i jaki jest mój cel, a dopiero potem dopasowuję portfel tak, żeby ten cel zrealizować – podkreśla.
Dla Wiśniewskiego są to dziś przede wszystkim dwa filary: zabezpieczenie emerytury oraz przyszłości dzieci. Takie podejście porządkuje proces inwestycyjny i pozwala uniknąć przypadkowych decyzji pod wpływem emocji lub chwilowych trendów rynkowych.
Złoto papierowe czy fizyczne? Dywersyfikacja zamiast emocji
W rozmowie nie zabrakło również wątku złota, które w okresach niepewności geopolitycznej cieszy się szczególną popularnością. Artur Wiśniewski podkreśla jednak, że kluczowe jest zrozumienie, po co inwestor sięga po ten surowiec.
Ekspert nie ma problemu z inwestowaniem w tzw. „papierowe złoto”, czyli instrumenty ETC notowane na giełdzie.
– Nie kupuję tego jako fizycznego zabezpieczenia. Moim celem jest wyłącznie dywersyfikacja portfela i w tym kontekście jest to dla mnie po prostu wygodniejsze i bardziej podzielne niż złoto fizyczne – wyjaśnia.
Jednocześnie rozumie argumenty zwolenników posiadania kruszcu w formie fizycznej:
– Mogę zrozumieć osoby, które chcą mieć złoto fizyczne – schowają je do kieszeni, coś się wydarzy, wyjeżdżają i mają je przy sobie. Złoto papierowe pozostaje jednak tylko papierowe – zauważa.
Dla własnych potrzeb inwestycyjnych Wiśniewski pozostaje jednak przy rozwiązaniach giełdowych, traktując złoto jako element uzupełniający, a nie fundament portfela.
Ostrożność wobec finansowych „game changerów” demografii
W końcowej części rozmowy pojawił się temat demografii i potencjalnej roli instrumentów finansowych, takich jak IKE czy IKZE, w poprawie sytuacji demograficznej w Polsce. Artur Wiśniewski podchodzi do tych koncepcji z wyraźnym dystansem.
– Wydaje mi się, że programy umożliwiające inwestowanie z myślą o dzieciach nie będą żadnym „game changerem”. Szczerze mówiąc, nie przeceniałbym ich znaczenia – ocenia.
Jego zdaniem problem demografii ma charakter kulturowy i globalny, a nie wyłącznie finansowy. Zamiast szukać przełomowych rozwiązań systemowych, ekspert rekomenduje skupienie się na podstawach: inwestowaniu w siebie, budowaniu oszczędności i przygotowaniu się na przyszłość, w której praca zawodowa nie będzie już możliwa.
Jak pokazują jego własne doświadczenia – zarówno zawodowe, jak i rodzinne – stabilność finansowa daje elastyczność w podejmowaniu życiowych decyzji, ale rzadko bywa ich główną przyczyną. Decyzje o rodzinie, podobnie jak o inwestowaniu, często zapadają na styku rozsądku, emocji i okoliczności, których nie da się w pełni zaplanować.
Źródło: BiznesInfo