Powszechny pobór do wojska powraca? Jest odpowiedź szefa BBN: "Musimy odwiesić"
Jeszcze kilka lat temu temat ten, choć był obecny w debacie publicznej, to budził podzielone opinie. Dziś, w obliczu wojny za naszą wschodnią granic, dyskusja ta wraca na pierwsze strony gazet. Słowa płynące z Biura Bezpieczeństwa Narodowego nie pozostawiają złudzeń co do kierunku, w którym zmierza myślenie o obronności.
Wojna Rosji z Ukrainą trwa
Agresja Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku bezpowrotnie zburzyła europejską architekturę bezpieczeństwa, kończąc dekady wiary w to, że duży konflikt konwencjonalny na Starym Kontynencie jest niemożliwy. Polska, ze względu na swoje położenie geopolityczne, znalazła się w centrum tego sztormu. To, co początkowo obserwowaliśmy jedynie na ekranach telewizorów jako relacje z frontu, zaczęło przenikać do naszej codzienności w formie wojny hybrydowej. Rok 2024 i 2025 przyniosły bezprecedensową falę zagrożeń wewnętrznych, które uświadomiły społeczeństwu, że front nie przebiega tylko nad Dnieprem.
Służby specjalne i organy ścigania informują o zorganizowanych grupach dywersyjnych działających na zlecenie obcych wywiadów. Bilans ostatnich miesięcy jest niepokojący: jak przekazała ABW, w ostatnich miesiącach zatrzymano 55 osób podejrzanych o działalność sabotażową. Nie są to już tylko ataki w cyberprzestrzeni, ale realne uderzenia w infrastrukturę krytyczną i mienie publiczne. Seria pożarów, w tym głośne spłonięcie hali przy ulicy Marywilskiej w Warszawie czy incydenty we Wrocławiu, zostały powiązane z inspiracją rosyjską. Eksperci wskazują, że mamy do czynienia z systematyczną kampanią sabotażowo-dywersyjną o niskiej intensywności, która ma na celu destabilizację państwa i zasianie strachu.

W tym kontekście budowa odporności państwa przestaje być teoretycznym hasłem z podręczników strategii. Polska armia, mimo gigantycznych zakupów nowoczesnego sprzętu, od czołgów Abrams po samoloty F-35, boryka się z problemem, którego nie rozwiąże żaden czek. Chodzi o rezerwy osobowe. Doświadczenia z ukraińskiego frontu brutalnie zweryfikowały tezę, że nowoczesne wojny wygrywa się wyłącznie technologią i nielicznymi oddziałami specjalsów. Konflikt pełnoskalowy wymaga mas, a te w Polsce, po zawieszeniu poboru kilkanaście lat temu, dramatycznie się kurczą.
Obowiązkowa służba wojskowa zawieszona od lat
Decyzja o zawieszeniu obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej zapadła w 2008 roku, a ostatni poborowi opuścili koszary w sierpniu 2009 roku, a od 2010 roku zasadnicza służba wojskowa jest w Polsce zawieszona. Wówczas, w epoce odprężenia w relacjach z Rosją (tzw. resetu) i wiarę w parasol ochronny NATO, uznano, że masowa armia z poboru jest reliktem zimnej wojny. Postawiono na profesjonalizację, co w praktyce oznaczało drastyczne zmniejszenie liczebności wojska i, co gorsza, niemal całkowite zaprzestanie szkolenia rezerw. Przez ponad dekadę system ten funkcjonował w oparciu o dobrowolność, co doprowadziło do luki pokoleniowej. Dziś rezerwiści pamiętający obsługę karabinka to w dużej mierze panowie po pięćdziesiątce.
Społeczne postrzeganie obowiązku obrony przeszło jednak w ostatnich latach radykalną metamorfozę. Jeszcze dekadę temu pomysł powrotu do "kamaszy” wywołałby protesty. Obecnie nastroje są zgoła odmienne. Najnowsze badania opinii publicznej z września 2025 roku wskazują na wyraźny zwrot. Według sondażu United Surveys przeprowadzonego dla Wirtualnej Polski, 59,4 proc. ankietowanych popiera przywrócenie obowiązkowej służby wojskowej. Co istotne, grupa zdecydowanych zwolenników tego rozwiązania pozostaje zauważalna, choć wciąż silna jest polaryzacja w zależności od wieku respondentów.
Entuzjazm dla poboru jest, co nie zaskakuje, najwyższy wśród wyborców Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji, gdzie odsetek ten wyniósł 67 proc. Nieco inaczej jest w przypadku zwolenników koalicji rządzącej, gdzie za przywróceniem obowiązkowej służby było 50 proc., a przeciwko 41 proc. Polacy zdają się akceptować fakt, że w obliczu realnego zagrożenia ze Wschodu model oparty wyłącznie na ochotnikach może okazać się niewystarczający. Liczby nie kłamią, nawet przy ambitnych planach zwiększenia armii do 300 tysięcy żołnierzy, bez systemu cyklicznego szkolenia rezerw, potencjał obronny Polski w długim konflikcie będzie szybko topniał.
Zobacz też: Zmiany w korespondencji z urzędami od 1 stycznia 2026 roku. Polacy muszą się dostosować
Powszechny pobór do wojska? Sławomir Cenckiewicz stawia sprawę jasno
W tę gorącą atmosferę debaty publicznej wkroczył Sławomir Cenckiewicz, postać kluczowa dla obecnego kształtowania polityki bezpieczeństwa w Pałacu Prezydenckim. Jako nowy szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego (BBN), jego głos ma wagę nie tylko ekspercką, ale i polityczną. Cenckiewicz, znany ze swojego bezkompromisowego podejścia do historii i relacji z Rosją, w rozmowie na antenie RMF FM odniósł się bezpośrednio do kwestii, która dla wielu polityków wciąż jest tematem tabu.
Szef BBN stwierdził wprost, że obecna sytuacja geopolityczna stwarza idealne warunki do naprawienia błędów przeszłości.
Jest dobra okazja do tego, żeby ci, którzy go zawiesili, go odwiesili. My musimy zacząć mówić o zagrożeniach wprost, również przez przygotowanie społeczeństwa do tych zagrożeń - podkreślił.

Cenckiewicz nawiązał tym samym do decyzji rządu Donalda Tuska sprzed kilkunastu lat. Jego słowa to nie tylko ocena militarna, ale i wyraźna szpila polityczna. Wskazanie na "okazję” sugeruje, że społeczne przyzwolenie na tak trudną decyzję jest teraz największe od lat i grzechem zaniechania byłoby tego nie wykorzystać.
Musimy odwiesić zasadniczą służbę wojskową, musimy więcej poświęcać czasu na szkolenie społeczeństwa, na budowę też takich alternatywnych miejsc dla ochrony ludności cywilnej, my musimy budować alternatywne wobec pokoju miejsca dla szpitali, dla przeprowadzenia operacji w czasie działań wojennych - mówił.
Zdaniem szefa BBN Europa nie ma “praktycznie żadnych zdolności”, aby bronić się przed Rosją. Wypowiedź ta jest o tyle istotna, że choć obowiązkowy pobór w czasie pokoju został zniesiony, przepisy umożliwiające jego przywrócenie w razie zagrożenia wciąż istnieją. Infrastruktura prawna wciąż istnieje, choć przez lata była martwym przepisem. Otwarcie furtki do "odwieszenia” poboru przez szefa BBN to jasny sygnał, że temat ten wychodzi z fazy publicystycznych dywagacji i trafia na biurka decydentów, stając się jednym z kluczowych wyzwań nadchodzących miesięcy.