Nowa pułapka w sieci zbiera żniwo. Polacy masowo chcą skorzystać z "promocji"
W sieci pojawia się nowy rodzaj pułapek, które wyglądają jak spełnienie marzeń poszukiwaczy okazji. Perfekcyjnie przygotowane oferty kuszą niezwykłymi zniżkami i szybkim zyskiem. Mechanizm jest prosty, ale działa z zaskakującą skutecznością. Coraz więcej osób nie dostrzega, że za atrakcyjną propozycją może kryć się celnie zastawiona pułapka.
- Rosnąca fala fikcyjnych „promocji”, która idealnie trafia w oczekiwania internautów
- Mechanizmy, które żerują na emocjach i zacierają granicę między prawdą a oszustwem
- Ujawnione liczby, konkretne techniki i przykłady. Tak wyglądają najgłośniejsze pułapki w Polsce
Rosnąca fala fikcyjnych „promocji”, która idealnie trafia w oczekiwania internautów
Wirtualna przestrzeń stała się miejscem, gdzie codziennie podejmujemy szybkie decyzje zakupowe, często kierując się obietnicą rabatu czy pozornej wyjątkowej oferty. Wraz z rosnącym zainteresowaniem zakupami online pojawia się jednak zjawisko, które niepokoi ekspertów od bezpieczeństwa cyfrowego. Coraz częściej użytkownicy internetu napotykają strony wyglądające jak oficjalne sklepy, przygotowane z taką dokładnością, że odróżnienie ich od prawdziwych serwisów staje się dla wielu prawie niemożliwe.
To właśnie w tym miejscu zaczyna się schemat działania cyberprzestępców, którzy korzystają z rosnącego przyzwyczajenia do kupowania w sieci. Internauci często reagują emocjonalnie, zwłaszcza gdy widzą propozycję ograniczoną czasowo lub opatrzoną opisem „ostatnie sztuki”. Nic dziwnego, że tak przygotowane komunikaty wywołują presję i wpływają na tempo podejmowania decyzji. Czy w takiej sytuacji łatwo stracić czujność?
Eksperci podkreślają, że to właśnie na tym etapie użytkownik podejmuje kluczowy krok — klika w ofertę, która wydaje się w pełni wiarygodna. I dopiero wtedy zaczyna się właściwy problem.

Mechanizmy, które żerują na emocjach i zacierają granicę między prawdą a oszustwem
Cyberprzestępcy doskonale wiedzą, że polski rynek e-commerce przyciąga miliony użytkowników dziennie. Z raportów wynika, że blisko 80 proc. Polaków robi zakupy w internecie, co tworzy idealne środowisko do działania dla osób próbujących wykorzystać naturalne nawyki kupujących. Techniki stosowane przez oszustów są stale udoskonalane, a ich skuteczność rośnie właśnie dlatego, że imitują codzienne doświadczenia internautów.
Pojawiają się nie tylko fałszywe sklepy, lecz także oferty pracy, inwestycje „z gwarancją zysku”, powiadomienia o rzekomych problemach na koncie bankowym czy wiadomości podszywające się pod administrację publiczną. Większość z nich działa według wspólnego schematu: stworzyć wrażenie profesjonalizmu i wzbudzić zaufanie na tyle, aby użytkownik wykonał choć jeden klik.
Psychologiczny aspekt tego procesu jest kluczowy. Oszuści tworzą komunikaty zaprojektowane tak, aby wprowadzać presję czasu — bo gdy zaczynają działać emocje, rośnie szansa na popełnienie błędu. Zanim ktoś zauważy, że adres strony ma podejrzaną końcówkę, a oferta jest zbyt atrakcyjna, aby była prawdziwa, może być już za późno. Co jednak pokazują najnowsze zgłoszenia ekspertów od cyberbezpieczeństwa?
Ujawnione liczby, konkretne techniki i przykłady. Tak wyglądają najgłośniejsze pułapki w Polsce
Dane napływające do specjalistów jasno potwierdzają skalę problemu. CERT Polska, który monitoruje krajowy poziom cyberbezpieczeństwa, odnotował około 1,6 tys. zgłoszeń dotyczących fałszywych sklepów oraz blisko 14 tys. przypadków podszywania się pod popularne platformy sprzedażowe.
To właśnie w tych zgłoszeniach opisano mechanizmy wykorzystywane przez oszustów: perfekcyjnie skopiowane logotypy, identyczny układ strony, fałszywe opinie klientów i niezwykłe rabaty przyciągające uwagę. Po wpłacie pieniędzy sklep zwykle znika w ciągu kilku godzin.
Uwagę zwracają także indywidualne historie poszkodowanych. Policja z Siedlec opisała przypadek kobiety, która uwierzyła w fałszywą ofertę pracy i — pod wpływem instrukcji rzekomego konsultanta — wykonała 29 przelewów, tracąc 78 tys. zł. Podobny schemat pojawia się w tzw. „scamie na profil zaufany”, gdzie przestępcy wysyłają wiadomości udające powiadomienia urzędowe, a następnie podszywający się pod bank „konsultant” nakłania ofiarę do przekazania oszczędności na „bezpieczne konto”.

Eksperci przypominają w oficjalnych poradnikach, w tym w materiałach NASK „Okazja czy pułapka?”, aby każdą wyjątkowo atrakcyjną ofertę traktować jako sygnał ostrzegawczy. Zasada „szybki zysk nie istnieje” staje się kluczowa, podobnie jak weryfikacja domen, unikanie podejrzanych aplikacji, niewysyłanie danych osobom poznanym online i sprawdzanie firm w rejestrach KNF.
Szczególnie niepokojące są charakterystyczne oznaki fałszywych sklepów, na które wskazuje CERT Polska:
- nietypowe końcówki domen typu „shop”, „xyz”, „top”,
- brak pełnych danych sprzedawcy,
- niejasne zasady zwrotów,
- tylko jedna forma płatności, najczęściej przelew,
- przedpłaty wymagane pod presją czasu.
Tak przygotowane strony działają jak profesjonalne pułapki — im bardziej wyglądają jak legalne sklepy, tym trudniej jest zauważyć zagrożenie. Tysiące zgłoszeń pokazują, że problem nie tylko narasta, ale rozwija się szybciej, niż rośnie świadomość użytkowników
Fikcyjne sklepy, fałszywe promocje i oferty szybkiego zysku stały się jednym z najpoważniejszych cyfrowych zagrożeń w Polsce. Cyberprzestępcy działają coraz sprytniej, a ich techniki są dopracowane do tego stopnia, że nawet doświadczeni internauci mogą dać się nabrać. Rosnące liczby zgłoszeń pokazują, że zjawisko nie tylko się utrwala, ale zmienia wraz z zachowaniami użytkowników. Kluczowe pozostają więc czujność, zdrowy dystans do internetowych „superokazji” oraz świadomość, że w sieci to, co wygląda zbyt dobrze, najczęściej wcale takie nie jest.