biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat O nas
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Rząd szykuje rewolucję na skrzyżowaniach. Zniknie uciążliwy obowiązek, ale to dopiero początek
Julia Bogucka
Julia Bogucka 07.12.2025 18:51

Rząd szykuje rewolucję na skrzyżowaniach. Zniknie uciążliwy obowiązek, ale to dopiero początek

Rząd szykuje rewolucję na skrzyżowaniach. Zniknie uciążliwy obowiązek, ale to dopiero początek
Fot. monticelllo/Getty Images/CanvaPro

Polski krajobraz drogowy może wkrótce ulec znaczącej zmianie. Resort infrastruktury prowadzi zaawansowane analizy dotyczące zmiany zasad funkcjonowania lubianego rozwiązania. Choć nadrzędnym celem planowanych modyfikacji jest poprawa bezpieczeństwa, potencjalne zmiany budzą skrajne emocje. Wiadomo, co dokładnie ustalono.

Liczba kierowców w Polsce rośnie

Zanim przejdziemy do istoty planowanych zmian w przepisach, warto przyjrzeć się skali zjawiska motoryzacji nad Wisłą, która stanowi tło dla wszelkich legislacyjnych roszad. Polska od lat utrzymuje się w ścisłej europejskiej czołówce pod względem liczby zarejestrowanych pojazdów na tysiąc mieszkańców, co dobitnie świadczy o tym, że samochód wciąż jest u nas traktowany nie tylko jako środek transportu, ale również wyznacznik statusu i niezależności.

Według danych z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK), po polskich drogach porusza się ponad 20 milionów aut osobowych, a liczba ta systematycznie rośnie, mimo promowania transportu zbiorowego czy mikromobilności. Statystyczny polski kierowca to osoba z dużym doświadczeniem, ale poruszająca się sprzętem, który lata świetności ma już często za sobą. Średni wiek samochodu osobowego w Polsce oscyluje wokół 14-15 lat, co stawia nas w ogonie Unii Europejskiej i ma niebagatelny wpływ na bezpieczeństwo oraz ekologię.

Rząd szykuje rewolucję na skrzyżowaniach. Zniknie uciążliwy obowiązek, ale to dopiero początek
Fot. baona/Getty Images/CanvaPro

Na rynku motoryzacyjnym obserwujemy ciekawe przetasowania, o ile na drogach wciąż widoczne są marki niemieckie i japońskie, to w rankingach rejestracji nowych pojazdów prym wiodą Toyota oraz Skoda, która w ostatnich latach wyraźnie umocniła swoją pozycję. Taka struktura parku maszynowego pokazuje, że Polacy cenią sobie pragmatyzm i relatywną niezawodność, choć często zmuszeni są do kompromisów wynikających z zasobności portfela. Awaryjność kilkunastoletnich pojazdów to jednak tylko jedna strona medalu. Drugą jest czynnik ludzki. Zagęszczenie ruchu w polskich metropoliach jest ogromne, co generuje stres, pośpiech i frustrację. To właśnie w takich warunkach rodzą się niebezpieczne zachowania i naginanie przepisów, które w połączeniu z przestarzałą infrastrukturą tworzą mieszankę wybuchową. W tym kontekście każda zmiana w organizacji ruchu, nawet ta pozornie kosmetyczna, dotyka milionów obywateli i wpływa na ich codzienne funkcjonowanie, czas dojazdu do pracy oraz poziom bezpieczeństwa.

Polacy uwielbiają to rozwiązanie

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych elementów polskiego systemu ruchu drogowego jest tzw. strzałka warunkowego skrętu, sygnalizowana nadajnikiem S-2. To rozwiązanie, które w teorii ma upłynniać ruch i rozładowywać korki na zatłoczonych skrzyżowaniach, w praktyce stało się źródłem niebezpiecznych nieporozumień i nawyków. Wielu kierowców traktuje zieloną strzałkę jako bezwzględne przyzwolenie na jazdę, zapominając o fundamentalnej zasadzie, którą narzuca ten sygnał: obowiązku bezwzględnego zatrzymania się przed sygnalizatorem. Wymóg ten jest nagminnie ignorowany, a manewr skrętu wykonywany jest "z rozpędu", co zwiększa ryzyko potrącenia pieszych, którzy w tym samym czasie mają zielone światło na przejściu, przez które przejeżdża auto.

Rząd szykuje rewolucję na skrzyżowaniach. Zniknie uciążliwy obowiązek, ale to dopiero początek
Fot. AS Photography/Pexels/CanvaPro

Sygnalizacja świetlna w Polsce, choć systematycznie modernizowana, wciąż bywa dla kierowców wyzwaniem, zwłaszcza w miejscach o skomplikowanej geometrii skrzyżowań. To właśnie przy warunkowym skręcie w prawo często dochodzi do pomyłek interpretacyjnych. Kierowcy często nie zdają sobie sprawy, że wygaśnięcie strzałki jest równoznaczne z czerwonym światłem, a wjazd za sygnalizator w takim momencie traktowany jest surowo przez taryfikator mandatów. Co więcej, rutyna sprawia, że obserwacja otoczenia schodzi na drugi plan. Zamiast upewnić się, czy na pasach nie ma pieszego lub rowerzysty, uwaga skupiona jest na luce w potoku aut jadących drogą poprzeczną.

Warto zauważyć, że strzałka warunkowa nie jest standardem ogólnoeuropejskim. W wielu krajach zachodnich takie rozwiązanie albo nie istnieje, albo jest stosowane w znacznie bardziej restrykcyjny sposób. Polscy kierowcy, wyjeżdżając za granicę, często są zaskoczeni brakiem tego "ułatwiacza", co tylko potwierdza, jak mocno przyzwyczailiśmy się do tej specyficznej formy upłynniania ruchu. Jednak to, co przez lata było postrzegane jako atut polskich dróg, teraz, w obliczu rosnącej świadomości o zagrożeniach dla pieszych, staje się przedmiotem ożywionej debaty publicznej i analiz organów państwowych.

Zobacz też: GIS zaleca szczepienie. Spodziewają się fali zachorowań

To rozwiązanie może ulec zmianie

Jak informuje serwis brd24.pl, resort infrastruktury ponownie analizuje rozwiązania techniczne stosowane w polskim systemie sygnalizacji świetlnej. Powołany zespół badawczy przeprowadził szczegółowe prace nad tzw. Czerwoną księgą, czyli rozporządzeniem regulującym zasady stosowania znaków, sygnałów drogowych i urządzeń bezpieczeństwa ruchu. Choć aktualizacja przepisów pierwotnie miała wejść w życie w 2026 roku, termin ten został już przesunięty na 2028 rok.

Jedną z kluczowych propozycji jest rezygnacja z obowiązku zatrzymania samochodu przed tzw. zieloną strzałką. Badania przeprowadzone na 1500 przypadkach w sześciu polskich miastach wykazały, że aż 88 proc. kierowców nie stosuje się do obecnego wymogu. Co istotne, odsetek zdarzeń z udziałem pieszych i rowerzystów w takich sytuacjach okazał się marginalny, poniżej 1 proc. wszystkich wypadków na skrzyżowaniach, w tym zaledwie 0,07 proc. wiązało się z obrażeniami. Eksperci uznali więc, że obowiązek zatrzymania można znieść, o ile sygnał ten będzie stosowany wyłącznie tam, gdzie kierowcy mają bardzo dobrą widoczność i gdzie prędkość dopuszczalna nie przekracza 50 km/h. W konsekwencji część zielonych strzałek może zniknąć, a te pozostawione pozwolą na płynniejszy skręt bez konieczności całkowitego zatrzymania.

Drugą istotną rekomendacją jest rozszerzenie stosowania sekundników. Dotychczas używano ich jedynie przy sygnalizacji stałoczasowej, w której długość poszczególnych faz pozostaje niezmienna. Zespół ekspertów zaproponował jednak montaż sekundników także przy sygnalizacji zmiennoczasowej, dostosowującej cykle do bieżącej sytuacji na drodze za pomocą detektorów ruchu. Dzięki temu kierowcy mogliby zyskać większą przewidywalność, a inżynierowie ruchu nowe narzędzie usprawniające zarządzanie infrastrukturą, szczególnie na skrzyżowaniach o dużych wahaniach natężenia ruchu.

Choć propozycje oceniane są jako dobrze udokumentowane i odpowiadające realnym potrzebom, na ich wdrożenie trzeba będzie jeszcze poczekać.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: