Jak podaje Interia, obie strony negocjacji w sprawie kształtu i harmonogramu transformacji energetycznej i restrukturyzacji górnictwa - czyli związki zawodowe górników oraz przedstawiciele rządu - informują o dojściu do porozumienia. Jest szansa na podpisanie go jeszcze dziś po południu. W wyniku trwających od wtorku negocjacji ustalono wstępnie warunki przeprowadzenia transformacji, lecz wciąż nieznany jest harmonogram wygaszania poszczególnych kopalń. Póki co wiadomo, że wygaszanie górnictwa rozłożone będzie na dłuższy okres. Górnicy dostali też od rządu gwarancję, z której wynika, że o szybkim wygaszeniu tego sektora gospodarki możemy zapomnieć.

Górnicy zapowiedzieli podpisanie porozumienia z rządem

Według przywoływanego przez portal Interia wiceprzewodniczącego &quot;Solidarności&quot; w PGG Artura Braszkiewicza porozumienie, które górnicy mają podpisać z rządem, doprowadzi do zakończenia trwającego od poniedziałku protestu w kopalniach, w który zaangażowało się ponad 200 osób. &quot;W związku z zamiarem podpisania porozumienia ze stroną rządowa, a przede wszystkim uratowaniem KWK Ruda, odwołujemy zaplanowaną na 25 września manifestację w Rudzie Śląskiej&quot; - czytamy we wpisie opublikowanym przez Braszkiewicza na Facebooku. Zarazem jednak dowiadujemy się, że w zamian za zaprzestanie protestów rząd zagwarantował górnikom możliwość pracy w kopalniach aż do osiągnięcia wieku emerytalnego, co każe wątpić, czy transformację energetyczną uda się przeprowadzić w tempie przewidywanym wcześniej przez Ministerstwo Klimatu i Ministerstwo Aktywów Państwowych.Czy Waszym zdaniem transformacja energetyczna powinna zostać tak przeciągnięta w czasie? Zapraszamy do dyskusji na naszym Facebooku.

Górnicy mają na transformację energetyczną czas do emerytury

29JEtRKOv5AgyQg8DOsPe3_800px-kwk-halemba-1-1-1601029967.jpg

Jest porozumienie, górnicy będą pracować tak długo, jak się da. Czy słusznie?

Ministerstwo Klimatu opublikowało we wtorek (08.09) aktualizację projektu Polityka energetyczna Polski do 2040 r. Wcześniejsza wersja projektu została opracowana w roku 2019 przez nieistniejące już Ministerstwo Energii. Oba dokumenty przedstawiają plan modernizacji polskiej energetyki w związku z koniecznością przeciwdziałania zmianom klimatu, jednak tegoroczna aktualizacja zapowiada znacznie bardziej radykalne kroki.Podczas gdy w ubiegłorocznym projekcie mogliśmy przeczytać, że planowana transformacja &quot;ma charakter ewolucyjny, a nie rewolucyjny, dzięki czemu koszty zmian mogą zostać rozłożone w czasie, a także mitygowane jest ryzyko nieosiągnięcia dojrzałości technologicznej i ekonomicznej nowych technologii&quot;, aktualna propozycja Ministerstwa Klimatu jawi się jako znacznie bardziej &quot;rewolucyjna&quot;.Modernizacja polskiej energetyki ma opierać się na trzech filarach: sprawiedliwej transformacji, zeroemisyjnego systemu energetycznego oraz dobrej jakości powietrza. Projekt prezentowany przez ministra Michała Kurtykę jest też o tyle aktualny, że w dużej mierze wychodzi od doświadczeń wyniesionych z pandemii koronawirusa.&quot;Ta sytuacja nadzwyczajna uwidoczniła również istotną rolę sektora energii, w tym bezpieczeństwa energetycznego dla funkcjonowania gospodarki Polski i innych państw europejskich. W najbliższych latach sektor energii stanie przed szeregiem wyzwań postCOVID związanych m.in. z odbudową lub substytucją łańcuchów dostaw w celu prowadzenia inwestycji, mobilizacji środków finansowych w budżetach nadwyrężonych przez skutki epidemii, a niekiedy – weryfikacji planów inwestycyjnych i akumulacji środków na kluczowe przedsięwzięcia. Istotne, aby decyzje inwestycyjne były podejmowane uwzględniając aspekt zielonej i niskoemisyjnej odbudowy gospodarczej&quot; - czytamy w streszczeniu projektu.

Modernizacja energetyki uderzy w górnictwo

Na cele modernizacji zostaną przeznaczone zatem także unijne fundusze mające służyć odbudowie Europy po pandemii - w sumie ok. 200 mld zł. Projekt zakłada ograniczenie roli węgla kamiennego jako surowca energetycznego, chociaż nie ma tam mowy o całkowitym wygaszaniu kopalń, a jedynie o &quot;zapewnieniu rentowności sektora oraz racjonalnej eksploatacji, wykorzystaniu i dystrybucji surowca&quot;. Plany ograniczania zużycia węgla na cele energetyczne są jednak o wiele bardziej śmiałe niż te z listopada 2019.Podczas gdy w ubiegłorocznym projekcie zakładano, że do 2030 roku udział węgla w polskiej energetyce spadnie do 56-60 proc., aktualny projekt zakłada spadek do 37,5-56 proc. Podobne różnice widzimy w założeniach dotyczących okresu do 2040 roku, do kiedy udział węgla w energetyce ma spać do 11-28 proc. wobec zakładanych wcześniej 28 proc.Kolejne różnice pomiędzy dwoma projektami modernizacji polskiej energetyki dotyczą udziału w niej odnawialnych źródeł energii (OZE) oraz elektrowni jądrowych. W ubiegłorocznym projekcie zapowiadano jedynie wzrost udziału OZE w energetyce &quot;w stopniu niezagrażającym bezpieczeństwu energetycznemu państwa&quot;, tymczasem w projekcie opublikowanym we wtorek (08.09) padają już konkretne liczby. Z kolei jeśli chodzi o energetykę jądrową oba projekty zakładają uruchomienie pierwszej elektrowni jądrowej do roku 2033, jednak według projektu ubiegłorocznego jej moc ma wynieść 11,5 GW, a według tegorocznego - ok. 1-1,6 GW. Pozostaje kwestią otwartą, jak do proponowanych zmian ustosunkuje się polskie górnictwo, które zgodnie z projektem będzie stopniowo marginalizowane. Zmiany w górnictwie zależą także od działań Ministerstwa Aktywów Państwowych, na którego czele stoi wicepremier Jacek Sasin. Jeszcze w maju bieżącego roku zapewniał on, że modernizacja górnictwa będzie akceptowalna społecznie.- Przygotowujemy w Ministerstwie Aktywów Państwowych plan dla górnictwa. Przedstawimy go niebawem. Chciałbym, by jego fundamentem było założenie, że żaden górnik nie będzie tracił pracy - mówił wtedy Jacek Sasin. Stanowiska Sasina zmienia się jednak w zależności od nastrojów społecznych w sektorze górniczym. Jak podaje Puls Biznesu, w programie Polsat News na początku sierpnia Sasin mówił o tym, że zamknięcie części kopalń to &quot;niestety twarda konieczność&quot;. Jednak pytany o datę całkowitego wygaszenia energetyki węglowej mówi o roku 2050 lub nawet 2060.

Górnictwo pójdzie w odstawkę. Czy górnicy będą protestować?

Widok na zsyp urobku (węgla) do wagonów kolejowych

71OC3O26h7j291WplFaJS5_800px-gliwice-kopalnia-wegla-kamiennego-sosnica-makoszowy-ruch-sosnica-fotopolskaeu-296226-1599554989.jpg

Fala protestów może wstrząsnąć Polską. Rząd radykalizuje się w sprawie górnictwa

Ministerstwo Aktywów Państwowych informuje o skierowaniu do uzgodnień międzyresortowych projektu nowelizacji ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego. Nowela zawiera m.in. liczne osłony socjalne dla odchodzących pracowników kopalń, w tym przede wszystkim odprawy i urlopy przedemerytalne. Jak zauważa Polska Agencja Prasowa,
zwiększono również wysokość świadczenia, jaką górnicy bądź pracownicy zakładów
przeróbki mechanicznej węgla będą otrzymywać podczas takiego urlopu. Osoby
przechodzące na taki urlop przez 1 lipca tego roku otrzymają 75 proc.
wynagrodzenia obliczanego jak za urlop wypoczynkowy, zaś osoby udające się na
urlop później (już po wejściu w życie noweli), będą mogły liczyć na 80 proc. 
Na urlopy będą mogli liczyć górnicy dołowi, którym do emerytury zostały maksymalnie cztery
lata (muszą nabyć prawa emerytalne najpóźniej do 1 stycznia 2028 roku), a także
pracownicy zakładów przeróbczych do trzech lat przed emeryturą (muszą nabyć prawa emerytalne do 1 stycznia 2027 roku, czyli rok wcześniej niż górnicy dołowi). Jak wspomniano elementem noweli są jednorazowe odprawy dla górników.
Regulacja zwiększa wysokość takiej odprawy do 120 tys. zł. Otrzymają ją osoby,
które zdecydują się odejść z zawodu, by zacząć nową – już poza górnictwem - zawodową
drogę.  Kwota gigantyczna, ale nie jest ona zaskoczeniem, gdyż jej wysokość
zdradził kilka tygodni temu w wywiadzie dla RMF FM przewodniczący
śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” Dominik Kolorz. -  Wiem, że kwota przeraża, ale najprawdopodobniej będzie to 120 tys. zł netto  - mówił
w „Popołudniowej rozmowie RMF FM” szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”.
Odprawa w wysokości 120 tys. zł jak podaje PAP będzie przysługiwać
górnikom pracującym w kopalni co najmniej rok, nie mającym uprawnień do urlopu
górniczego lub urlopu dla pracowników zakładu przeróbczego w dniu zbycia
przeznaczonej do likwidacji kopalni (lub jej części) do spółki
restrukturyzacyjnej. Prawo do odprawy będą mieli zarówno górnicy dołowi, jak
również pracownicy powierzchni.Zmiany zawarte w noweli jak informuje Agencja obejmą pracowników kopalń,
których likwidacja rozpocznie się po dniu wejścia w życie nowelizacji.

Gigantyczne odprawy dla górników

Łączny koszt restrukturyzacji górnictwa dla sektora finansów publicznych
ma wynieść w latach 2021-2027 ok. 9,66 mld zł. Tylko w ciągu najbliższych dwóch
lat koszty restrukturyzacji oszacowano na ponad 2,2 mld zł, z czego zdecydowaną
większość wyniosą koszty związane z przekazywaniem majątku kopalń wraz
z pracownikami do Spółki Restrukturyzacji Kopalń.Nowela ma wejść w życie 1 lipca br. (część przepisów zacznie obowiązywać
od początku przyszłego roku). Jak wspomniano, projekt został skierowany do
uzgodnień międzyresortowych. Następnym etapem prac legislacyjnych będą
konsultacje publiczne. Po ich zakończeniu projekt trafi do omówienia przez
poszczególne komitety (m.in. cyfryzacji i spraw europejskich), a następnie pod
obrady Rady Ministrów. Kolejny etap prac nad nowelą to parlament. Po ich
zakończeniu trafi ona do podpisu przez prezydenta.


Kiedy nowela wejdzie w życie?

7Le4ibpB6poWF4TpIp8J1l_gornicy pix Hangela.jpg

Restrukturyzacja górnictwa pochłonie prawie 10 mld zł. Odprawy dla górników zrobią swoje

W niedzielę odbyło się spotkanie w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim, na którym ustalono, że górnicy nie wrócą na razie do pracy. Kopalnie wstrzymują wydobycie. Jak podaje &quot;Puls Biznesu&quot;, oprócz Sasina w rozmowach uczestniczyli wojewoda śląski Jarosław Wieczorek, szef GIS Jarosław Pinkas, szefowa MRPiPS Marlena Maląg oraz wiceszef tego resortu Stanisław Szwed, a także zarządy Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Polskiej Grupy Górniczej oraz przedstawiciele związków zawodowych w tych spółkach.

Górnicy nie wrócą na razie do kopalni

Jacek Sasin przekazał, że zarządom kopalń przedstawiono propozycje kolejnych działań. Zdecydowano o czasowym wyłączeniu pracy w kopalniach, w których odnotowuje się dalej zakażenia koronawirusem i gdzie nie wszyscy górnicy zostali już przebadani.Wicepremier podkreślił, że wszyscy górnicy - poza “szczątkowym personelem”, który będzie służył utrzymaniu kopalń w czasie zawieszenia wydobycia - udadzą się na tzw. postojowe na okres trzech tygodni.- Co ważne, ustaliliśmy również, że wszyscy górnicy za ten okres postojowego otrzymają 100 proc. wynagrodzenia, czyli nie poniosą żadnych strat finansowych, strat ekonomicznych. Bardzo nam zależało na tym, żeby górnicy nie byli ekonomicznie karani za to, że w kopalniach doszło do zarażeń, które nas skłoniły nas do podjęcia takich decyzji - powiedział Jacek Sasin cytowany przez Onet.pl.

Górnicy dostaną postojowe. 100 procent wynagrodzenia

Szef MAP przypomniał też o wcześniejszym wprowadzeniu różnych działań, które miały zabezpieczyć górników przez zakażeniem koronawirusem. - To była przede wszystkim separacja poszczególnych zmian w kopalniach, to było wprowadzenie zasad bezpieczeństwa związanych z pomiarami temperatury, z zapewnieniem dostępności środków dezynfekcyjnych, maseczek, rozgęszczenie również w takich miejscach, w których górnicy przebywają razem jak łaźnie jak windy - przekazał cytowany przez Onet.pl Sasin.I dodał, że charakter pracy w kopalniach sprawił, że te środki nie mogły okazać się w pełni skuteczne. - Doszło do zakażeń i wtedy zareagowaliśmy bardzo szybko, zostały wprowadzone masowe badania - powiedział Sasin.W sumie od początku epidemii koronawirusem zakaziło się prawie 5 tys. górników z trzech spółek węglowych.

Sasin tłumaczy się z zakażeń w kopalniach

PHOTO: PIOTR GAJEK / SE / EAST NEWS JASTRZEBIE ZDROJ POROZUMIENIE MIEDZY SOLIDARNOSCIA A DYREKCJA KOPALNI ZOFIOWKA STRAJKU NIE BEDZIE N/Z KOPALNIA ZOFIOWKA 23 / 09 / 2008 FOT PIOTR GAJEK WIECEJ NA HTTP://AGENCJA.SE.COM.PL

2bKtJEFxafB51kMCP3AJkK_pjimage-2020-06-08t111437334-1591607347.jpg

Górnikom się nie spodoba, minister wydał ważne oświadczenie. Kopalnie wstrzymają wydobycie

Ekonomista podkreśla, że nie podziela radykalnych recept zakładających, że należy zlikwidować kopalnie węgla kamiennego, gdyż część z nich jest rentowna (Białek wskazuje tu lubelską Bogdankę) i nie ma powodu do ich zamykania.- Potrzebny jest szybki przegląd kondycji kopalń i podjęcie decyzji, ile sobie dobrze radzi, jak wiele można zrestrukturyzować, a ile trzeba finalnie zamknąć – mówi Białek.Co z górnikami pracującymi w nierentownych kopalniach? Ekonomista podkreśla, że kluczowe w tym wypadku jest zapewnienie takim osobom alternatywy.- Może to być pełna pomoc państwa w zdobyciu nowych, przydatnych kwalifikacji zawodowych, np. w sektorze odnawialnych źródeł energii, a także wsparcie kompetencyjne czy psychologiczne. Należy im i ich rodzinom dać poczucie bezpieczeństwa. Tylko wtedy ta cała operacja miałaby sens i jakiekolwiek uzasadnienie finansowe – tłumaczy ekspert.Ekspert podkreśla w wywiadzie z MondayNews, że górnictwo węgla kamiennego w Polsce nie jest dochodowe.-  Ponieważ wciąż, rok po roku musimy do niego dopłacać i to całkiem sporo. Decyzje o losie poszczególnych kopalń czy całej branży powinno się podjąć w ciągu najbliższych dwóch lat. To musi być męska decyzja, ale szczególnie politykom brakuje tutaj odwagi – podkreśla Białek.

Górnicy powinni zmienić zawód?

Odnośnie polityków, to ekonomista nie podziela powszechnych opinii, iż obawiają się oni przeprowadzić istotnych zmian w górnictwie w obawie przed protestami tej grupy. Prawdziwa przyczyna braku reform w jego ocenie jest inna.- Politycy wcale nie obawiają się zmian, a taka sytuacja jest im raczej na rękę. Zasłanianie się strachem przed potencjalnym przyjazdem protestujących górników to blef. Branża daje ogromne możliwości zatrudniania członków rodzin i swoich ludzi. Z tego korzystali i korzystają działacze niezależnie od poglądów czy przynależności partyjnej – tłumaczy ekspert.- W samej Kompanii Węglowej istnieje ponad 160 organizacji związkowych, a poziom uzwiązkowienia przekracza 100 proc. Oficjalnie koszt ich utrzymania wynosi 25 mln zł rocznie. Dlatego nikomu nie zależy na reformach, wszyscy pragną utrzymania status quo – dodaje Białek.Ekonomista przypomina, że jedną z niewielu ekip, które chciały przeprowadzić likwidację nierentownych zakładów był rząd Jerzego Buzka, ale zostały z wymienionych wyżej powodów one szybko storpedowane. - Gdyby kopalnie były w prywatnych rękach, już dawno znalazłyby zagranicznych inwestorów zdolnych do przeprowadzenia restrukturyzacji. Dzisiaj utrzymuje się nienormalny stan rzeczy – podsumowuje ekonomista.

Politycy wcale nie obawiają się górników

Górnicy z nierentownych kopalni powinni zmienić zawód?

1bBeEU2NeVV00mpfYUPFD0_gornicy-wikim-silar-1589305192.jpg

Ekspert bez pardonu o górnikach i kopalniach: "Zamknąć, a ludzi przekwalifikować"

Barbórka to górnicze święto przypadające 4 grudnia, co roku organizowane były różnego rodzaju akademie, bale, koncerty i oczywiście karczmy piwne. W tym roku największe spółki wydobywcze - Polska Grupa Górnicza i Jastrzębska Spółka Węglowa już podjęły decyzję o odwołaniu oficjalnych uroczystości.– Ze względu na bezpieczeństwo pracowników podczas pandemii oraz biorąc pod uwagę zalecenia sztabu kryzysowego, zarząd JSW podjął decyzję o odwołaniu zaplanowanych w listopadzie i grudniu uroczystości barbórkowych w zakładach&quot; – poinformowano na Twitterze JSW.

Kolejny rok bez Barbórki

Górnicy dostaną specjalną nagrodę, mniej więcej w wysokości miesięcznej pensji. To jedna z dwóch rocznych nagród, wypłacanych pracownikom tego sektora - w lutym dostają jeszcze tzw. 14-stkę. Wypłata Barbórki kosztuje około 350 mln zł, w samej PGG.W przyszłym roku węglowej spółce, która jest największym producentem węgla kamiennego w UE, pomóc mają państwowe dotacje. Na to jednak musi najpierw zgodzić się Komisja Europejska. Rozmowy w tej sprawie z Brukselą właśnie się toczą, ale nie przeniosły jeszcze rezultatów.

Nagrody dla górników

2Lf41gDk5WytuIPpq70wbz_portfel-pieniądze-biznesinfo.jpg

Wysokie premie wpłyną na konta górników. Czeka ich też kolejny rok bez świętowania

Kopalnie w Polsce czasy świetności mają już dawno za sobą. Z najnowszych danych, które MAP przedstawiło Polskiej Agencji Prasowej, wynika, że straty górnictwa na sprzedaży wyniosły w ubiegłym roku ponad 2,8 mld zł. W 2019 r. również zarejestrowano stratę, ale znacznie mniejszą, bo „zaledwie” 218 mln zł.Dużo gorzej prezentują się wyliczenia w sprawie ubytków netto - polskie kopalnie wygenerowały stratę w wysokości ponad 4,3 mld zł. Portal money.pl podaje, że jest to wzrost o 1,5 mld zł względem 2019 r.Dlaczego kopalnie notują tak gigantyczne straty? Po pierwszego dlatego, że każda tona sprzedanego węgla przynosi ubytek rzędu 54,18 zł. Dla porównania w 2019 r. strata wynosiła zaledwie 3,73 zł.Nie bez znaczenia są także wzrosty kosztów produkcji węgla. Kwota, jaką kopalnie muszą zapłacić za wytworzenie zaledwie jednej tony, wzrosła z 346,91 zł do 360,70 zł. Natomiast koszt sprzedanego węgla na jedną tonę zanotował skok z 353,39 zł do 367,46 zł. Wszystko to w warunkach zdecydowanego zmniejszenia wydobycia - w 2020 r. polskie kopalnie pozyskały o 7,2 mln ton węgla kamiennego mniej niż rok wcześniej.

Kopalnie z miliardowymi stratami. Biznes, który przestał się opłacać

Tak niekorzystne szacunki skłoniły MAP do rozważań w sprawie wyzbycia się nierentownych aktywów węglowych z państwowych spółek energetycznych. Minister aktywów państwowych Jacek Sasin zapowiedział na antenie RMF FM, że skieruje do rządowych prac projekt restrukturyzacji energetyki.W rezultacie kursy akcji spółek na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie zanotowały sporą podwyżkę. Lider segmentu energetycznego - PGE, zakończył poniedziałkową sesję z 13-procentowym wzrostem. Z kolei notowania Tauronu podskoczyły o 9 proc.Ewentualne pozbycie się aktywów to kolejny element giełdowej układanki, który wpływa na wzrost kursów spółek energetycznych. Portal money.pl przypomina, że indeks WIG-Energia wzrósł w przeciągu ostatnich trzech miesięcy o kilkanaście procent.

Kopalnie tracą, spółki zyskują. Giełda reaguje na plany MAP

Górnictwo, a w szczególności wydobycie węgla kamiennego, stanowiło główną siłę napędową Górnego Śląska na przełomie XIX i XX w. W czasach PRL surowiec był głównym materiałem przemysłowym na eksport. Te czasy odchodzą w zapomnienie, ponieważ cała Europa odwraca się od węgla. Polska, jako jej część, musi przygotowywać się do transformacji energetycznej.Tymczasem koncern PGE w dalszym ciągu uchodzi za największego producenta trujących związków w Polsce i trzeciego największego producenta szkodliwych gazów cieplarnianych w całej UE. W grudniu ubiegłego roku Parlament Europejski przyjął rezolucję, zgodnie z którą państwa członkowskie powinny odchodzić od węgla i zamykać kopalnie do 2030 r. Na brak działań w tym zakresie zwracała ostatnio uwagę organizacja Greenpeace Polska, która zorganizowała <a href="https://biznesinfo.pl/sasin-klamie-jak-z-nut-200321-ks-greenpeace">dwa happeningi krytykujące politykę węglową rządu PiS</a>.Trzeci największy truciciel w Polsce - kopalnia Turów, znalazła się nawet pod ostrzałem Czechów. Nasi sąsiedzi złożyli skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z uwagi na fakt, że kopalnia ma wydobywać węgiel brunatny przez kolejnych pięć lat. Polska zaapelowała już o odrzucenie tego wniosku, argumentując, że zamknięcie zakładu może oznaczać zapaść całego polskiego systemu energetycznego. Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na redakcja@biznesinfo.pl

Dla kopalni nie ma miejsca w „zielonej Europie”

Flickr/Greenpeace Polska, https://creativecommons.org/licenses/by-nd/2.0/

1E4wzyfY6fKS6S0jeXPSO4_pjimage (63).jpg

Kopalnie z Polski im więcej wydobywają, tym więcej tracą. Worek bez dna

KGHM to jedna z największych spółek kontrolowana przez Skarb Państwa, która uchodzi za czołowego producenta miedzi na świecie (trzecie miejsce na świecie). Jednak KGHM nie ogranicza swoich aktywności wyłącznie do tego surowca. Spółka z siedzibą w Lubinie produkuje również srebro rafinowane.Działalność KGHM na tym polu po raz kolejny została doceniona. Portal money.pl donosi, że spółkę uznano za największą kopalnię srebra na świecie w ramach rankingu „World Silver Survey”. Nie jest to jednak równoznaczne z największą produkcją. W tym kontekście KGHM plasuje się na drugim miejscu. Liderem pozostaje spółka amerykańsko-meksykańska spółka Fresnillo.W ubiegłym roku grupa KGHM wyprodukowała w sumie 1352 tony srebra. Dla porównania spółka wydobywa aż 66 tys. ton miedzi miesięcznie i to właśnie z tego źródła czerpie większość swoich dochodów.To już drugi rok z rzędu, kiedy KGHM zajmuje tak wysokie lokaty w rankingu. W ubiegłym roku spółka uplasowała się na identycznych pozycjach. W tym roku produkcja srebra spadła o 5 proc.

KGHM to nie tylko miedź. Srebro z Polski rośnie w siłę

KGHM sprzedaje srebro w postaci sztabek głównie do instytucji finansowych. Metal szlachetny w takiej postaci jest zarejestrowany pod marką KGHM HG i zdobył certyfikat rejestracji na Giełdzie Handlowej COMEX w Nowym Yorku. Posiada także certyfikaty Dobrej Dostawy wystawione przez London Bullion Market Association.Z kolei srebro w formie granulatu, o maksymalnej średnicy 20 milimetrów, trafia do fabryk, które zajmują się produkcją materiałów do zakładów jubilerskich. Metal w takiej postaci jest sprzedawany również do fabryk metalowych, które wytwarzają stopy z zawartością srebra.Gdzie KGHM produkuje srebro? W Hucie Miedzi Głogów, w której od 1993 r. mieści się Wydział Metali Szlachetnych. Cel, który przyświecał utworzeniu tej jednostki, to chęć pozyskiwania metali szlachetnych obecnych w rudzie miedzi - srebra i złota.Metale są umieszczone w szlamie andowym, popularnie nazywanym „czarnym błotem”, który powstaje podczas elektrorafinacji miedzi. Srebro jako czysty metal jest bardzo trudno dostępne w przyrodzie. Zazwyczaj występuje bowiem w postaci związków z rudami miedzi, ołowiu, cynku i złota.Do czego obecnie wykorzystywane jest srebro? Ten metal stanowi niezbędny element produkcji sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Srebro służy także do wytwarzania taśm i paneli filmowych, a nawet instrumentów muzycznych.Co ciekawe, srebro ma także właściwości bakteriobójcze. Tę niecodzienną cechę postanowili wykorzystać niektórzy producenci zajmujący się wyrobem narzędzi chirurgicznych i lekarstw.Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na redakcja@biznesinfo.pl

Srebro powszechnie stosowane. KGHM wspiera rozwój wielu branż

6ac9HxMyBrUaGRyT1Zyskl_pjimage (12).jpg

Gdzie jest największa kopalnia srebra na świecie? W Polsce i należy do KGHM

Ogólnopolski protest górników ma odbyć się w piątek 2 października w Warszawie. Business Insider Polska podaje, że demonstracja rozpocznie się pod siedzibą PiS na ul. Nowogrodzkiej. Jej koniec jest zaplanowany przy Kancelarii Premiera. Mateusz Morawiecki, <a href="https://www.biznesinfo.pl/strajk-210920-pt-gornicy">mimo wielu próśb i ultimatum górników</a>, nie pojawił się na Śląsku, aby przedyskutować przyszłość polskiego górnictwa.Zamiast niego w kopalniach pojawił się wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń, który od niedawna pełni funkcję pełnomocnika ds. restrukturyzacji górnictwa. W środę 23 września przyznał, że rząd jest gotowy, aby wznowić konstruktywne rozmowy ze związkowcami. - Wszystko jest zawsze możliwe, ale z całą pewnością dla nas to nie jest kwestia pierwszorzędna - oznajmił przedstawiciel rządu. Przy okazji zaapelował do górników o zaprzestanie podziemnych protestów, z uwagi na duże niebezpieczeństwo jakie niesie za sobą ta forma demonstracji.

Protest w obronie całej branży energetycznej

Obecnie protest podziemny ma miejsce w siedmiu kopalniach: Ruda, Wujek, Piast-Ziemowit, Sośnica, Bolesław Śmiały, Murcki-Staszic i Mysłowice-Wesoła. Do manifestacji przyłączyło się ok. 400 górników. Związek Sierpień &#39;80 przekazał w środę, że jeden z uczestników protestu w kopalni Wujek zasłabł. Niezbędna była interwencja służb medycznych, które bezzwłocznie przewiozły go do pobliskiego szpitala.Protest zapowiadany na przyszły tydzień w stolicy to nie jedyne plany, jakie mają manifestujący. Związkowcy zapowiadają, że już w najbliższy piątek (25 września) odbędzie się duży protest w Rudzie Śląskiej. Ma to być kolejny wyraz niezadowolenia z poczynań rządu w sprawie polskiego górnictwa.

Protesty podziemne w kopalniach

- 2 października wybieramy się do Warszawy w wielkim proteście w obronie całej branży energetycznej, bo problemy dotykają wszystkich, którzy korzystają z energii na bazie węgla, a w Polsce 70 proc. energii pochodzi z węgla – oznajmił na antenie Polsat News Wacław Czerkawski ze Związku Zawodowego Górników. Jego zdaniem plany rezygnacji z węgla są powodem ogromnego zaniepokojenia o przyszłość i stabilność finansową wśród wielu polskich górników.Związkowcy są świadomi, że transformacja energetyczna jest nieunikniona, ale w ich ocenie procedury będą wdrażane zbyt gwałtownie. - Słyszymy o planach polskiej polityki energetycznej i klimatycznej zakładającej szybkie odejście od polityki węglowej, za szybkie - skomentował przedstawiciel górników. Uczestnicy protestu pozostają w dalszym ciągu zdezorientowani. Jeszcze niedawno minister aktywów państwowych Jacek Sasin deklarował, że polskie kopalnie będą działać do 2060 r., a z projektu Polityki Energetycznej Państwa autorstwa resortu klimatu wynika, że ograniczenie produkcji węgla ma nastąpić do 2040 r. Wyjaśnienia tych rozbieżności domagają się demonstrujący.