biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat O nas
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Finanse > Mieszkańcy bloków robią to nagminnie. Szykują się zmiany, będzie nowa opłata
Julia Bogucka
Julia Bogucka 31.10.2025 17:00

Mieszkańcy bloków robią to nagminnie. Szykują się zmiany, będzie nowa opłata

Mieszkańcy bloków robią to nagminnie. Szykują się zmiany, będzie nowa opłata
Fot. morisfoto/Getty Images/CanvaPro

Sezon grzewczy 2025/2026 już trwa, a Polacy wyczekują na pierwsze rachunki za ciepło. Jak co roku, tak i tym razem pojawia się temat nieuczciwych praktyk, na których traci cała rzesza mieszkańców budynków wielorodzinnych. Szykują się zmiany, które mają ukrócić ten proceder. Nie każdy będzie z tego zadowolony, pojawi się nowa opłata.

Sezon grzewczy już ruszył, ceny poszły w górę

Perspektywa sezonu grzewczego 2025/2026 spędza sen z powiek milionom Polaków. Po okresie względnej stabilizacji, gwarantowanej przez rządowe tarcze osłonowe, nadchodzi czas bolesnego urealnienia cen. Tarcze, które sztucznie mroziły stawki za ciepło systemowe, wygasają, a przedsiębiorstwa ciepłownicze stają przed koniecznością wliczenia w taryfy wszystkich skumulowanych kosztów. Analitycy rynkowi nie mają złudzeń, to będzie fala podwyżek, jakiej nie widzieliśmy od lat.

Głównym winowajcą są oczywiście ceny paliw, węgla i gazu, które choć ustabilizowały się na rynkach światowych, to ich poziom jest daleki od tego sprzed kryzysu energetycznego. Jednak to niejedyny czynnik. Na wysokość rachunków bezpośrednio przekładają się rosnące koszty zakupu uprawnień do emisji CO2 w unijnym systemie ETS. Dla wielu polskich ciepłowni, wciąż w dużej mierze opartych na węglu, jest to gigantyczne obciążenie finansowe, które musi znaleźć odzwierciedlenie w taryfie. Do tego dochodzą wymogi transformacji energetycznej. Unijne dyrektywy wymuszają na przedsiębiorstwach kosztowne inwestycje w modernizację sieci przesyłowych, aby zmniejszyć straty, oraz w zmianę źródeł ciepła na bardziej ekologiczne. Te wielomiliardowe nakłady inwestycyjne są rozkładane na odbiorców końcowych.

Mieszkańcy bloków robią to nagminnie. Szykują się zmiany, będzie nowa opłata
Fot. Etadly/pixabay/CanvaPro

Urząd Regulacji Energetyki (URE), który zatwierdza taryfy, stoi przed trudnym zadaniem zbilansowania interesów konsumentów i konieczności zapewnienia rentowności firmom ciepłowniczym. Już teraz prezes URE ostrzega, że w niektórych miastach, szczególnie tych uzależnionych od przestarzałych instalacji węglowych, podwyżki mogą sięgnąć nie kilkunastu, a kilkudziesięciu procent. W skrajnych przypadkach mówi się nawet o wzroście rzędu 40-60 proc. Właśnie ten gwałtowny wzrost kosztów sprawia, że dotychczasowy, często niesprawiedliwy system rozliczeń w budynkach wielorodzinnych, staje się nie do zaakceptowania.

Pasożytnictwo cieplne spędza sen z powiek

Rosnące ceny ogrzewania brutalnie obnażają patologię znaną od lat, czyli tak zwane pasożytnictwo cieplne. Zjawisko to polega na świadomej i skrajnej "oszczędności", najczęściej poprzez całkowite zakręcenie zaworów przy grzejnikach w swoim lokalu. Mieszkaniec takiego lokalu liczy na to, że jego potrzeby cieplne zostaną zaspokojone przez ciepło przenikające od sąsiadów. Fizyka jest w tym przypadku nieubłagana.

W budynkach wielorodzinnych ciepło migruje przez ściany, stropy i podłogi. Najbardziej poszkodowani są właściciele lokali szczytowych i narożnych, które mają największe straty ciepła, oraz ci, którzy bezpośrednio sąsiadują z "pasażytem". Aby utrzymać u siebie komfortową temperaturę, muszą oni znacznie mocniej odkręcać własne grzejniki. Problem potęguje sposób rozliczania. Większość budynków w Polsce bazuje na podzielnikach ciepła. Należy jednak pamiętać, że nie są to liczniki w ścisłym tego słowa znaczeniu. Podzielniki (najczęściej cieczowe lub elektroniczne) nie mierzą ilości pobranej energii cieplnej (wyrażonej w gigadżulach), a jedynie szacują zużycie na podstawie różnicy temperatur między powierzchnią grzejnika a otoczeniem w danym czasie.

Mieszkańcy bloków robią to nagminnie. Szykują się zmiany, będzie nowa opłata
Fot. shironosov/Getty Images/CanvaPro

System ten jest niedoskonały i podatny na manipulacje. Gdy lokal jest ogrzewany przez sąsiadów, temperatura w pomieszczeniu jest stosunkowo wysoka, więc podzielnik na zakręconym grzejniku wykazuje zerowe lub minimalne zużycie. Tymczasem podzielniki u sąsiadów "szaleją", kompensując straty ciepła do wychłodzonego lokalu obok. Prowadzi to do absurdalnych i rażąco niesprawiedliwych rachunków, gdzie "oszczędny" płaci symboliczną kwotę, a jego sąsiedzi ponoszą koszty ogrzania także jego mieszkania. Zjawisko to jest szczególnie dotkliwe w starszym budownictwie, na przykład w blokach z wielkiej płyty, gdzie izolacyjność akustyczna i termiczna między lokalami jest niewielka. Pasożytnictwo to nie tylko problem finansowy i społeczny, prowadzący do eskalacji konfliktów sąsiedzkich. To także problem techniczny, niedogrzane lokale są narażone na powstawanie pleśni i grzybów, co degraduje substancję całego budynku. To zjawisko ma zostać zażegnane.

Zobacz: W tej sytuacji sąsiad musi wyłożyć pieniądze. Przepisy są nieubłagane

Koniec z pasożytnictwem cieplnym

Rząd postanowił w końcu systemowo rozwiązać problem. Impulsem stała się konieczność wdrożenia unijnej dyrektywy o efektywności energetycznej (EED), która kładzie nacisk na sprawiedliwe i bardziej precyzyjne metody rozliczania kosztów ogrzewania. Na ostatniej prostej są prace nad nowelizacją ustawy o efektywności energetycznej, która wprowadzi rewolucyjne zmiany. Jak donosi portal G.pl, kluczową zmianą jest wprowadzenie obligatoryjnej minimalnej opłaty za ciepło [URL].

Co to oznacza w praktyce? Nowe przepisy zobowiążą zarządców budynków, spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe, do radykalnej zmiany wewnętrznych regulaminów rozliczeń. Dotychczasowy podział kosztów, często w całości oparty na wskazaniach podzielników, będzie musiał odejść do lamusa. Całkowity koszt ciepła dostarczonego do budynku dzieli się na koszty stałe (związane z mocą zamówioną, utrzymaniem infrastruktury, opłatami przesyłowymi i stratami na częściach wspólnych) oraz koszty zmienne (zależne od faktycznego zużycia paliwa). Nowelizacja ma wymusić, aby znacznie większa część tych kosztów była rozliczana jako stała, na przykład proporcjonalnie do powierzchni lub kubatury lokalu. Dziś ten udział bywa symboliczny, co zachęca do "pasożytnictwa".

Po zmianach, każdy właściciel lokalu będzie musiał pokryć znaczącą część kosztów stałych, niezależnie od tego, czy grzeje, czy nie. To jednak nie wszystko. Ustawa ma wprowadzić także "widełki" dla kosztu zmiennego. Określony zostanie minimalny próg opłaty za zużycie. Nawet jeśli podzielniki wskażą zero, właściciel lokalu będzie musiał zapłacić minimalną stawkę, wynoszącą co najmniej 15 proc. kosztów zmiennych. Mechanizm ten ma skutecznie wyeliminować skrajne przypadki, gdzie rachunki wynosiły dosłownie kilka złotych. Nie chodzi o karanie za racjonalne oszczędzanie, ale o ukrócenie procederu całkowitego zerowania kosztów kosztem sąsiadów. Zmiany mają wejść w życie do końca 2026 roku, choć w niektórych miejscach wdrażane są już w tym sezonie grzewczym.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: