Limit zwierząt domowych w mieszkaniu. Spółdzielnia chce ograniczeń, lokatorzy są w kropce

Nie jest tajemnicą, że Polacy uwielbiają zwierzęta domowe, a swoich pupili traktują niemal jak członków rodziny. Psy i koty stały się domeną również miast, a co za tym idzie, mieszkań w blokach. Okazuje się jednak, że pojawiają się próby ograniczeń w tym zakresie. Jedna ze spółdzielni mieszkaniowych wprowadziła kontrowersyjny zapis w regulaminie.
Polacy uwielbiają zwierzęta domowe
Zwierzęta domowe stały się nieodłącznym elementem polskiego krajobrazu społecznego. Zgodnie z najnowszymi badaniami, już 57 proc. Polaków deklaruje posiadanie pupila, a psy (49 proc.) i koty (41 proc.) niezmiennie królują w naszych domach. Według danych Europejskiej Federacji Przemysłu Żywieniowego dla Zwierząt Domowych (FEDIAF) z 2023 roku, Polska z populacją psów sięgającą ponad 8 milionów, ma jeden z najwyższych wskaźników posiadania tych czworonogów na mieszkańca w całej Europie.

Ta rosnąca miłość nie zawsze jednak idzie w parze z harmonią życia we wspólnocie mieszkaniowej. Szczekanie psa dobiegające godzinami zza ściany, zanieczyszczone klatki schodowe i trawniki czy poczucie zagrożenia w kontakcie z psem dużej rasy bez kagańca, to codzienne problemy, z którymi mierzą się mieszkańcy i administracje. W odpowiedzi spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe próbują reagować, wprowadzając zapisy regulaminowe. Zazwyczaj dotyczą one obowiązku sprzątania po zwierzętach, wyprowadzania ich na smyczy i w kagańcu czy zakazu wprowadzania na tereny placów zabaw.
To działania mieszczące się w granicach prawa i mające na celu ochronę porządku domowego oraz części wspólnych nieruchomości. Jednakże ograniczenie samej liczby posiadanych zwierząt to krok znacznie dalej idący, który wkracza na grząski grunt prawny i budzi uzasadnione kontrowersje, dotykając sfery prywatności oraz fundamentalnego prawa do własności.
Próby ograniczeń liczby zwierząt w regulaminach
Próby wprowadzenia przez spółdzielnie limitów zwierząt domowych, choć często podyktowane dobrymi intencjami, w świetle polskiego prawa są co najmniej wątpliwe. Prawnicy i sądy konsekwentnie stoją na stanowisku, że regulamin spółdzielni mieszkaniowej nie może wkraczać w sferę prawa własności do lokalu.
Jego postanowienia mogą dotyczyć wyłącznie części wspólnych nieruchomości, czyli klatek schodowych, wind, piwnic, terenów zielonych, oraz zasad porządku domowego. Oznacza to, że zarządca może nakazać wyprowadzanie psa na smyczy, ale nie ma żadnych uprawnień, by dyktować właścicielowi, ile zwierząt może on trzymać we własnym mieszkaniu. Najwyższą ochronę prawu własności gwarantuje Konstytucja RP (Art. 64).

Co więcej, istniejące orzecznictwo sądowe jest w tej materii jednoznaczne. Sądy administracyjne wielokrotnie uchylały podobne uchwały rad gmin, argumentując, że stanowią one nadmierną ingerencję w swobodę obywatelską (np. wyrok WSA w Poznaniu z 18.07.2019 r., II SA/Po 108/19). Działania właściciela, nawet jeśli uciążliwe dla sąsiadów z powodu posiadania dużej liczby zwierząt, mogą być zwalczane jedynie na drodze cywilnej, np. poprzez powództwo o immisje (Art. 144 Kodeksu Cywilnego), czyli zakłócanie korzystania z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę. To jednak wymaga udowodnienia konkretnej uciążliwości, a nie opierania się na arbitralnie narzuconym limicie.
Mimo to pojawiają się miejsca, które próbują narzucać właścicielom nieruchomości dopuszczalną liczbę zwierząt. W związku z tym pojawiają się protesty.
Spółdzielnia Mieszkaniowa chce limitu zwierząt
Konkretnym i głośnym przykładem takich działań jest niedawna decyzja Spółdzielni Mieszkaniowej Cichy Kącik we Wrocławiu, która zaktualizowała swój regulamin, wprowadzając limit dwóch zwierząt domowych na jedno mieszkanie. Choć ruch ten spotkał się z natychmiastową krytyką prawników i organizacji prozwierzęcych, doskonale obrazuje on problem braku systemowych rozwiązań dotyczących obecności zwierząt w gęstej tkance miejskiej.
Użytkownikom lokali zabrania się posiadania i hodowania w swoim lokalu mieszkalnym zwierząt domowych różnych gatunków w ilości większej niż dwie sztuki - głosi regulamin.
Pismo stanowi również, że posiadanie zwierząt w mieszkaniach jest dozwolone wyłącznie pod warunkiem, że nie stanowią one zagrożenia dla zdrowia ani spokoju innych mieszkańców. Właściciele zwierząt są zobowiązani do zapewnienia im odpowiedniej opieki oraz do unikania wyrządzania szkód. Konieczne jest także przestrzeganie zasad porządku i wymogów sanitarnych.
Mam trzy pieski w mieszkaniu, a dzisiaj na klatce schodowej pojawiła się kartka z informacją od spółdzielni mieszkaniowej Cichy Kącik, że mogę mieć maksymalnie dwa. Przecież nie oddam jednego! To jakiś żart - mówiła Gazecie Wrocławskiej jeden z mieszkańców.
Polska, mimo przodowania w statystykach posiadania psów, pozostaje w tyle za wieloma krajami Europy Zachodniej, jeśli chodzi o regulacje. W Niemczech, na przykład, w wielu landach obowiązuje podatek od psa (Hundesteuer), a posiadanie ras uznanych za niebezpieczne wymaga uzyskania specjalnego pozwolenia, zdania egzaminu przez właściciela oraz posiadania obowiązkowego ubezpieczenia OC. W Szwajcarii, w niektórych kantonach, szkolenie dla właścicieli psów jest obowiązkowe, a prawo szczegółowo określa warunki, w jakich zwierzęta mogą przebywać, kładąc nacisk na ich dobrostan.
Te przykłady pokazują, że droga do harmonijnego współżycia ludzi i zwierząt w miastach wiedzie nie przez arbitralne zakazy, ale przez edukację, promowanie odpowiedzialności i egzekwowanie już istniejących przepisów. Sprawa zapewne wciąż będzie się rozwijała.
Zobacz także: Kultowy przysmak z PRL-u wraca do łask. Ma więcej zalet, niż myślisz




































