biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat O nas
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Tak wygląda grób Barbary Piaseckiej-Johnson. Dziedziczka fortuny zaczynała jako pokojówka
Julia Czwórnóg
Julia Czwórnóg 02.11.2025 11:11

Tak wygląda grób Barbary Piaseckiej-Johnson. Dziedziczka fortuny zaczynała jako pokojówka

Tak wygląda grób Barbary Piaseckiej-Johnson. Dziedziczka fortuny zaczynała jako pokojówka
Fot. Kępińskie korzenie - tajemnice i opowieści/Facebook

Historia Barbary Piaseckiej-Johnson to niemal opowieść o spełnionym amerykańskim śnie, o podróży z walizką i 100 dolarami w kieszeni, która zakończyła się na liście najbogatszych ludzi świata “Forbesa”. Dziedziczka wielkiej fortuny zaczynała jako pokojówka, a finalnie znalazła się na samym szczycie. Dzisiaj widok jej nagrobka wzbudza głębokie refleksje.

Skandal, który zatrząsł Ameryką

Barbara Piasecka była córką rolników, a urodziła się w podwrocławskich Zacharzycach. Nie chcąc podzielić losu rodziców pracujących ciężko w gospodarstwie, jako absolwentka historii sztuki i filozofii na Uniwersytecie Wrocławskim wyemigrowała najpierw do Rzymu, a następnie w 1968 roku do Stanów Zjednoczonych za pracą. Zanim wyruszyła w podróż, która miała całkowicie odmienić jej życie, odwiedziła wróżkę, która przepowiedziała jej „bogactwo, sławę oraz powrót do kraju w luksusowym Rolls-Royce’ie z szoferem”. Czas dowiódł, że te słowa były prorocze.

Był to klasyczny, ekstremalny przypadek emigracyjny: w kieszeni miała symboliczne 100 dolarów, a w głowie wizję wielkiej kariery, która miała być kontynuacją studiów. Rzeczywistość szybko zweryfikowała te plany. Nie opanowawszy angielskiego w stopniu pozwalającym na pracę w galeriach sztuki, przyjęła posadę w rezydencji miliardera.

Pierwotnie zatrudniona jako kucharka, szybko została przeniesiona na stanowisko pokojówki. Miliarderem, u którego pracowała, okazał się J. Seward Johnson, główny udziałowiec i spadkobierca giganta farmaceutycznego Johnson&Johnson. Różnica wieku, wynosząca 42 lata, oraz status Polki, która zaczynała od prac domowych, sprawiły, że ich romans, a następnie ślub, który odbył się w 1971 roku, wstrząsnął amerykańską społecznością. Piasecka wreszcie spełniła swoje wielkie marzenie o amerykańskim śnie, zostając kuratorką kolekcji dzieł sztuki swojego małżonka, a także otrzymała posadę w jego Instytucie Oceanograficznym.

Dla elity Johnsonów, pławiącej się od zarania dziejów w dostatku, Piasecka była wyłącznie sprytną, bezwzględną łowczynią posagów, która wyszła za mąż ze względów czysto materialnych. Ona sama, jak wielokrotnie podkreślała, widziała w starszym mężczyźnie partnera, któremu pomogła „odkryć życie na nowo” i który darzył ją bezgranicznym zaufaniem. Po śmierci Johnsona zaczęły się sądowe batalie o majątek.

Walka o majątek w wysokości ponad 350 milionów dolarów

Kiedy J. Seward Johnson zmarł w 1983 roku, zostawił po sobie nie tylko farmaceutyczne imperium, ale i ważny dokument. W akcie, który media uznały za ostateczne odrzucenie własnych potomków, Johnson zmienił testament. Wydziedziczył sześcioro swoich dzieci i przekazał niemal cały majątek, szacowany wówczas na 500 milionów dolarów, Barbarze.

Natychmiast wybuchła historyczna batalia sądowa, znana jako Johnson vs. Johnson. Był to jeden z największych i najdroższych procesów spadkowych w dziejach Ameryki. Przez trzy lata prasa relacjonowała każdy szczegół tego "prania rodzinnych brudów”, a honoraria zaangażowanych prawników sięgnęły rekordowych 24 milionów dolarów. Rodzina Johnsonów przedstawiała Polkę jako wyrachowaną intrygantkę, która omotała schorowanego starca.

Kluczowym elementem tej układanki była wcześniej podpisana intercyza, czyli formalna umowa majątkowa między małżonkami, która pierwotnie miała chronić majątek Johnsona. Jednak miliarder, w akcie zaufania i miłości do Barbary, zniszczył ten dokument przed śmiercią. Ostatecznie, na mocy ugody, do której doprowadziły skrajnie wysokie koszty procesu i ryzyko niekorzystnego werdyktu, Piasecka-Johnson uzyskała oszałamiającą kwotę 350 milionów dolarów spadku (wówczas to była równowartość 393. najbogatszego człowieka na świecie), a resztę, czyli kilkadziesiąt milionów dolarów, podzielono między dzieci Johnsona. Był to jej pierwszy finansowy triumf, ale nie ostatni — dopiero po śmierci męża kobieta pokazała swój biznesowy talent i intuicję do inwestycji.

Finansowy geniusz "Basi z Polski"

Choć kwota ugody była oszałamiająca, to dopiero po procesie Barbara Piasecka-Johnson pokazała swój prawdziwy finansowy instynkt i kunszt inwestycyjny. Z odziedziczonych pieniędzy stworzyła jeden z najważniejszych prywatnych zbiorów sztuki na świecie - umiejscowiony w rodzinnej rezydencji w Priceton, która nazwała Jasną Polaną. Jej kolekcja zawierała prawdziwe perełki, w tym dzieła przypisywane samemu Janowi Vermeerowi, Fra Filippo Lippiemu czy Artemisi Gentileschi. To właśnie obrót dziełami sztuki, wystawianie ich w najznakomitszych galeriach świata, jak Zamek Królewski w Warszawie, i sprytne decyzje biznesowe sprawiły, że majątek Piaseckiej zaczął rosnąć w tempie ekspresowym.

Zbudowała imperium, które magazyn „Forbes” szacował w najlepszym momencie nawet na 3,6 miliarda dolarów. To zapewniło jej miejsce na liście najbogatszych ludzi na świecie, plasując w pewnym momencie w czołówce 20 najzamożniejszych kobiet globu. Zarządzała również majątkiem nieruchomościowym, przekształcając jedną z posiadłości męża, Jasną Polanę, w luksusowy klub golfowy.

Mimo że mogła żyć w Monte Carlo, Nowym Jorku czy Asyżu, pod koniec życia poczuła silne wezwanie polskich korzeni. Miliarderka, która przez lata wspierała finansowo polską opozycję i hojnie obdarowywała Jasną Górę, zrezygnowała z luksusów Monako, by osiąść w Sobótce, u podnóża Ślęży. Na ostatnie lata wybrała dom, który, choć piękny i zabytkowy, był skromny w porównaniu do jej posiadłości w USA. Tam, otoczona rodziną, w pobliżu swojego Uniwersytetu Wrocławskiego, spędziła ostatnie lata. Po śmierci została pochowana na cmentarzu św. Wawrzyńca we Wrocławiu.

Tak wygląda grób Barbary Piaseckiej-Johnson

Barbara Piasecka-Johnson zmarła 1 kwietnia 2013 roku w wieku 76 lat. Jej pogrzeb odbył się dwa tygodnie później, 15 kwietnia w katedrze na Ostrowie Tumskim. Spoczęła na cmentarzu św. Wawrzyńca przy ul. Bujwida we Wrocławiu, tuż obok najważniejszych postaci związanych z miastem, takich jak Ludwik Hirszfeld czy Henryk Worcell. Jej skromny, stonowany nagrobek wykonany z szarego kamienia, na którym znajduje się duży krzyż, nie zdradza, że spoczywa tam kobieta, która zbudowała tak olbrzymi majątek.

Tak wygląda grób Barbary Piaseckiej-Johnson. Dziedziczka fortuny zaczynała jako pokojówka
Fot. Kordiann/Wikimedia Commons
Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: