Kontrowersje wokół składki zdrowotnej dla firm. "Majstrowanie przy tym jest niebezpieczne"
Komisja Zdrowia oraz Komisja Finansów Publicznych przyglądały się dwóm rządowym projektom dotyczącym składki zdrowotnej. W środę (27 listopada) posłowie wysłuchają sprawozdania w tej sprawie. Przedsiębiorcy czekają na wprowadzenie nowych przepisów i możliwe oszczędności. A jak ten pomysł oceniają lekarze i osoby na umowach o pracę, które będą musiały płacić składkę? Niektórzy nie kryją emocji i ostrzegają przed konsekwencjami.
Przedsiębiorcy będą zyskiwać stopniowo
Jedna z proponowanych zmian to obniżenie w 2025 roku minimalnej składki na ubezpieczenie zdrowotne dla przedsiębiorców. Jak podano w ocenie skutków regulacji nowego projektu, na przepisach miałoby skorzystać 2,5 mln osób. W praktyce, w 2025 roku przedsiębiorcy o dochodach do 3500 zł mają zyskać ok. 105 zł. Dopiero w kolejnym roku zmiany mają być większe.
W budżecie na 2025 r. zarezerwowano 4 mld zł, które mają wyrównać wpływy do NFZ po obniżeniu składki zdrowotnej. Tymczasem eksperci biją na alarm. Dr Maria Libura z Klubu Jagiellońskiego oszacowała, że obniżenie jej może zmniejszyć budżet NFZ o miliardy złotych w kolejnych latach. W 2025 r. ma to być ok. 1 mld zł, a w kolejnym roku nawet 6 mld.
Smutna prawda o Black Friday. Jeden błąd i zostaną na święta z długami Gigant stawia na Polskę. Miliarder szuka pracowników w Warszawie, chce zatrudnić 100 osóbPracownicy i przedsiębiorcy powinni płacić po równo
Najpierw posłowie głosowali nad projektem dotyczącym obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców w komisji, teraz zajmą się nim na sali plenarnej.
Mniejszej składki zdrowotnej nie zapłacą osoby na umowach o pracę. Jak oceniają tę decyzję? Zapytaliśmy o to związkowców.
Jeżeli okaże się, że przedsiębiorcy będą płacić niższe składki, niż zwykły pracownik, który zarabia niewiele powyżej minimalnej z niewielką premią, to będzie społecznie nieuczciwe. Składki dla wszystkich powinny być wprost proporcjonalne do zarobków - mówi portalowi BiznesINFO Jolanta Żołnierczyk -członek zarządu OPZZ Konfederacja Pracy w Kauflandzie i w Biedronce.
Jarosław Lewiński, Przewodniczący Zarządu NSZZP “Biedronka” przy Jeronimo Martins Polska S.A., wypowiada się w podobnym tonie. Przyznaje, że dla osób zatrudnionych na umowy o pracę liczy się każda złotówka więcej, która trafi na ich konto.
Pracowników tak naprawdę interesuje wynagrodzenie netto, więc każde zmniejszenie obciążeń składkowych będzie dla pracownika dużym wsparciem finansowym ze strony państwa i będzie miało znaczący wpływ na wynagrodzenie netto, czyli na rękę - mówi Jarosław Lewiński w rozmowie z portalem BiznesINFO.
Potrzeby finansowe w służbie zdrowia są ogromne
W tej sprawie warto też wziąć pod uwagę głos medyków, którzy podkreślają, że jest wiele kwestii, w których dofinansowania z NFZ brakuje.
Prof. Joanna Zajkowska z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku ma nadzieję, że niezależnie od decyzji w sprawie składki zdrowotnej Narodowy Fundusz Zdrowia będzie odpowiednio finansowany w najbliższych latach, bo potrzeby są ogromne.
Jako wojewódzki konsultant do spraw epidemiologii bardzo odczuwam zwiększającą się liczbę dzieci, które nie są szczepione pełnym kalendarzem szczepień. W związku z tym, to czego mi brakuje, to poradnia konsultacyjna dla dzieci, które wymagałyby indywidualnego podejścia do szczepień, gdzie byłby lekarz konsultujący, którym przeprowadzi rozmowę z rodzicami, zastanowi się, dlaczego nie szczepią i ustawi kalendarz szczepień do potrzeb dziecka. Przy planach stworzenia takiej poradni usłyszeliśmy, że w NFZ nie ma na to pieniędzy.
Jej zdaniem warto, aby w budżecie znalazły się także pieniądze na refundację niektórych ważnych leków, np. preparatu Paxlovit dla pacjentów covidowych.
- Na co powinny rosnąć środki? Przede wszystkim prewencja, badania profilaktyczne, szczepienia. Test coś, co w przyszłości oszczędzi nam wydatków na osoby chore, w związku z tym powinniśmy inwestować w profilaktykę, w badania przesiewowe, w szczepienia i edukację taką zdrowotną - podkreśla prof. Zajkowska.
Politycy-lekarze podzieleni
Politycy, którzy z wykształcenia są lekarzami, mają różne opinie w sprawie obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców.
Wszystkie decyzje dotyczące składki zdrowotnej są podejmowane z zachowaniem absolutnego bezpieczeństwa środków na leczenie pacjentów. Na tym polega trudna sztuka rządzenia, żeby podejmować decyzje, które z jednej strony ułatwiają życie przedsiębiorcom, a z drugiej nie powodują żadnych szkód dla pacjentów - mówi portalowi BiznesINFO europoseł KO Bartosz Arłukowicz.
- Bezpieczeństwo pacjentów jest priorytetem tego rządu. Z drugiej strony ułatwienia dla przedsiębiorców po tych trudnych ośmiu latach rządów naszych poprzedników - dodaje.
Innego zdania jest Bolesław Piecha z PiS, także z wykształcenia lekarz. Jego zdaniem konsekwencje takich decyzji mogą być poważne.
Rezygnacja z oskładkowania zbycia środków trwałych przez przedsiębiorców to zmiany kosmetyczne dla budżetu. Jeżeli chodzi o nowelizację ustawy o finansowaniu świadczeń zdrowotnych że środków publicznych będzie to sprawa karkołomna. W ustawie jest zapisane, że nakłady na ochronę zdrowia muszą co roku rosnąć do poziomu 7 proc. PKB, ale niestety lwią częścią tego budżetu jest składka zdrowotna. Majstrowanie przy składce zdrowotnej przy coraz słabszej dostępności polskich pacjentów do świadczeń biorąc pod uwagę inflację i koszty, które generuje system opieki zdrowotnej jest bardzo niebezpieczne.
Jego zdaniem 7 proc. PKB to za mało, żeby utrzymać system opieki zdrowotnej. - Mamy dość duże zamieszanie, bo część naszych pacjentów korzysta z prywatnej służby zdrowia. Niestety wszystkie statystyki OECD wskazują, że polskie nakłady na służbę zdrowia są bardzo niskie. To jest nasza bolączka od czasu transformacji, czyli od 90. roku - podsumowuje Piecha.