biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat O nas
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Handel > Więcej niedziel handlowych w miesiącu od 2026 roku. Politycy chcą zmian, dokument już w Sejmie
Julia Bogucka
Julia Bogucka 04.12.2025 09:30

Więcej niedziel handlowych w miesiącu od 2026 roku. Politycy chcą zmian, dokument już w Sejmie

Więcej niedziel handlowych w miesiącu od 2026 roku. Politycy chcą zmian, dokument już w Sejmie
Fot. Aja Koska/Getty Images/CanvaPro

Temat zakazu handlu w siódmy dzień tygodnia wraca na polityczną agendę niczym bumerang. Choć od wprowadzenia pierwszych restrykcji minęło już kilka lat, dyskusja o zasadności tych ograniczeń wcale nie cichnie, a wręcz przybiera na sile. Do laski marszałkowskiej trafił projekt, który może wywrócić obecny porządek do góry nogami. To ma się zmienić.

Niedziele bez handlu to wieloletnia dyskusja

Aby zrozumieć skalę proponowanych zmian, warto cofnąć się do momentu, w którym niedzielne zakupy przestały być w Polsce oczywistością. Proces ten rozpoczął się w marcu 2018 roku i był rozłożony na etapy, co miało przyzwyczaić społeczeństwo do nowej rzeczywistości. Początkowo sklepy pozostawały otwarte w pierwszą i ostatnią niedzielę miesiąca, co dla wielu konsumentów było jeszcze akceptowalnym kompromisem

Rok później, w 2019 roku, możliwość zrobienia zakupów ograniczono już tylko do jednej niedzieli w miesiącu, by ostatecznie od 2020 roku wprowadzić niemal całkowity zakaz z zaledwie siedmioma wyjątkami w skali roku. Obecny stan prawny dopuszcza handel jedynie w ściśle określonych terminach: w kolejne dwie niedziele poprzedzające pierwszy dzień Bożego Narodzenia, w niedzielę bezpośrednio przed Wielkanocą oraz w ostatnie niedziele stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia.

Więcej niedziel handlowych w miesiącu od 2026 roku. Politycy chcą zmian, dokument już w Sejmie
Fot. Nodar Chernishev/Getty Images/CanvaPro

Taki kształt przepisów sprawił, że polski rynek detaliczny musiał przejść gruntowną transformację. Beneficjentami zmian stały się w dużej mierze stacje benzynowe, które rozszerzyły swój asortyment spożywczy, oraz sieci dyskontowe, które zintensyfikowały promocje w piątki i soboty. Małe sklepy osiedlowe, które w teorii miały zyskać na zakazie dla gigantów, często przegrywały walkę konkurencyjną, chyba że za ladą stawał sam właściciel, to bowiem jeden z nielicznych wyjątków pozwalających na legalną sprzedaż w dni objęte zakazem. Warto w tym miejscu przypomnieć również głośną batalię o tzw. metodę "na placówkę pocztową”, którą sieci handlowe wykorzystywały do omijania przepisów, zanim luka ta została ostatecznie uszczelniona przez ustawodawcę w 2022 roku.

Projekt ma zmienić rzeczywistość handlu w niedzielę

Obecnie mamy do czynienia z sytuacją, w której kalendarz handlowy jest sztywny i przewidywalny. W 2025 roku konsumenci mieli już okazję skorzystać z kilku niedziel handlowych, a najbliższe okazje do zrobienia zakupów przypadną dopiero w grudniu, przed świętami Bożego Narodzenia. To właśnie ten moment, okres przedświąteczny, jest zazwyczaj koronnym argumentem zwolenników otwarcia sklepów, wskazujących na gigantyczny tłok i kolejki w soboty, które są bezpośrednim skutkiem skumulowania popytu w jednym dniu. 

W odpowiedzi na te społeczne i ekonomiczne dylematy, na stole pojawiła się nowa propozycja, firmowana przez ugrupowanie Polska 2050. Projekt ustawy, który trafił do Sejmu, zakłada liberalizację obecnych przepisów. Kluczowym założeniem nowelizacji jest wprowadzenie dwóch niedziel handlowych w każdym miesiącu, miałyby to być pierwsza i trzecia niedziela. Zwolennicy tego rozwiązania argumentują, że taki model stanowiłby zdrowy kompromis między potrzebami konsumentów, którzy często pracują w tygodniu i nie mają czasu na spokojne zakupy, a interesami pracowników handlu.

Co istotne, projektodawcy zdają sobie sprawę, że samo otwarcie sklepów nie wystarczy, by zyskać poparcie społeczne, dlatego w ustawie zaszyto mechanizmy ochronne dla zatrudnionych. 

Więcej niedziel handlowych w miesiącu od 2026 roku. Politycy chcą zmian, dokument już w Sejmie
Fot. andresr/Getty Images/CanvaPro

 

Ochrona dla pracowników w niedziele handlowe

Zgodnie z propozycją, za pracę w niedzielę przysługiwałoby podwójne wynagrodzenie. To jednak nie wszystko, pracodawca miałby obowiązek wyznaczyć pracownikowi inny dzień wolny od pracy w okresie 6 dni kalendarzowych poprzedzających lub następujących po takiej niedzieli. Taka konstrukcja przepisów ma na celu nie tylko zrekompensowanie utraconego weekendu finansowo, ale także zapewnienie odpowiedniego czasu na regenerację. W założeniu autorów projektu wyższe stawki za pracę w dni wolne mogłyby stać się atrakcyjnym bonusem dla części załogi, szczególnie studentów czy osób chcących dorobić do domowego budżetu

Warto zauważyć, że procedowanie tego projektu w parlamencie budzi ogromne zainteresowanie mediów i opinii publicznej. Projekt ustawy powstał jeszcze w marcu 2024 roku, a następnie został skierowany do Komisji Gospodarki i Rozwoju oraz Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Choć teoretycznie nowe przepisy mogłyby wejść w życie w stosunkowo krótkim czasie, proces legislacyjny jest skomplikowany i wymaga szerokich konsultacji

Gdyby ustawa została przyjęta w obecnym kształcie, kalendarz handlowy na kolejne miesiące uległby diametralnej zmianie, a Polacy zyskaliby dodatkowe dni na realizację swoich potrzeb konsumenckich. Pytanie jednak, czy proponowane zachęty finansowe są wystarczające, by przekonać do zmian tych, którzy w obecnym systemie widzą przede wszystkim ochronę wartości rodzinnych.

Zobacz też: Bony i premie na Święta w dyskontach. Tyle w tym roku sypnęli pracownikom w Biedronce, Lidlu i Aldi

Niedziele handlowe mają być częstsze. Jest głos sprzeciwu

Rzeczywistość polityczna i społeczna nie jest jednak czarno-biała, a propozycja liberalizacji handlu napotyka na mur, który może okazać się nie do przebicia, mowa o twardym oporze związków zawodowych. NSZZ “Solidarność”, będąca jednym z głównych architektów pierwotnego zakazu, kategorycznie sprzeciwia się jakimkolwiek zmianom poluzowującym obecne restrykcje. 

Alfred Bujara, szef handlowej ”Solidarności”, wielokrotnie podkreślał w mediach, że pracownicy marketów nie oczekują wyższych stawek za pracę w niedzielę, lecz czasu wolnego, który mogą spędzić z rodziną. Związkowcy argumentują, że w dobie braku rąk do pracy, zmuszanie personelu do przychodzenia do sklepów w co drugą niedzielę doprowadzi do jeszcze większego przeciążenia i tak już zmęczonych pracowników.

Opór ten nie ogranicza się jedynie do retoryki. Związki zawodowe zapowiadają czynne protesty w przypadku, gdyby prace nad ustawą nabrały tempa. W ich ocenie system pracy w handlu jest na tyle specyficzny i fizycznie wyczerpujący, że niedziela powinna pozostać dniem bezwzględnego odpoczynku. Ponadto, przeciwnicy zmian podnoszą argument, że obiecywane "podwójne wynagrodzenie” w praktyce może okazać się fikcją, a pracodawcy będą szukać sposobów na optymalizację kosztów kosztem zatrudnionych. Wskazują również na doświadczenia innych krajów europejskich, gdzie tendencja do ograniczania handlu w niedziele jest widoczna i podyktowana właśnie troską o dobrostan pracowników.

Sytuacja w parlamencie jest więc patowa. Z jednej strony mamy projekt, który wychodzi naprzeciw oczekiwaniom dużej części społeczeństwa i branży handlowej, argumentującej, że otwarcie sklepów pobudzi konsumpcję i zwiększy wpływy do budżetu. Z drugiej strony stoi potężna siła społeczna w postaci związków zawodowych, wspierana przez część sceny politycznej, która uważa obecny kompromis za nienaruszalny. Losy dwóch niedziel handlowych w miesiącu zależą teraz nie tylko od arytmetyki sejmowej, ale także od decyzji prezydenta. Aktualnie projekt oczekuje w Komisji Gospodarki i Rozwoju na III czytanie.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: