Kartki z PRL-u są dziś warte krocie. Kolekcjonerzy ich poszukują, koniecznie sprawdź szuflady
Niepozorne kawałki papieru, które w PRL-u decydowały o dostępie do podstawowych produktów, zyskują dziś kolekcjonerską wartość. Zapomniane kartki na żywność stają się poszukiwanym towarem. Ich ceny na aukcjach potrafią zaskoczyć, a kompletne zestawy osiągają sumy, które znacznie przekraczają symboliczną wartość historyczną. Nadszedł czas, aby dokładnie przejrzeć pamiątki po dziadkach i odnaleźć te niepozorne, ale potencjalnie cenne relikty minionej epoki.
Kartki na żywność i inne towary w czasach PRL-u
Kartki na żywność, znane także jako bilety towarowe lub talony, były jednym z najbardziej jaskrawych symboli gospodarki niedoboru dominującej w PRL. System reglamentacji, czyli kontrolowanej dystrybucji, wprowadzono w Polsce trzykrotnie: w latach 1944–1949, 1951–1953 oraz 1976–1989. Jego celem była kontrola obrotu deficytowymi produktami i próba sprawiedliwego podziału towarów w sytuacji, gdy na rynku było ich zdecydowanie za mało.
Pierwsza powojenna reglamentacja, zapoczątkowana już w 1944 roku, początkowo obejmowała chleb, mięso, tłuszcze, a z czasem również mydło i naftę. Ostatecznie zrezygnowano z niej 1 stycznia 1949 roku w związku z przejęciem przez państwo pełnej kontroli nad rynkiem wewnętrznym. System powrócił na początku lat 50. (konkretnie w 1951 roku), by zniknąć na ponad dwie dekady. Polacy najmocniej pamiętają jednak ostatni, najdłuższy okres kartkowy, wprowadzony przez władze w 1976 roku reglamentacją cukru, po nieudanej próbie podwyżki cen.
Początek lat 80. przyniósł załamanie gospodarcze, które doprowadziło do rozszerzenia listy towarów na kartki, a system objął między innymi mięso, masło, mąkę, ryż, kaszę, proszek do prania, a nawet alkohol, papierosy i benzynę. W odróżnieniu od bonów dolarowych, kartki na żywność i inne towary nie zastępowały normalnych pieniędzy. Stanowiły jedynie uprawnienie do zakupu określonej ilości danego produktu, za który i tak trzeba było zapłacić. Ostatnie kartki na mięso i jego przetwory zostały zniesione dopiero 1 sierpnia 1989 roku. To symboliczne wydarzenie definitywnie zakończyło jeden z najbardziej uciążliwych aspektów życia w powojennej Polsce.

Przedmioty codziennego użytku z czasów PRL osiągają zawrotne sumy na aukcjach
Wiele przedmiotów codziennego użytku z czasów PRL, które dla ówczesnych mieszkańców Polski stanowiły po prostu konieczność, dzisiaj stało się cennymi obiektami kolekcjonerskimi. Nie chodzi już tylko o kartki na żywność, ale o szerszy trend, w którym pamiątki z minionej epoki zyskują na wartości, a sentyment łączy się z rynkową ceną. Na aukcjach internetowych i w antykwariatach można spotkać wiele tego typu reliktów, często osiągających zaskakujące kwoty.
Na przykład, kolekcjonerzy są skłonni zapłacić wysokie sumy za zabawki. Nawet stare kuchenne gadżety, jak emaliowane czajniki, wracają do łask jako stylowe dodatki, mające już nie tylko wartość użytkową. Moda na vintage i rosnące zainteresowanie historią Polski sprawiły, że niepozorne przedmioty stały się atrakcyjne dla szerokiego grona pasjonatów i inwestorów. O dynamicznym wzroście cen decyduje przede wszystkim stan zachowania, kompletność, ale i historia konkretnego egzemplarza.
Najcenniejsze są te, które przetrwały w idealnej kondycji, często w oryginalnych opakowaniach. W przypadku kartek reglamentacyjnych oznacza to brak wyrwanych kuponów i idealny stan papieru. Warto pamiętać, że wiele z tych niegdyś powszechnych przedmiotów zostało po prostu wyrzuconych po 1989 roku, co czyni te, które przetrwały, rzadkimi unikatami.
Za kartki z PRL-u płacą zawrotne sumy
Wielu Polaków wciąż trzyma na dnie szuflad lub na strychu pamiątki z czasów PRL, nieświadomych ich aktualnej wartości kolekcjonerskiej. Tymczasem komplety oryginalnych kartek, zwłaszcza tych rzadszych, potrafią osiągać na aukcjach zaskakujące ceny. Ceny zależą od kilku kluczowych czynników: roku wydania, stanu zachowania i kompletności zestawu. Najbardziej poszukiwane są egzemplarze z lat 1976–1982.
Aktualne ceny kształtują się następująco: za pojedyncze kartki kolekcjonerzy płacą od 20 do nawet 100 złotych. Kompletne zestawy kartek na mięso, najbardziej symboliczny towar reglamentowany, oscylują w przedziale od 60 do 150 złotych. Najwyższą wartość mają rzadsze odmiany: kartki przeznaczone dla górników i matek karmiących mogą osiągnąć cenę od 80 do 200 złotych, a rzadkie wkładki do dowodów osobistych są wyceniane na 150–400 złotych. Nieużywane kupony z lat 70. potrafią kosztować nawet 300 złotych.
Co więcej, kompletny blok kartek z 1981 roku, ze względu na historyczny kontekst, może osiągać jeszcze wyższe kwoty. Nie tylko kartki na żywność są cenne. Na aukcjach można sprzedać także pokwitowania z punktów skupu makulatury, uprawniające do zakupu papieru toaletowego (warte 30–80 złotych), czy kartki na benzynę (40–100 złotych).
Aby zmaksymalizować zysk, należy zadbać o nienaganny stan dokumentów – kartki powinny być czyste, bez plam, zagięć i kompletne. Rynek kolekcjonerski w Polsce wyraźnie pokazuje, że te niepozorne pamiątki, będące kiedyś symbolem niedostatku i kolejek, stały się teraz cennym świadectwem historii, na którym można niespodziewanie zarobić.