Donald Tusk zabrał głos ws. kwoty wolnej od podatku. Dwa lata temu obiecał jej podwojenie

Jedną z najczęściej wypominanych Donaldowi Tuskowi obietnic, które ten zawarł w niesławnych "100 konkretach", jest podniesienie kwoty wolnej od podatku dochodowego. Obowiązujący aktualnie limit po wielu latach stagnacji ustalił na kwocie 30 tys. zł rząd Prawa i Sprawiedliwości w 2022 r. i od tego czasu zwolnienie PIT ani drgnęło. W środowy wieczór premier ostatecznie ustosunkował się do swojej obietnicy na antenie TVN.
Polacy od 2 lat pytają rząd o jedną z obietnic wyborczych. Właśnie otrzymali ostateczną odpowiedź
Z pytaniami o spełnienie obietnicy dot. zwiększenia kwoty wolnej od podatku musi się w zasadzie od samego początku pracy w rządzie Andrzej Domański, minister finansów, a od niedawna także i gospodarki. I od samego początku ma Polakom do powiedzenia mniej więcej to samo – prace trwają.
Jak dotąd nie przyniosły one żadnego rezultatu. W piątek 25 lipca Domański w rozmowie z TVP stwierdził, że jeśli do zwiększenia kwoty (miałoby to być podwojenie do 60 tys. zł) w ogóle dojdzie, to nie w przyszłym roku. Dziś z tymi planami ostatecznie rozprawił się Donald Tusk.

Premier oficjalnie i definitywnie: zwiększenia kwoty wolnej od podatku nie będzie
To, że o podwojeniu limitu dochodów, od których nie jest odprowadzany PIT, można zapomnieć w budżecie na 2026 r., jest pewne. Dotąd jednak – i minister finansów tego nie dementował – spodziewano się, że rząd zechce zrealizować obietnicę w budżecie na rok 2027 r. Z pewnością przysporzyłoby to, co najmniej kilku dodatkowych procent poparcia przed wyborami parlamentarnymi.
W dzisiejszej rozmowie w TVN premier Tusk rozwiewa te oczekiwania. Nie tylko nie ma mowy o zwiększeniu kwoty w przyszłym roku. Jako mało prawdopodobne premier ocenił, że kwota zwiększona zostanie w roku 2027, ostatecznie grzebiąc tym samym jedną ze swoich obietnic wyborczych.

Premier uzasadnia decyzję koniecznością zbrojeń. Swoją ustawę zwiększającą zwolnienie z PIT przedstawi Karol Nawrocki
Premier nie dość, że wycofał się z obietnicy, to w dodatku nie jest nawet w stanie określić, kiedy będzie gotowy projekt ustawy w tej sprawie. Przypomnijmy, że chodzi o projekt, nad którym prace ministerstwo finansów deklaruje od bagatela 2 lat. Premier zbrojeniami uzasadnia to, że kolejna obietnica wyborcza definitywnie nie zostanie spełniona:
Skoro wydajemy najwięcej w Europie, mało kto na świecie tyle wydaje na obronę, bo mamy realne zagrożenie, to tych pieniędzy, które wydajemy na zbrojenia, na polską armię i polskie bezpieczeństwo, jest dużo więcej, niż zakładałem, że będziemy musieli wydać.
Podkreślmy, że obietnica podwojenia zwolnienia z PIT została dana przed wyborami w 2023 r., a nie przed 24 lutego 2022 r., tj. przed pełnoskalową napaścią Rosji na Ukrainę. Premier wiedział, że zbrojenia będą konieczne, a mimo to złożył Polakom obietnicę, którą dziś porzuca.
Już wcześniej, gdy grunt pod dzisiejszą konfrontację z oczekiwaniami wyborców szykował minister finansów, zwracaliśmy uwagę, że przynajmniej z jednym projektem ustawy o podwyższeniu kwoty wolnej od podatku rząd Donalda Tuska i tak będzie musiał się zmierzyć. I to prędzej niż później, bo wykorzystanie inicjatywy ustawodawczej w tym celu zapowiedział Karol Nawrocki, który zostanie zaprzysiężony na prezydenta za mniej niż tydzień.
Jak pisaliśmy przed tygodniem, pierwsze tygodnie kohabitacji – zwłaszcza po dzisiejszej deklaracji premiera – mogą się okazać dla rządu bardzo bolesne. Większość parlamentarna będzie odrzucała ustawy prezydenckie, w których ten zawierać będzie kukułcze jaja – obietnice wyborcze samego Donalda Tuska.



































