Wyszukaj w serwisie
polska i świat praca handel finanse Energetyka Eko technologie
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Domy dziecka w tragicznej sytuacji przez pandemię. Brakuje zarówno regulacji prawnych jak i dóbr materialnych
Maria Glinka
Maria Glinka 22.04.2020 02:00

Domy dziecka w tragicznej sytuacji przez pandemię. Brakuje zarówno regulacji prawnych jak i dóbr materialnych

biznes-info-640x433
Biznesinfo.pl

Dom dziecka w czasie pandemii

Dom dziecka to ten rodzaj instytucji, który jest szczególnie narażony na rozprzestrzenianie się koronawirusa. Wystarczy zaledwie jeden zainfekowany pracownik bądź podopieczny, aby uruchomić lawinę zachorowań.

Niebezpieczeństwo jest realne, ponieważ nawet w czasie pandemii placówki opiekuńczo-wychowawcze przyjmują pod swoje dachy nowe dzieci. Ich pracownicy dokładają wszelkich starań, aby nie powtórzyły się dramatyczne scenariusze z domów pomocy społecznej. Jednak utrudnia im to brak wymiernego wsparcia, zarówno w kontekście przepisów, jak i zasobów.

Częściowe ograniczenia

Już na początku pandemii niektóre domy dziecka wdrożyły pewne obostrzenia – ograniczono dostęp dla osób trzecich i ilość odwiedzin członków rodzin. W celu zminimalizowania ryzyka rozprzestrzeniania się koronawirusa po placówce zabroniono dzieciom na świąteczne wyjazdy do domów rodzinnych – wyznał Mirosław Sobkowiak, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie (PCPR) w Gostyniu.

Poszczególni opiekunowie pracują na dłuższych dyżurach, aby ograniczyć rotacje. Wprowadzono także regularne monitorowanie stanu zdrowia wszystkich pracowników – podaje Dziennik Gazeta Prawna.

Marcin Lewandowski, przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia POW, wyznał, że ciągłość pracy została podtrzymana, ponieważ niewielu opiekunów zdecydowało się na skorzystanie z zasiłku opiekuńczego i pozostanie w domach.

Brak przepisów wymusza obostrzenia

Największe ryzyko w tym trudnym czasie epidemii stwarza kwestia przyjmowania nowych dzieci do placówek, szczególnie w trybie interwencyjnym. Dom dziecka nie może bowiem odmówić ugoszczenia kolejnego dziecka, w przeciwieństwie do rodziny zastępczej. A to wiąże się z ogromnym ryzykiem przeniesienia koronawirusa – często nie wiadomo, z kim miał styczność nowy podopieczny.

Sprawa byłaby dużo prostsza, gdyby rządzący opracowali wytyczne. Te jednak nie są nawet w planach Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Dlatego też placówki samodzielnie wdrażają dodatkowe, często niekorzystne dla nowych dzieci obostrzenia, zgodnie z którymi są izolowane w osobnym pomieszczeniu.

„Dla takiego dziecka to podwójna trauma, bo nie dość, że zostało zabrane z domu, który jakikolwiek by był, zawsze jest domem rodzinnym, to jeszcze dodatkowo jest narażone na stres w nowym miejscu, zwiększany odseparowaniem od innych osób” – przyznał Lewandowski.

Brak procedur, jedynie propozycje

Wobec braku ministerialnych procedur zasady postępowania opracowała Koalicja na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej. Wytyczne zostały przesłane do MRPiPS – na razie nie otrzymano odpowiedzi.

Wśród propozycji znalazło się utworzone miejsc kwarantanny na terenie np. pustego internatu. Miałoby tam trafić dziecko wraz z jednym opiekunem na okres 14 dni. Za wyposażenie takiego miejsca i wyżywienie odpowiadałby samorząd.

Z kolei przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia POW zaleca, aby rozpocząć przeprowadzanie testów na terenie placówek. „Pozwoliłoby to na w miarę szybką reakcję i podjęcie decyzji, czy dziecko może dołączyć do grupy wychowanków, czy konieczne są inne działania” – argumentuje Lewandowski.

Testowanie mogłyby okazać się zasadne także wobec podopiecznych, którzy uciekli z danego domu dziecka. Przypadków bezprawnego opuszczania placówek w tych trudnych czasach bowiem nie brakuje. Powracające dzieci również są poddawane odseparowaniu, ale testowanie mogłoby znacznie usprawnić działanie domów dziecka.