Tusk świętuje po wynikach nowego sondażu. Tak wypadła jego partia
Lider Koalicji Obywatelskiej ma solidne powody do otwierania szampana, choć polityczna rzeczywistość wciąż daleka jest od sielanki, a wyzwania stojące przed rządem mnożą się z każdym miesiącem. Najnowsze badanie przynosi jednak przełomowe wieści dla obozu władzy. Wygląda na to, że strategia Donalda Tuska przynosi wreszcie oczekiwane owoce.
Donald Tusk po latach powrócił do polskiej polityki
Donald Tusk to bez wątpienia najbardziej doświadczony i wytrawny gracz na obecnej scenie politycznej, który swoją karierę budował na fundamentach liberalnego konserwatyzmu jeszcze w burzliwych latach 90. Jego pierwsza, siedmioletnia kadencja w fotelu premiera w latach 2007-2014 upłynęła pod znakiem budowania wizerunku Polski jako "zielonej wyspy” w dobie globalnego kryzysu finansowego, ale zakończyła się prestiżowym, choć ryzykownym politycznie wyjazdem do Brukseli. Objęcie funkcji Przewodniczącego Rady Europejskiej było dla Tuska osobistym awansem i dowodem uznania na arenie międzynarodowej, ale jednocześnie oddało pole do działania oponentom w kraju. Próżnia po liderze i zużycie materiału władzy doprowadziły w konsekwencji do ośmioletnich rządów Zjednoczonej Prawicy, które diametralnie przebudowały ustrój państwa.

Powrót Tuska do krajowej polityki i ponowne objęcie sterów rządu w listopadzie 2023 roku było wydarzeniem bez precedensu w historii III RP. Mechanizm odzyskania władzy nie opierał się na samodzielnym zwycięstwie, lecz na misternej konstrukcji szerokiej, momentami egzotycznej koalicji, od lewicy, przez liberałów, aż po konserwatywnych ludowców. Od samego początku obecna kadencja naznaczona jest głęboką polaryzacją społeczną i koniecznością "sprzątania” po poprzednikach, co często wiąże się z kontrowersyjnymi decyzjami personalnymi i legislacyjnymi.
Społeczne oceny premiera pozostają skrajne, dla jednych jest on jedynym gwarantem demokracji, praworządności i proeuropejskiego kursu, dla innych symbolem niespełnionych obietnic wyborczych, w tym słynnych, niezrealizowanych w pełni "100 konkretów na 100 dni”, oraz politycznej zemsty. Mimo tych obciążeń Tusk konsekwentnie realizuje plany. Premier zdaje się wyznawać zasadę, że w polityce nie ma miejsca na sentymenty, a jedyną walutą jest siła mierzona w punktach procentowych.
Przetasowania zgodne z umową koalicyjną
Jednym z najbardziej spektakularnych i symbolicznych elementów umowy koalicyjnej zawartej w listopadzie 2023 roku między Koalicją Obywatelską, Polską 2050, PSL i Lewicą był zapis o rotacji na stanowisku marszałka Sejmu. Zgodnie z tym porozumieniem funkcję tę miał pełnić najpierw Szymon Hołownia, a po dwóch latach, 13 listopada 2025 roku, urząd miał przejąć Włodzimierz Czarzasty, współprzewodniczący Nowej Lewicy.
Mechanizm rotacji nie był przypadkowy. Stanowił świadomie wypracowany kompromis: z jednej strony gwarantował Lewicy realny wpływ na kierunek prac parlamentarnych, z drugiej cementował równowagę w ramach szerokiej i ideowo zróżnicowanej koalicji. Zapis dawał Lewicy prestiżowe stanowisko, a jednocześnie miał być dowodem, że koalicjanci traktują się po partnersku, niezależnie od różnic programowych i wielkości klubów parlamentarnych.

Rola Czarzastego w tym układzie od początku była istotna. Jako wicemarszałek Sejmu i jeden z liderów obozu lewicowego uczestniczył w procesie negocjacji i organizacji prac parlamentu, a jego późniejsze wejście w rolę marszałka miało być naturalną konsekwencją koalicyjnych ustaleń. Jednocześnie sama perspektywa rotacji stała się testem spójności koalicji: już wcześniej pojawiały się sygnały, że część posłów koalicji może mieć wątpliwości, czy poprze tę decyzję, co rodziło pytania o stabilność porozumienia.
Gdy nadszedł przewidziany w umowie moment, Sejm przeprowadził głosowanie nad wyborem nowego marszałka. Głosowanie zakończyło się zgodnie z ustaleniami, a Czarzasty został wybrany na stanowisko marszałka Sejmu. Jego wybór miał również wymiar symboliczny, ponieważ był to pierwszy polityk lewicy od około dwóch dekad, który objął tę funkcję. Od razu zaczął podejmować radykalne decyzje, takie jak wycofanie alkoholu z sejmowej stołówki.
Donald Tusk ma powody do świętowania
Najnowszy sondaż przeprowadzony przez Instytut Badań Pollster na zlecenie "Super Expressu” przynosi premierowi to, na co czekał od wielu miesięcy, czyli wyraźny, statystycznie istotny sygnał o stabilizacji poparcia na poziomie dającym zwycięstwo. Zgodnie z wynikami badania, gdyby wybory parlamentarne odbyły się w najbliższą niedzielę, Koalicja Obywatelska mogłaby liczyć na 33,55 proc. głosów, co pozwala jej samodzielnie wyprzedzić Prawo i Sprawiedliwość. To kluczowa wiadomość nie tyle arytmetyczna, co psychologiczna dla elektoratu. Potwierdza ona, że KO odzyskuje pełną sprawczość i zdolność do narzucania narracji, nawet w obliczu trudnych, niepopularnych reform czy rosnących kosztów życia, które zazwyczaj obciążają konto urzędującego rządu.
Prawo i Sprawiedliwość, choć wciąż pozostaje potężną machiną polityczną z ogromnymi zasobami, notuje wynik na poziomie 28,86 proc. Choć różnica mieści się w granicach błędu statystycznego, trend jest dla partii Jarosława Kaczyńskiego nieubłagany, ugrupowanie to traci zdolność przyciągania nowych wyborców. Na trzecim stopniu podium umacnia się z kolei Konfederacja Wolność i Niepodległość z wynikiem 11,45 proc., co stanowi spadek o 1,78 proc. względem poprzednich badań.
Do Sejmu weszłaby również Nowa Lewica, zdobywając 6,91 proc. głosów (o 0,43 pkt proc. mniej niż wcześniej), a także Konfederacja Korony Polskiej Grzegorza Brauna z poparciem na poziomie 5,92 proc. (spadek o 0,24 pkt proc.).
Pod progiem wyborczym znalazły się trzy ugrupowania: Partia Razem z poparciem na poziomie 4,89 proc., Polska 2050 Szymona Hołowni uzyskująca 4,55 proc. oraz Polskie Stronnictwo Ludowe, na które zagłosowałoby 2,48 proc. badanych. Dodatkowo 1,39 proc. respondentów deklaruje chęć oddania głosu na inne partie.
Sondaż został przeprowadzony przez Instytut Badań Pollster w dniach 15-17 listopada 2025 r. metodą CAWI na grupie 1003 pełnoletnich osób. Próba była reprezentatywna dla populacji dorosłych Polaków, a maksymalny błąd statystyczny oszacowano na około 3 proc.