Miliardy złotych dla NFZ. Sejm podjął decyzję, środki pójdą na konkretny cel
Sytuacja finansowa w Narodowym Funduszu Zdrowia od miesięcy przypomina balansowanie na linie, a dyrektorzy szpitali z niepokojem patrzą na topniejące konta swoich placówek. Widmo braku płynności finansowej, które realnie zagroziło ciągłości leczenia pacjentów, wymusiło na rządzących podjęcie zdecydowanych kroków. Do NFZ popłyną miliardy.
Finanse dla ochrony zdrowia
Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) to w polskim systemie opieki zdrowotnej instytucja o statusie monopolisty, pełniąca rolę głównego płatnika. To właśnie od kondycji finansowej tego podmiotu zależy, czy powiatowy szpital otrzyma zapłatę za wykonane operacje, a przychodnia rodzinna będzie miała środki na pensje dla lekarzy i pielęgniarek. NFZ zarządza budżetem pochodzącym głównie ze składek zdrowotnych odprowadzanych przez każdego pracującego Polaka, co w teorii powinno gwarantować stabilność systemu. Praktyka pokazuje jednak, że w momentach dekoniunktury lub przy gwałtownym wzroście kosztów, system ten staje się niewydolny.

W tym miejscu na scenę wkracza Fundusz Medyczny, powołany z inicjatywy prezydenckiej w 2020 roku, który w założeniu miał być "zbrojnym ramieniem” modernizacji polskiej medycyny. Jego cele zdefiniowano ambitnie: wsparcie leczenia chorób rzadkich, nowotworowych, a także finansowanie kosztownych inwestycji w infrastrukturę czy cyfryzację placówek medycznych.
Rzeczywistość wymusiła jednak weryfikację tych szlachetnych założeń, przekształcając Fundusz Medyczny w swoisty bufor bezpieczeństwa dla bieżących wydatków. Mechanizm ten, choć skuteczny w krótkim terminie, budzi pytania o długofalową strategię finansowania innowacji w zdrowiu. Zamiast na nowoczesne technologie, pieniądze coraz częściej muszą łatać dziury w podstawowym koszyku świadczeń. Czy takie przesunięcie priorytetów nie odbije się czkawką w przyszłości, gdy pacjenci będą potrzebować dostępu do najnowszych terapii lekowych, na które zwyczajnie zabraknie dedykowanych środków? Obecna inżynieria finansowa polega na elastycznym, choć kontrowersyjnym, przesuwaniu miliardów złotych między poszczególnymi "kieszeniami” państwa, aby utrzymać płynność systemu, który ugina się pod ciężarem rosnących kosztów stałych.
Dziura budżetowa w NFZ
Dziura budżetowa w NFZ nie powstała z dnia na dzień, lecz jest efektem nawarstwiających się od lat problemów systemowych oraz gwałtownych zmian makroekonomicznych. Pieniądze w ochronie zdrowia to temat rzeka, jednak obecny kryzys ma swoje bardzo konkretne źródła. Przede wszystkim, mechanizm finansowania oparty na składce zdrowotnej jest niezwykle wrażliwy na zmiany na rynku pracy oraz w przepisach podatkowych. Wprowadzone w ostatnich latach reformy podatkowe zmieniły strukturę wpływów, co w połączeniu z rosnącą inflacją stworzyło mieszankę wybuchową. Jednak największym obciążeniem dla budżetu płatnika okazały się ustawowe podwyżki wynagrodzeń w ochronie zdrowia. Wzrost płac minimalnych dla personelu medycznego, choć społecznie oczekiwany i w pełni uzasadniony ciężką pracą medyków, pociągnął za sobą lawinowy wzrost kosztów funkcjonowania każdej placówki w kraju.

Szacuje się, że tylko w tym roku na realizację świadczeń zabrakło miliardów złotych, a dyrektorzy szpitali alarmowali, że bez dodatkowego zastrzyku gotówki będą zmuszeni do ograniczania przyjęć planowych. To właśnie na pokrycie tych rosnących kosztów pracy i tzw. nadwykonań (czyli zabiegów wykonanych ponad limit określony w kontrakcie) przeznaczana jest obecnie lwia część środków. Problemem jest również starzejące się społeczeństwo, które generuje coraz wyższy popyt na usługi medyczne, podczas gdy liczba osób płacących składki nie rośnie w adekwatnym tempie. W efekcie powstaje strukturalny deficyt, którego nie da się zasypać jedynie uszczelnianiem systemu. Czy w takiej sytuacji, bez gruntownej reformy modelu finansowania, kolejne dosypywanie pieniędzy nie będzie przypominało lania wody do dziurawego wiadra? Eksperci wskazują, że obecna sytuacja to nie przejściowe zachwianie, ale sygnał ostrzegawczy, że system dotarł do ściany swoich możliwości finansowych.
Zobacz też: Przerażająca spirala długów seniorów. Pękła bańka, to bajońska suma
Miliardy złotych dla NFZ
Czwartkowe głosowanie w Sejmie było kulminacją trwających od tygodni prac nad ratowaniem płynności finansowej NFZ. Nowelizacja ustawy o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na rok 2026, za którą zagłosowało 242 posłów, uruchamia mechanizm przekazania do funduszu potężnych środków. Mowa łącznie o kwocie rzędu 7,6 miliarda złotych, która ma stanowić finansową kroplówkę dla całego sektora.
Środki te mają zasilić Narodowy Fundusz Zdrowia i zostać przeznaczone m.in. na opłacenie ponadlimitowych świadczeń udzielanych dzieciom. Dodatkowo utworzono dwa nowe subfundusze, jeden na rozbudowę infrastruktury związanej z obronnością państwa, a drugi na finansowanie leczenia chorób rzadkich u dzieci. W zamian za "pożyczenie” 4 mld zł z Funduszu Medycznego, Ministerstwo Zdrowia zadeklarowało zwiększenie rocznych wpłat do tego funduszu w latach 2026-2029. Zgodnie z propozycją mają one wynieść:
- w 2026 r. - co najmniej 5 mld zł,
- w 2027 r. - co najmniej 6,8 mld zł,
- w 2028 r. - co najmniej 7,8 mld zł,
- w 2029 r. - co najmniej 6,1 mld zł.
Decyzja ta oznacza również, że środki z Funduszu Medycznego, zamiast czekać na wieloletnie projekty inwestycyjne, zostaną zużyte "tu i teraz”. Jest to bez wątpienia oddech ulgi dla zarządzających szpitalami, którzy obawiali się, że końcówka roku upłynie pod znakiem windykatorów i wstrzymanych dostaw leków. Należy jednak pamiętać, że przekazane 7,6 mld zł, choć brzmi imponująco, w skali rocznych wydatków na zdrowie, sięgających niemal 200 mld zł, jest kwotą, która jedynie stabilizuje sytuację, a nie rozwiązuje problemów systemowych. Przyszły rok z pewnością przyniesie te same dylematy: skąd wziąć pieniądze na rosnące koszty leczenia i jak zbalansować budżet bez drastycznego podnoszenia składki zdrowotnej dla obywateli.