Uwielbiana w Polsce marka modowa zamyka sklep. Towar wyprzedają za ułamek ceny
Polska marka znana z odświeżania stylistyki PRL-u w swojej odzieży i akcesoriach zamyka jeden ze swoich krakowskich lokali, co zelektryzowało fanów i stało się głośnym sygnałem dla całego sektora małych, lokalnie produkujących przedsiębiorstw. Firma, której wzornictwo opiera się na sentymentalnym nawiązaniu do Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, musiała podjąć decyzję o optymalizacji kosztów i restrukturyzacji. Właściciele otwarcie mówią o ogromnej presji kosztowej.
Dlaczego małe polskie firmy stoją pod ścianą?
Wiele małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce, zwłaszcza te opierające swoją działalność na lokalnej produkcji, mierzy się z coraz większymi wyzwaniami, które zagrażają ich dotychczasowemu modelowi biznesowemu. Rosnące koszty operacyjne, trudności w konkurowaniu ceną z globalnymi sieciami oraz brak wystarczającego wsparcia systemowego sprawiają, że firmy te stają w obliczu konieczności restrukturyzacji i optymalizacji, aby utrzymać się na rynku.

Jednym z najpoważniejszych problemów, z jakimi mierzą się małe przedsiębiorstwa, jest drastyczny wzrost kosztów produkcji i prowadzenia działalności. Właściciele marek opartych na lokalnym wytwarzaniu otwarcie przyznają, że koszty te w ostatnich latach poszybowały w górę. Przykładowo, koszt wyprodukowania koszulki zbliża się obecnie do jej detalicznej ceny sprzed dekady. Przykładem tych problemów jest decyzja właścicieli polskiej marki o zamknięciu jednego ze swoich lokali.
Kultowa marka zamyka sklep w Krakowie. W tle walka polskich przedsiębiorców z sieciówkami
Decyzja o zamknięciu jednego z lokali marki „Pan tu nie stał” i ogłoszenie wyprzedaży wiąże się bezpośrednio z dramatycznym wzrostem kosztów prowadzenia działalności w Polsce, o czym szczerze opowiedział właściciel marki.
”Pan tu nie stał” to polska firma z siedzibą w Łodzi, specjalizująca się w projektowaniu i sprzedaży odzieży i różnego rodzaju akcesoriów odzieżowych i domowych, w tym również książek. Jej charakterystyczną cechą jest nawiązywanie w stosowanym przez siebie wzornictwie do stylistyki okresu PRL.
Pierwszy sklep stacjonarny firma otworzyła w 2009 przy ul. Jaracza 45 w Łodzi, w 2010 przeniesiono go na ul. Kilińskiego do lokalu po Cepelii, a w 2012 na Off Piotrkowska, gdzie działa do dzisiaj. W 2014 otworzono sklep w Warszawie na ul. Koszykowej, w 2015 w Krakowie w Hotelu Forum, który w następnym roku został przeniesiony na ul. Nadwiślańską. Właściciele zamykają ostatni z wymienionych lokali, właśnie w Krakowie.

Jak przyznaje właściciel, 10 lat temu detaliczna koszulka kosztowała 59 zł, a obecnie sam koszt jej produkcji zbliża się do tej kwoty. Przy utrzymaniu niemal 40 pracowników, czterech fizycznych placówek oraz rosnących opłatach, funkcjonowanie firmy wymaga ciągłego monitorowania skali sprzedaży, która musi być wystarczająca, aby utrzymać całą „machinę”:
To jest tak, 10 lat temu koszulki kosztowały u nas 59 zł dla klienta detalicznego, w tym momencie sam koszt produkcji zbliża się do 59 zł, więc koszulka po prostu nie może kosztować tyle samo co kiedyś. Mamy na pokładzie prawie 40 pracowników, 4 lokale i w ciul różnych opłat. Spróbuj przeliczyć, ile koszulek, albo skarpetek trzeba sprzedać, aby utrzymać całą tę machinę. Koszty są przeogromne. - tłumaczy właściciel spółki w komentarzu na Facebook'u.
Mowa tu o realnych wyzwaniach dla przedsiębiorstwa, które, jak podkreśla właściciel, jest w 100 proc. finansowane z bieżącej sprzedaży i nie jest spółką Skarbu Państwa, która w razie problemów z płynnością może liczyć na zewnętrzny przelew.
Kiedy sieci handlowe są w stanie oferować produkty poniżej kosztów, które ponosi polski producent, małe, lokalne marki muszą doliczyć marżę niezbędną do opłacenia całego przedsiębiorstwa. Właściciel przyznaje, że ceny stały się wysokie, mimo iż celem zawsze było oferowanie atrakcyjnych wizualnie rzeczy w rozsądnej cenie.
Restrukturyzacja i wielka wyprzedaż towaru jako jedyna droga do przetrwania
Właściciel marki przyznaje, że jego wyzwaniem na 2026 rok jest znalezienie sposobu na obniżenie cen przy jednoczesnym zachowaniu tej samej, wysokiej jakości. Nie jest to łatwe, zwłaszcza że, jego zdaniem, państwo kompletnie nie wspiera małych polskich przedsiębiorców.
W zamykanym lokalu odbędzie się wielka wyprzedaż towaru za ułamek ceny. Od 15 grudnia niektóre przedmioty będzie można otrzymać również za darmo:
Będziemy czynni do 23 grudnia. Od 28 grudnia remanent, pakujemy mandżur i 30 grudnia zawijamy się do Łodzi. Ale, żeby zabierać ze sobą jak najmniej to od 15 grudnia WSZYSTKO co jest w sklepiku możecie kupić 25 proc. taniej. WSZYŚCIUTEŃKO bez wyjątku. Proszę pomóc nam opróżnić lokal. Dodatkowo, wiele mebli i wyposażenia będzie do oddania za darmo. W Łodzi już nie mamy przestrzeni magazynowej, a może komuś coś się przyda. Trzeba przyjść do sklepu wybrać sobie coś, zapisać się na listę, a później odebrać to pomiędzy 28, a 30 grudnia, bo wtedy będziemy robić inwentaryzację i się pakować. - informuje właściciel.
Właściciel zaznaczył, że firma zostaje z dwoma lokalami: ze sklepem w Warszawie na Koszykowej 34/50 i przestrzenią kulturalno-kawiarniano-sklepikową w Łodzi.