biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Handel > Czesi wykupują polskie targowiska. Sprzedawcy biją rekordy zysków
Sebastian Mikiel
Sebastian Mikiel 26.07.2025 09:39

Czesi wykupują polskie targowiska. Sprzedawcy biją rekordy zysków

Czesi zakupy
Fot. ASPhotohrapy/Pixabay

Nasi sąsiedzi znad Wełtawy masowo odwiedzają polskie targowiska, kupują w hurtowych ilościach i nie zamierzają zwalniać. Niższe ceny, jakość produktów i konkretna potrzeba sprawiają, że ruch przy granicy z południa rośnie. O co dokładnie chodzi? Co najczęściej kupują Czesi?

Targowiskowy boom w regionie przygranicznym

Choć dla wielu Polaków wyprawa na lokalny bazarek to codzienna rutyna, dla rosnącej grupy klientów z południa staje się to celowa, zaplanowana wycieczka. Ruch w przygranicznych miejscowościach, zwłaszcza w województwach dolnośląskim i opolskim, wyraźnie się zwiększył – i to nie z powodu sezonu turystycznego.

Z relacji sprzedawców wynika, że coraz częściej słyszą na targowiskach język czeski. I choć podobna tendencja była obserwowana już w poprzednich latach, obecny sezon przechodzi najśmielsze oczekiwania handlarzy. Czesi coraz częściej odwiedzają polskie targowiska, wybierając zwłaszcza te położone w bezpośredniej bliskości granicy.

Co sprawia, że nasi sąsiedzi tak tłumnie pojawiają się akurat teraz?

warzywa 1.jpg
Fot. Pixabay/TungArt7 

Popyt rośnie, a sprzedawcy wyprzedają towar już przed południem

Na pierwszy rzut oka – zwykłe targowisko. Stragany, skrzynki z warzywami, przekrzykujący się sprzedawcy, gwar i kolejka do stoiska z kiszonkami. Ale coś się tu ostatnio zmieniło. Coraz częściej między rozmowami słychać język naszych południowych sąsiadów.

I to nie przypadek. Ci, którzy regularnie handlują przy granicy, wiedzą, że Czesi przyjeżdżają tu nie z ciekawości, tylko z bardzo konkretnym celem. Kupują to, co u nich kosztuje więcej. I nie mówią o jednej reklamówce, tylko o dziesiątkach kilogramów warzyw, cukru czy octu.

Jeden z handlarzy z Kudowy-Zdroju powiedział dla czeskiego Bleska:

– Jak mam 400 worków ogórków, to do południa już nic nie ma. Jak tak dalej pójdzie, to w dwa tygodnie wszystko będzie wyprzedane.

Lokalni sprzedawcy zacierają ręce, ale i przyznają, że takiego ruchu nie widzieli od lat. Ogórki? Hit sezonu. Koperek? Nie nadążają ścinać. Nawet sól i cukier schodzą szybciej, niż można by się spodziewać.

Złotówka mocniejsza niż korona? Czeskie portfele w Polsce mają się wyjątkowo dobrze

I tu właśnie zaczyna się cała historia. Ceny. Bo w tym wszystkim chodzi przecież o to, że u nas – taniej. Czeskie portale wyliczają, że kilogram ogórków po polskiej stronie można dostać za 25–32 korony, czyli w przeliczeniu około 4–5,50 zł. U nich? Nawet 45 koron, a więc blisko 8 zł. Tyle różnicy nie da się zignorować.

Czesi to kalkulują. Jeśli na jednym wyjeździe zaoszczędzą kilkadziesiąt złotych, a przy większych zakupach nawet więcej – opłaca się. Szczególnie że nie ograniczają się do warzyw. Kupują produkty do przetworów, ale też np. karmę dla zwierząt, która – według portalu arecenze.cz – potrafi być u nas tańsza nawet o 50 zł na opakowaniu.

warzywa 2.jpg
Fot. Unsplash/Peter Wendt 

Tyle tylko, że trzeba uważać. Czeskie serwisy ostrzegają: nie płaćcie kartą w Polsce, bo kurs może was zaskoczyć – i to negatywnie. Gotówka wciąż jest najbezpieczniejszą formą płatności na targowiskach, niezależnie od narodowości.

To, co dla jednych jest zwyczajnym zakupem na bazarze, dla innych stało się regularną wyprawą po oszczędności. Czesi coraz chętniej zostawiają swoje pieniądze w Polsce, bo mogą za nie kupić więcej – i to nie byle czego, tylko sprawdzonych produktów.

Jeśli ten trend się utrzyma, można się spodziewać, że jeszcze więcej handlarzy zacznie celować w klientów z południa. Dla nas to może być szansa na rozwój lokalnego handlu, a dla Czechów – sposób na lżejszy portfel bez kompromisów.

BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: